Międzynarodowy gigant w dziale dostaw jedzenia połączył siły ze znaną w Polsce firmą Klarna, dając klientom szansę odraczania płatności za zamówienia. Oznacza to, że będziemy mogli rozkładać na raty płatność za obiad tak, jak dawniej robiliśmy przy zakupie elektroniki czy mebli.

Forma płatności BNPL (Buy Now, Pay Later – Kup Teraz, Zapłać Później) była już wcześniej dostępna w jednej z najpopularniejszych w Polsce platform do zamawiania jedzenia (tam z kolei dzięki konkurencyjnej dla Klarny opcji PayPo), lecz w ostatnim czasie można zaobserwować niekwestionowany wzrost popularności tego rozwiązania.

W związku z tym ekonomiści zaczęli zadawać sobie pytanie, czy nie jest to przypadkiem papierek lakmusowy kondycji ekonomicznej Polaków?

Zdaniem eksperta finansowego Karola Słobodziana za rosnącą skłonnością do płatności ratalnych stoi więcej niż jedno zjawisko w gospodarce. – Może to sugerować, że konsumenci borykają się z rosnącymi kosztami życia i problemami z płynnością finansową całych gospodarstw domowych. Jednocześnie może to być też efekt zmieniających się nawyków konsumenckich, gdzie wygoda i elastyczność płatności odgrywają kluczową rolę – ocenia w rozmowie z Interią.

Bez znaczenia na powód, na dłuższą metę konsekwencje takich praktyk mogą być dotkliwe. – Jeśli konsumenci zaczynają regularnie korzystać z kredytu na podstawowe potrzeby, może to prowadzić do wzrostu zadłużenia i potencjalnych trudności w jego spłacie. W skali makroekonomicznej zwiększone zadłużenie konsumpcyjne może wpływać na stabilność sektora finansowego – podkreśla ekspert.

Nie tylko odroczona płatność. Tak Polacy oszczędzają na jedzeniu

Jak pokazują statystyki nie każdy korzysta z opcji BNPL z wygody. Może o tym świadczyć zeszłoroczny spadek sprzedaży detalicznej żywności. Z danych GUS wynika, że pierwszej połowie 2024 roku Polacy kupowali o 0,8 proc. mniej żywności niż w roku poprzednim.

Z kolei Barometr Providenta pokazuje, że aż 30,2 proc. respondentów postanowiło w 2025 roku ograniczyć codzienne wydatki na m.in. na zakupy spożywcze. To samo badanie wykazało, że 42,4 proc. badanych postanowiło zupełnie zrezygnować z jedzenia na mieście oraz na dowóz.

Obserwowany już od dawna wzrost cen żywności w różny sposób dotyka różnych grup społecznych. W ostatnim czasie najmocniej daje się we znaki seniorom.

– Obserwujmy wzrost liczby osób potrzebujących, zwłaszcza w kontekście jedzenia. Nałożyły się na to i pandemia, i inflacja – mówi w rozmowie z Interią Katarzyna Nicewicz, prezeska warszawskiej Fundacji Daj Herbatę, wspierającej osoby w kryzysie bezdomności. Z jej relacji wynika, że braki żywnościowe dotyczą już nie tylko tej grupy.

– Trafia do nas coraz więcej seniorów, zwłaszcza w okolicy dworca, którym po wykupieniu leków i opłaceniu mieszkania nie wystarcza już na jedzenie – opisuje, dodając, że przybywa też osób żyjących w głębokim ubóstwie, będących na granicy kryzysu bezdomności.

Katarzyna Nicewicz zauważa, że w stolicy „jedzenia nie brakuje”. Dbają o to nie tylko fundacje, jak ta, którą zarządza, ale też inne inicjatywy, jak ustawione w mieście lodówki zwane jadłodzielniami. Niepokojący jest natomiast fakt, że coraz więcej osób potrzebuje z nich skorzystać. – Zdarza się, że seniorzy „czatują” aż ktoś dołoży coś do jadłodzielni – podkreśla.

Fundacja Daj Herbatę uruchomiła również projekt oferujący pomoc żywieniową zwierzętom osób potrzebujących. W przypadku osób starszych często bywają to ich jedyni towarzysze życia, przez co starsi ludzie nie raz oddają im swoje jedzenie.

Po cichu, bez skrępowania. Zadłużanie się prostsze niż kiedykolwiek

Karol Słobodzian zauważa, że odraczanie płatności za żywność wcale nie jest nową praktyką. Zmieniła się natomiast jego forma i to niekoniecznie na lepsze.

– Wcześniej pożyczaliśmy od rodziny czy znajomych, co kończyło się poczuciem, że trzeba zaciskać pasa, aby za miesiąc znów nie prosić o pomoc – mówi, dodając, że wprowadzenie płatności ratalnych za jedzenie diametralnie zmienia tę dynamikę.

– Aplikacje oferujące możliwość kupowania jedzenia na raty eliminują barierę wstydu, która tradycyjnie towarzyszyła bezpośrednim prośbom o pożyczkę. W pojedynczych przypadkach taka opcja może działać jako koło ratunkowe, umożliwiając podreperowanie budżetu w sytuacji chwilowych trudności finansowych. Niemniej dla wielu osób może to stać się normą – codzienne kupowanie nawet podstawowych produktów spożywczych na raty to poważne zagrożenie dla stabilności budżetów domowych – alarmuje ekspert.

I choć pozornie zapewnia to wygodę, może prowadzić do utraty kontroli nad finansami.

– Każdy kredyt, niezależnie od tego, czy służy zakupowi droższych dóbr, czy podstawowych artykułów spożywczych, niesie ze sobą ryzyko zadłużenia – ocenia Słobodzian. Jak zauważa, im trudniej zdobyć kredyt, tym dłużej konsumenci zastanawiają się, czy naprawdę go potrzebują.

– Natomiast gdy kredyt lub odroczone płatności są łatwo dostępne, rzadziej dokonujemy głębszej analizy. Nie pytamy się, co jest nie tak z naszym budżetem, że pod koniec miesiąca nie stać nas na podstawowe zakupy – opisuje i radzi, by przed skorzystaniem z BNPL zastanowić się też, czy jesteśmy zdolni do terminowej spłaty.

Ekspert finansowy: Kupujemy więcej lub sięgamy po droższe produkty

Karol Słobodzian przypomina, że warto sprawdzić, czy wybór opcji BNPL jest rzeczywiście bezkosztowy. – Porównajmy ceny w innych miejscach, gdzie nie ma możliwości płatności ratalnych, aby upewnić się, że nie przepłacamy. Nie można też zapominać o potencjalnych kosztach związanych z opóźnieniami w spłacie, bo jeśli nie uregulujemy naszych płatności w terminie, karne odsetki będą wysokie – przestrzega.

Jest jeszcze jedno, mniej poważne ryzyko. Popularne formy odraczania płatności przy terminowej spłacie faktycznie mogą być zupełnie bezkosztowe, ale ich dostępność po zaledwie kilku kliknięciach skłania do wydawania więcej, niż mieliśmy to w planach. Kupujemy więcej lub sięgamy po droższe produkty.

Czym grozi odraczanie płatności? „Sygnał ostrzegawczy dla banku”

Skutki ulegania nowym trendom płatniczym mogą dać o sobie znać z pewnym opóźnieniem, fundując przykrą niespodziankę np. przy próbie pozyskania kredytu hipotecznego.

– Każde zobowiązanie finansowe, niezależnie od tego, czy jest to klasyczny kredyt, raty zero procent, czy odroczona płatność, wpływa na naszą zdolność kredytową – przypomina finansista. Jak tłumaczy, banki i instytucje finansowe biorą pod uwagę wszystkie nasze zobowiązania przy ocenie, czy stać nas na kolejny kredyt. – Częste korzystanie z opcji BNPL może być dla banku sygnałem ostrzegawczym – zaznacza.

Kult zadłużania ma się w Polsce dobrze

Z obserwacji finansisty wynika, że w Polsce od dłuższego czasu narasta kult zadłużania.

– Kolejne pokolenia uczone są, że nie trzeba oszczędzać, by coś mieć – wystarczy sięgnąć po kredyt i cieszyć się natychmiastową gratyfikacją. Kupujemy ubrania na raty, meble na raty, bierzemy kredyty na drogie samochody lub ekskluzywne wakacje, często nie po to, by zaspokoić realne potrzeby, ale by w mediach społecznościowych zaprezentować luksusowy styl życia – stwierdza Słobodzian.

Jak zauważa, w pakiecie dostajemy coś jeszcze. – Ogromną presję związaną ze spłatą zobowiązań – podkreśla i przypomina, że właśnie tak tworzą się legendarne spirale zadłużenia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version