Dwoje dzieci Tim i Lex tkwi w samochodzie. Nie mogą się wydostać, a włączenie latarki sprawia, że ściągają na siebie uwagę wielkiego tyranozaura. Stworzony przez genetyków Parku Jurajskiego czołowy mięsożerca epoki kredy wydostał się z wybiegu na wyspie Nublar, gdy padło zasilanie i ogrodzenie pod napięciem przestał stanowić dla niego barierę. Teraz dinozaur zbliża się do samochodu z dziećmi i potwornie przy tym ryczy.
Wszyscy znamy tę scenę z filmu „Park Jurajski”. Potężny głos dinozaura wzmaga poczucie grozy i niebezpieczeństwa, w jakim znaleźli się goście parku. Mamy wszak do czynienia z jednym z największych drapieżników lądowych w dziejach Ziemi, a to robi wrażenie. Zwierzę tak ogromne i mięsożerne pewnie musiało mieć przerażający głos, zapewne właśnie ryk.
Tyranozaur zaryczał jak słoń, tygrys i aligator
Twórcy „Parku Jurajskiego” długo pracowali nad stworzeniem odpowiedniego i robiącego wrażenie odgłosu tyranozaura, który przecież był jednym z głównych bohaterów tego filmu i całej serii. Do dzisiaj ryk wymarłego drapieżnika pobrzmiewa gdzieś od czasu do czasu jako jego znak rozpoznawczy.
Montażysta i twórca efektów dźwiękowych do filmu Gary Rydstrom podczas tworzeniu głosu dinozaura użył mieszanki odgłosów słonia, aligatora i tygrysa, a także swojego psa. Uzyskaliśmy dźwięk, który mocno bije po uszach, donośny ryk.
Ryk całkowicie nieprawdziwy i nierealny, co udało się zresztą wykazać naukowcom na długo po premierze „Parku Jurajskiego”. To film z 1993 r., a po kilkunastu latach prace Julii Clarke z Uniwersytetu w Tekasie oraz Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej pozwoliły zbliżyć nas do prawdziwych dźwięków, jakie tyranozaur mógł wydawać.
Paleontolożka jest wybitną specjalistką od ewolucji ptaków i od ich związków z dinozaurami. W rozmowie z Unilad mówiła: „Większość dźwięków dinozaurów, które sobie wyobrażamy i próbujemy odtworzyć, opiera się na modelach podobnych do dźwięków wielkich ssaków drapieżnych, np. lwów, tygrysów i niedźwiedzi. Tymczasem wiemy, że dwie grupy zwierząt żyjących obecnie, które są najbliżej spokrewnione z wymarłymi dinozaurami to ptaki i krokodyle. Być może to tu powinniśmy szukać podobieństw„.
Budowa krtani tyranozaura mogła przypominać ptasią
Idąc tym tropem, uznała ona, że większość ptaków śpiewa niezwykle barwnie z otwartym dziobem, co jest niewątpliwie zdobyczą ewolucyjną tych zwierząt. Jednakże niektóre ptaki wydają dźwięki z zamkniętym dziobem, tzn. nadmuchują rezonujące worki i struktury swego ciała. Tak wydobywają niskie częstotliwości dźwięków. Podobnie robią też aligatory, które potrafią wydawać dźwięki podobne do pomruków, ale stosują też infradźwięki świetnie rozchodzące się w wodzie.
Nie wiemy dokładnie, jak wyglądał aparat głosowy dinozaurów, ale można zbadać wygląd ich kości. Julia Clarke skupiła się na budowie krtani, zwłaszcza krtani dolnej podobnej do narządu używanego przez ptaki.
To tzw. syrinx, czyli narząd przy rozgałęzieniu tchawicy, który składa się z elastycznego tympanum oraz z błon wibracyjnych rozpiętych między chrząstkami. Specjalne mięśnie regulują napięcie i położenie tych błon. U niektórych ptaków umięśnienie tego narządu jest bardzo mocne, to właśnie ptaki najlepiej śpiewające.
Nie sposób po prostu przepuścić powietrza przez skamieniałe kości tyranozaura czy też ich odlew, aby uzyskać automatycznie dźwięk wydawany przez wymarłe zwierzę. Gdy nie znamy budowy miękkich tkanek, mięśni wokół krtani czy strun głosowych, nie zdołamy znaleźć tego dźwięku jeden do jednego.
Można jednak próbować go odtworzyć przy użyciu najbliższych i najtrafniejszych analogii. Julia Clarke użyła dźwięków wydawanych przez niektóre ptaki, np. bączka zwyczajnego i niektóre gady, np. aligatora chińskiego. Dzięki tym pracom telewizja BBC w 2017 r. pokazała film „The Real T-Rex”, gdzie przedstawiono absolutnie nowy pogląd na głos słynnego dinozaura.
Tyranozaur wydawał raczej pomruki i coś w rodzaju gruchania, co upodabnia zwierzę nie to ryczącego lwa czy niedźwiedzia, ale monstrualnego gruchającego gołębia czy innego ptaka.
A jeżeli t-rex gruchał jak monstrualny gołąb?
T-Rex w tym wydaniu już nie ryczał. Wydawał z siebie raczej pomruki i coś w rodzaju gruchania, co upodabnia zwierzę nie do lwa czy niedźwiedzia, ale monstrualnego gołębia czy innego ptaka. Mamy tu dudnienie, dźwięki podobne do ptasich i krokodylich, ale wzmocnione i inne nietypowe odgłosy. Odgłos jest potężny i przypomina syrenę okrętową. Brzmi to mniej więcej tak:
To też robi wrażenie. Nie wiadomo jednak, czy Steven Spielberg użyłby takich odgłosów do straszenia swych bohaterów i widzów w „Parku Jurajskim”. Można sobie jednak wyobrazić kredowy las sprzed 66 mln lat, w którym rozbrzmiewa podobny odgłos. „Umarłabym ze strachu” – mówi sama Julia Clarke. Jest on potencjalnie na tyle głośny i nośny, że mógł świetnie nadawać się nie tyle do odstraszającego ryku, ale do wyspecjalizowanej komunikacji między tyranozaurami.

Nawet jeżeli tak było, to i tak zwierzęta wymagały specjalnej komunikacji. Podczas oznaczania terytorium, nawoływania się w okresie godowym, czy organizacji łowów dźwięk mógł być dla nich istotny. I głos potężny jak syrena okrętowa mógł w tym zdecydowanie pomagać. Ale ryk to raczej nie był.