Pojawiają się głosy, w tym marszałka Sejmu i kandydata Trzeciej Drogi na prezydenta Szymona Hołowni, że Karol Nawrocki powinien się wycofać ze startu w wyborach. Janusz Korwin-Mikke odnosi się jednak do tego pomysłu sceptycznie.

– Hołownia ma w tym interes, miałby jednego konkurenta mniej, więc nic dziwnego. Natomiast w całej tej sprawie jedna rzecz mnie zdumiewa. Dlaczego wszyscy skupiają się na ocenie Nawrockiego, punktują go, że źle postąpił z panem Jerzym, a nikt nie pyta o zdanie tego staruszka? To niewiarygodne – mówi w rozmowie z „Wprost”.

– Skoro jest tyle nieścisłości, trzeba to wyjaśnić z panem Jerzym. To, że przebywa w ośrodku, nie znaczy, że jest pozbawiony wszelkich praw. Trzeba spytać go, jak to było, jak się z Nawrockim umówił. Gdzie są dziennikarze? W normalnym kraju już dawno ktoś by pojechał na miejsce, zrobił zdjęcia i wywiad. Tylko u nas to nie działa – odparł Korwin-Mikke.

„Afera mieszkaniowa” kandydata popieranego przez PiS, Karola Nawrockiego wybuchła po jego słowach podczas debaty zorganizowanej przez redakcję „Super Expressu”. Poszło o odpowiedź na pytanie Magdaleny Biejat, kandydatki Lewicy, która zapytała Nawrockiego, czy rozumie, na czym polega kryzys mieszkaniowy w Polsce. Szef IPN zaczął swoją wypowiedź od słów, że jest właścicielem jednego mieszkania.

Jak jednak dowiedli dziennikarze Onetu, Nawrocki ma dwa mieszkania, w tym kawalerkę, którą wraz żoną nabył od pana Jerzego, sąsiada, który trafił do DPS-u. Kandydat PiS na prezydenta miał się zajmować 80-latkiem w zamian za udostępnienie lokalu. Senior trafił jednak do państwowego domu opieki społecznej.

Udział
Exit mobile version