Historia może zatoczyć koło. Kanguroszczur reliktowy już samą swoją polską nazwą zaświadcza, że jest zwierzęciem na skraju wymarcia. To w zasadzie mało powiedziane, on już… raz wymarł. Jeszcze w 1841 r. zwierzę zostało uznane oficjalnie za gatunek wymarły.

Kanguroszczury skaczą po kempingach

O ile kanguroszczury dość powszechnie występują w Australii, a także na Nowej Gwinei i Tasmanii (tam odgrywają istotną role, bowiem Tasmania nie ma takiej różnorodności kangurów jak Australia kontynentalna), o tyle ten gatunek to wyjątek.

Kanguroszczurniki, kanguroszczurki, kangurzaki, wreszcie same kanguroszczury to blisko spokrewnione ze sobą torbacze, których nazwy wskazują na ich wygląd. Nieco przypominają gryzonie, spełniają nawet podobną rolę w ekosystemie Australii, ale jednak są torbaczami. To przykład na konwergencję, czyli rozwój form ssaków z torbą, podobnych do znanych nam z Europy łożyskowców.

Na wielu kempingach w Australii czy na Tasmanii można zauważyć takie podobne do dużych szczurów zwierzęta pojawiające się nocą w okolicach stołów, śmietników. Swoje pochodzenie zdradzają, gdy zaczną skakać. To właśnie kanguroszczury.

Małe torbacze wymierały na potęgę

Niektóre z ich gatunków stały się ekstremalnie rzadkie po tym, jak mocno odczuły przyjazd Europejczyków do Australii. Od końca XVIII w. wymierały, a w niektórych przypadkach było to wymieranie iście błyskawiczne.

Kanguroszczur reliktowy jest dobrym przykładem. W 1840 r. został odkryty przez Johna Gilberta i opisany przez wybitnego zoologa Johna Goulda na terenach południowo-zachodniej Australii. Szybko okazało się, że nie występuje nigdzie indziej. Co więcej, praktycznie nie występuje już nawet w Australii.

John Gilbert raportował, że Aborygeni z ludu Nyungar łapali te kangury w sporej liczbie. I to ich obarczono winą za ich wytępienie. Możliwe jednak, że wpływ na to miały zmiany środowiskowe i pojawienie się nowych zwierząt z Europy. To one walnie przyczyniły się do śmierci kanguroszczurów, mało odpornych na spotkanie z nowymi zagrożeniami.

Kanguroszczur reliktowy wygląda jak szczur, ale skacze jak kangurJohn GouldWikimedia Commons

W latach sześćdziesiątych XIX w. znajdowano pojedyncze osobniki tego gatunku. Rok 1875 to zapewne ostatnia pewna data obserwacji zwierzęcia w tym okresie, kolejne doniesienia o obecności kanguroszczurów reliktowych z lat 90. były już niepewne. I tyle, torbacz zniknął. Wymarł.

Uznany oficjalnie za gatunek wymarły pozostawał jedynie w formie rycin, wyprawionych skórek i opisów. Aż do 1994 r. Wtedy zdarzył się cud. W rezerwacie Two Peoples Bay australijska zoolożka Liz Sinclair prowadziła badania nad małymi torbaczami i w jedną z żywopułapek schwytała zwierzę, które bez wątpienia było kanguroszczurem reliktowym . Zwierz jednak przetrwał.

Takie zjawisko cudownego odrodzenia się gatunku nazywamy „efektem Łazarza”, chociaż w gruncie rzeczy kanguroszczur reliktowy nie powstał z martwych. Po prostu nikt go nie widział, torbacz ukrywał się przed ludzkim wzrokiem. Istniał jednak cały czas.

Kanguroszczur reliktowy wrócił z zaświatów

Torbacza objęto ochroną i stał się on oczkiem w głowie przyrody zachodniej Australii. Od chwili ponownego odkrycia nigdy nie był liczny, zresztą kanguroszczury nie rozmnażają się zbyt szybko. Nie tak szybko jak gryzonie. Samica wydaje na świat jedno młode rocznie, rzadziej dwa. To zbyt wolne tempo, aby odrodzić całą populację.

Zwłaszcza, gdy zdarza się katastrofa. A ta wydarzyła się w 2015 r. Wtedy to fala pożarów w zachodniej Australii zabiła co najmniej 15 z jeszcze żyjących, ale nadal nielicznych kanguroszczurów reliktowych. Krótko przed tym pożarem populację obliczano na kilkadziesiąt, może 70 osobników.

Po tych pożarach udało się raz jeszcze dźwignąć ten gatunek. Australijczycy szacują, że w 2022 r. mogło żyć na terenach Australii Zachodniej ok. 40 osobników. Niewiele, ale to jednak coś. To głównie tereny rezerwatu Two Peoples Bay na samym południowo-zachodnim krańcu Australii. To tam żyje jeden z najrzadszych torbaczy świata.

Tak zapewne wyglądał wymarły kanguroszczur szerokolicyJohn GouldWikimedia Commons

Jak jednak donosi „Pacific Conservation Biology”, ten teren jest bardzo newralgiczny i ponownie wybuchły na nim pożary. Ryzyko, że będą trawiły jedyne obszary zamieszkałe przez tego kanguroszczura jest olbrzymie, więc – zdaniem australijskich zoologów – zwierzęta nie mogą tam zostać. Muszą zostać przeniesione, w przeciwnym razie utracimy resztki tego gatunku ponownie. Tym razem na dobre.

Uniwersytet Australii Zachodniej opracowuje właśnie plan relokacji zwierząt na nowe tereny. To bardzo trudna operacja, bowiem niekoniecznie musi się zakończyć sukcesem. Nie po to ten mały torbacz wrócił z niebytu 30 lat temu, aby teraz miał ponownie się w tym niebycie znaleźć.

Warto pamiętać, że Australia straciła już jeden podobny gatunek. To kanguroszczur szerokolicy, który również zamieszkiwał Australię Zachodnią. Wymarł przed 1900 r. na skutek presji nowych zwierząt z Europy i pożarów buszu.

Torbacze z zębami i diabły jak z piekła. Co wiesz o zwierzętach Australii? [QUIZ]

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version