Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Sławomir Mentzen stawia warunki swoim byłym kontrkandydatom – Rafałowi Trzaskowskiemu i Karolowi Nawrockiemu. Zaprosił ich na rozmowę na jego kanale YT, podczas której poprosi o podpisanie deklaracji zgodnej z oczekiwaniami jego wyborców. Czy faktycznie zamierza przekazać poparcie któremuś z nich?

Leszek Miller: To kolejne dziwactwo kampanii. Mentzen najwięcej teraz korzysta, bo sprawia wrażenie, że może dowolnie przesuwać swój elektorat. A to nieprawda.

Dziwię się, że poważni ludzie, w tym kandydaci, dają się na te gierki nabierać.

Trzaskowski, przyjmując wyzwanie, łapie się ostatniej deski ratunku?

Fakt, że się w takie rzeczy angażuje, to kolejny błąd. Nie wiem, kogo on ma w tym sztabie. Mija kolejny dzień kampanii, a on jest zajęty rozmaitymi negocjacjami, zamiast prowadzić pełnokrwistą kampanię. Jak tak dalej pójdzie, jego szanse na wygraną będą coraz mniejsze.

Adrian Zanderg powiedział w Super Expressie, że „przekazywanie” wyborców jest niepoważne, bo oni nie są niczyją własnością.

Jedynie on w tym wszystkim zachowuje trzeźwość umysłu. Jest poważnym facetem, który wie, że wyborcy mają własny mózg i zrobią, co będą chcieli. Oczywiście, każdy z kandydatów z pierwszej tury może publicznie oświadczyć na kogo zagłosuje 1 czerwca, czy ich elektorat pójdzie tym śladem, to wielki znak zapytania. Trzaskowski i Nawrocki, choć Nawrocki akurat w ogóle mnie obchodzi, bo nie będę na niego głosował, nie powinni oglądać się na żadne układy. Szkoda na to czasu.

Krytycznie ocenia pan działania sztabu Trzaskowskiego. Co poszło nie tak?

Udział
Exit mobile version