– Czuję się całkowicie niewinny. To nie była moja propozycja, inwencja, jeżeli chodzi o mówienie czegokolwiek o panu Brejzie, ale ponieważ zostałem przez przyrzeczenie zobowiązany do mówienia całej prawdy i nie ukrywania niczego, miałem obowiązek przekazania wszystkiego, co w tej sprawie wiem – tłumaczył Jarosław Kaczyński po opuszczeniu sali rozpraw w procesie wytoczonym mu przez Krzysztofa Brejzę.
– Proszę pamiętać, że odpowiadałem przymuszany do udzielenia odpowiedzi przez członków komisji. Musiałem powiedzieć to, co wiem, a wiem to, co powiedziałem – podkreślił prezes PiS.
Po opuszczeniu sali rozpraw głos zabrała także Dorota Brejza.
– Nikt nie może o nikim mówić, że jest przestępcą, jeśli przestępcą nie jest – podkreśliła raz jeszcze żona eurodeputowanego KO, reprezentująca męża przed sądem.
Proces wytoczony przez Brejzę przeciwko Kaczyńskiemu. „Nie mam żadnego powodu, by przepraszać”
Jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy Kaczyński pytany był przez dziennikarzy, dlaczego nie stawił się we wrześniu na rozprawę pojednawczą. Odpowiadając, uderzył w Krzysztofa Brejzę.
– Pan Brejza jest człowiekiem, w mojej ocenie, skrajnie złej woli. W związku z tym wielokrotnie wypowiada się w sprawie innych polityków w sposób bardzo agresywny – powiedział przed wejściem na salę rozpraw Jarosław Kaczyński, zarzucając posłowi KO „radykalny brak kultury”.
– Sprawa jest oczywista (…) Mój mąż nie popełnił żadnych przestępstw (…) Jeśli pan prezes będzie skłonny powiedzieć „przepraszam”, te przeprosiny przyjmiemy. Jeśli nie, będzie musiał rozstrzygać sąd – powiedziała tuż przed rozpoczęciem rozprawy mecenas Dorota Brejza.
Prezes PiS zaznaczył jednak w rozmowie z dziennikarzami, że nie zamierza przeprosić Brejzy. – Nie mam żadnego powodu, by go przepraszać – podkreślił.
Jarosław Kaczyński przed sądem. Krzysztof Brejza: Postanowiliśmy walczyć o prawdę
W marcu 2024 roku, zeznając przed komisją śledczą ds. Pegasusa Jarosław Kaczyński nazwał Krzysztofa Brejzę „znaczącym politykiem formacji opozycyjnej”, zarzucając mu, że „dopuszcza się bardzo poważnych, a przy tym odrażających przestępstw„. Spotkało się to ze stanowczą reakcja posła KO.
– Postanowiliśmy walczyć z Jarosławem Kaczyńskim o prawdę w trybie karnym – wyjaśnił Krzysztof Brejza w filmie opublikowanym w dniu rozprawy na jego kanale w serwisie YouTube. – Ta sprawa dotyczy istoty inwigilacji, istoty Pegasuasa. Postanowiliśmy za każe kłamstwo polityków PiS ścigać, by odsłonić kulisy ich metod rządów. Tak, by nikogo więcej oni takimi metodami nie krzywdzili i by uzdrowić prokuraturę i służby specjalne z wpływów tej patologicznej grupy – komentował Brejza.
Brejza wzywa Kaczyńskiego. „Przecież prezes nie stchórzy”
W roli pełnomocniczki Brejzy występuje jego żona, mecenas Dorota Brejza. Od początku przekonuje ona o niewinności męża i bezzasadności słów prezesa PiS pod jego adresem. – Krzysztof Brejza nie popełnił nigdy żadnego przestępstwa, nie usłyszał nigdy żadnych narzutów, nie był podejrzany, nie był oskarżony, nigdy nie uchylono jemu immunitetu – mówiła po tym, jak Sejm uchylił na początku marca immunitetu Kaczyńskiemu.
We wtorek rano Brejza wyraził nadzieję na konfrontację z Kaczyńskim w sądzie. „Jarosławie Kaczyński, ja już w drodze, bo o 11:00 konfrontujemy kłamstwa prezesa w Sądzie Rejonowym w Warszawie. Przecież prezes nie stchórzy. Nie wyśle w zamian »zadymiarzy« z pispubliki, tylko osobiście z otwartą przyłbicą zmierzy się z prawdą” – napisał na platformie X.


