To odpowiedź na wtargnięcie na terytorium Polski z wtorku na środę rosyjskich dronów. Decyzję niemieckiego rządu ogłosił w czwartek po południu, rzecznik Stefan Kornelius. „Oprócz dotychczasowych zobowiązań w krajach bałtyckich i Polsce rząd przedłuży i rozszerzy nadzór powietrzny nad Polską” – czytamy w komunikacie.

Według komunikatu Ministerstwa Obrony w Berlinie, na który powołuje się m.in. tygodnik „Der Spiegel”, Niemcy przedłużą i wzmocnią trwającą misję, w ramach której dwa myśliwce Eurofighter stacjonujące w bazie Rostock-Laage uczestniczą również w monitorowaniu przestrzeni powietrznej nad Polską. W żargonie NATO nazywa się to „Air Policing”. Misja ta ma trwać co najmniej do końca roku i nie zakończy się, jak pierwotnie planowano z końcem września br. Ponadto siły powietrzne udostępnią w Laage drugą eskadrę alarmową i odpowiednie załogi, dzięki czemu w przyszłości cztery samoloty będą gotowe do monitorowania przestrzeni powietrznej na wschodniej flance NATO.

Zobacz wideo 19 rosyjskich dronów nad Polską. Tusk: Operacja trwała całą noc

Natychmiastowa gotowość

Celem patroli powietrznych jest zapewnienie integralności przestrzeni powietrznej NATO oraz możliwość kompleksowej i elastycznej reakcji na potencjalne zagrożenia. NATO wprowadziło tę koncepcję po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku. W razie podejrzeń niemieckie samoloty Eurofighter startują, aby zidentyfikować nieznane lub podejrzane samoloty i w razie potrzeby je przechwycić. Ministerstwo obrony w Berlinie poinformowało również, że siły powietrzne osiągną gotowość operacyjną natychmiast.

Oprócz tego niemiecka armia stacjonuje obecnie dwa systemy obrony przeciwlotniczej typu Patriot na lotnisku w Rzeszowie. Przez miasto to przechodzi większość zachodnich dostaw broni i innego sprzętu wojskowego na Ukrainę. Kontyngent składa się z około dwustu żołnierzy i stu pojazdów. 

Ponadto rząd federalny zintensyfikuje swoje wsparcie dla Ukrainy i będzie dążył w ramach Unii Europejskiej do „szybkiego przyjęcia zdecydowanego 19. pakietu sankcji” – podkreślił rzecznik Stefan Kornelius.

(AFP, Spiegel/stef)

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.

Udział
Exit mobile version