Jarosław Kaczyński pojawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie kilka minut po godzinie 10:00. Ma zeznawać w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Postępowanie to nie dotyczy jednak głównego śledztwa, w którym podejrzanymi są m.in. byli wiceszefowie Ministerstwa Sprawiedliwości Marcin Romanowski i Michał Woś, a także ks. Michał O. i byli urzędnicy resortu.

Po wyjściu z auta prezes PiS zwrócił się do przedstawicieli mediów czekających przed budynkiem. – Ja nie mam państwu nic do powiedzenia – powiedział.  

Dziennikarze zadali prezesowi PiS kilka pytań m.in. czy będzie zeznawał i czy potwierdza, że list do Zbigniewa Ziobry napisał. – Ja nic nie wiem na ten temat. O czym będzie ta rozmowa i czy w ogóle będzie – powtórzył Jarosław Kaczyński. Na pytanie czy rozmawiał z Jackiem Kurskim nie odpowiedział wcale.   

Jak przekazał w ubiegłym tygodniu Interii prokurator Piotr Skiba, przesłuchanie ma odbyć się w związku z listem ujawnionym podczas przeszukania mieszkania Marcina Romanowskiego. 

List do Zbigniewa Ziobry

„Gazeta Wyborcza” na początku lipca poinformowała, że wśród dokumentów znalezionych u Romanowskiego jest list zaadresowany do ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Podpisał się pod nim prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Prezes PiS miał ostrzegać ministra sprawiedliwości, aby posłowie Solidarnej Polski  nie używali środków z Funduszu Sprawiedliwości do finansowania kampanii wyborczej. 

„Zwracam się do Pana Ministra o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości” – miał pisać prezes.

List ma być bezpośrednim dowodem na to, że Zbigniew Ziobro zdawał sobie sprawę, że finansowanie kampanii z funduszu jest nielegalne, a także, że lider Prawa i Sprawiedliwości wiedział o nadużyciach.

Prezes PiS stwierdził, że nie pamięta listu, ale nie wyklucza, że mógł powstać. – Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro. Natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może po prostu mnie pamięć zawodzi – mówił w rozmowie z Polsat News.

Nadużycia w Funduszu Sprawiedliwości

Na doniesienia medialne zareagował wówczas Roman Giertych. „Zespół ds. rozliczenia PiS składa zawiadomienie na Jarosława Kaczyńskiego z art. 231 par. 2 kk za niepowiadomienie prokuratury o używaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości do prowadzenia kampanii. Motywem ukrywania informacji była chęć uzyskania dotacji przez PiS” – przekazał poseł KO w mediach społecznościowych.

Adam Bodnar wyjawił, że Najwyższa Izba Kontroli wcześniej ustaliła nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z funduszu. Został o tym zawiadomiony premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, a także szef CBA Andrzej Stróżny.

„W 2022 roku KPRM skierowała do 8 ministrów ówczesnego rządu prośbę o informacje z realizacji 16 wniosków po kontrolach NIK sformułowanych w latach 2019-2021. W tym także znalazła się prośba do ministra Zbigniewa Ziobry o udzielenie informacji na temat stanu realizacji postulatów pokontrolnych NIK w Ministerstwie – poinformował Bodnar.

W oświadczeniu ministra wskazano, że o szczegółach wiedziały także niezależne media, ale nie podjęto żadnych działań. „Pomimo wielu informacji o nieprawidłowościach, zarzutów stawianych publicznie Ministerstwu Sprawiedliwości, a także licznych zawiadomień kierowanych do prokuratury – wymiar sprawiedliwości w pełni kontrolowany przez środowisko polityczne Zbigniewa Ziobry nie podjął żadnych realnych czynności mających na celu wyjaśnienie afery” – przekazał Adam Bodnar. 

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version