Magda Sakowska, Interia: Jak działa pana system zatytułowany 13 kluczy do Białego Domu, na czym jest oparty?
Allan Lichtman, historyk z American University: – Mój system 13 kluczy do Białego Domu nie opiera się na przewidywaniach ekspertów, których opinie nie są oparte na nauce, nie polega na sondażach, które są tylko uchwyceniem konkretnej chwili. Pamiętamy, jak eksperci i sondaże całkowicie się pomylili w 2016 roku, twierdząc, że Hillary Clinton ma wygraną w kieszeni, a ja mimo tej powszechnej mądrości przewidywałem, że zwycięzcą będzie Donald Trump, co nie przysporzyło mi przyjaciół wśród 90 proc. demokratów tutaj w Waszyngtonie.
Moje klucze są unikalne. Wnikają w strukturę tego jak amerykańskie wybory prezydenckie naprawdę działają, że jest to głosowanie „za” albo przeciwko, a najpotężniejszym czynnikiem jest to, jak radzi sobie partia, która ma aktualnie prezydenta w Białym Domu. Głównym przesłaniem mojego systemu jest – to, co się liczy, to jakość sprawowania władzy, a nie prowadzenie kampanii.
Jeśli z 13 kluczy sześć albo więcej będzie przeciwko partii mającej aktualnie władzę, to wtedy kandydat tej partii przegra. Mniej niż sześć kluczy na minusie to wygrana partii mającej Biały Dom. I ten system działa od kwietnia 1982 roku, gdy przewidziałem wygraną Ronalda Reagana w walce o reelekcję niemal trzy lata przed wyborami i to w czasie gigantycznego złamania ekonomicznego, najgorszego od czasów Wielkiego Kryzysu i do tego jeszcze 60 proc. Amerykanów twierdziło, że Reagan jest już za stary na reelekcję, a jego notowania sondażowe były na dnie.
W takim razie prześledźmy klucz po kluczu. Pierwszy z nich to partyjny mandat. Ten klucz jest powiązany z połówkowymi wyborami.
Tak, to pierwszy klucz. W ostatnich wyborach połówkowych demokraci stracili miejsca w Izbie Reprezentantów, czyli ten klucz jest dla nich fałszywy, negatywny. Pamiętajmy, że sześć albo więcej fałszywych kluczy oznacza przegraną Kamali Harris. W pozostałych scenariuszach przewidujemy przełom, czyli pierwszą kobietę prezydent o korzeniach zarówno afrykańskich jak i azjatyckich, czyli coś, czego w amerykańskiej polityce jeszcze nie było.
To już jeden klucz mamy fałszywy. Klucz następny – konkurencja.
Przyznaję, że bardzo się denerwowałem, gdy demokraci starali się wypchnąć Joe Bidena z tego wyścigu i wtedy, gdy to uczynili. W ten sposób na minusie dla nich znalazł się klucz o urzędującym kandydacie i jeszcze pojawiła się możliwość, że przeciwko sobie obrócą klucz dotyczący właśnie konkurencji wewnątrz partii, a utrata tych dwóch kluczy mogłaby oznaczać przegraną w listopadzie. Ale na szczęście demokraci się pozbierali i zjednoczyli wokół Harris. Czyli klucz o tym, że kandydat nie ma konkurencji jest prawdziwy.
Klucz trzeci: piastowanie urzędu
Gdy kandydatem przestał być Biden piastujący urząd, demokraci ten klucz stracili. Czyli drugi klucz na minusie.
Następny klucz to trzecia partia, czyli nie ma żadnego poważnego innego kandydata poza dwoma głównymi.
Robert F. Kennedy Jr. zawiesił swoją kampanię, nie jest już znaczącym elementem toczącej się kampanii wyborczej. Pogląd, że teraz on odda głosy Trumpowi jest absurdalny. Te głosy zwyczajnie przepadną. Czyli ten klucz jest na plus.
Teraz klucz: Ekonomia w krótkim terminie.
To klucz silnie oparty na konkretnych danych statystycznych. Dane pokazują, że nie ma recesji w roku wyborczym i że nie nadejdzie ona w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, czyli klucz na plusie dla demokratów.
Ekonomia w długim terminie. Następny klucz.
Badający czy rzeczywisty wzrost gospodarczy, PKB per capita przynajmniej jest równy temu, co było za poprzednich dwóch kadencji i jak pokazują dane statystyczne, ten wzrost teraz podwoił się w stosunku do poprzednich administracji. Kolejny klucz na plusie.
Klucz siódmy: Zmiany w polityce.
Gigantyczne zmiany, gdy porównamy działania administracji Bidena i Trumpa, chociażby w sprawach klimatu, imigracji. Obecna administracja powróciła do paryskiego porozumienia klimatycznego. Do tego ustawy dotyczące infrastruktury, produkcji półprzewodników. Jest oczywiste, że rządy Trumpa i Bidena różni bardzo wiele, są zupełnie inne. Ten klucz jest prawdziwy, czyli jest na plusie.
Następny klucz to skandal. Czy według pana Biały Dom jest uwikłany w skandale?
Przez ostatnie cztery lata republikanie starają się „przypiąć” jakiś skandal prezydentowi Bidenowi i im się nie udaje. Ich kluczowy świadek został nawet aresztowany przez FBI za szerzenie kłamstwa na temat Bidena i propagowanie rosyjskiej dezinformacji. Klucz dotyczy skandalu, w którym jest korupcja i w którą jest bezpośrednio zaangażowany urzędujący prezydent i do tego musi być ponadpartyjna zgoda co do tego, że coś złego się dzieje. Nie wystarczą skandale z udziałem syna prezydenta, jak mamy w przypadku Huntera Bidena czy skandale z udziałem brata, jak było z bratem Jimmy’ego Cartera Billy’m. Klucz nie obciąża demokratów.
Klucz niepokoje społeczne.
Ten klucz był problematyczny, gdyby doszło do wydarzeń podobnych do tych z 1968 roku (wtedy w Chicago w czasie konwencji demokratów odbyły się olbrzymie protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Doszło do starć z policjami i Gwardią Narodową. W mieście wybuchły zamieszki – red.), to demokraci ten klucz mogliby stracić. Jednak w tym roku nic podobnego się nie wydarzyło. Protesty wygasły.
To teraz polityka zagraniczna i klucz: Porażka w tej dziedzinie.
Klucze dotyczące polityki zagranicznej są najtrudniejsze do oceny, bo dwie wojny się toczą, wojny są nieprzewidywalne, szybko zmieniania się sytuacja, ale na razie wojnę w Strefie Gazy uważam za porażkę obecnej administracji. To jest humanitarna katastrofa, której końca nie widać i chociaż nie ma na miejscu amerykańskich żołnierzy, to i tak jesteśmy w ten konflikt bardzo zaangażowani. Oczywiście możemy sobie wyobrazić, choć wątpię, że do tego dojdzie, że Bidenowi udaje się jakoś zapanować nad tą wojowniczością Benjamina Netanjahu, zmusić Hamas do współpracy i doprowadzić do zawieszenia broni i uwolnienia zakładników. Możliwe, choć mało prawdopodobne i dlatego to jest klucz niekorzystny dla demokratów, czyli mamy już trzy klucze na minusie.
Kolejny klucz dotyczy tego, czy rządząca administracja odniosła sukces w polityce zagranicznej albo sukces militarny.
Sukces i porażka to rzeczywiście dwa różne klucze, dotyczące polityki zagranicznej i zresztą dobrze pokazują, co dzieje się w administracji Bidena. Uważam, że działania wobec Ukrainy, to sukces tej administracji i uważam, że tak zostaną zapisane w historii. Biden i tylko Biden był tym, który stworzył koalicję Zachodu, której działania nie pozwoliły Władimirowi Putinowi na podbicie Ukrainy i na dalszy marsz w stronę naszych sojuszników z NATO. Dzięki niesłabnącej pomocy ze strony Bidena Ukraina od ponad dwóch lat walczy z dużo silniejszym przeciwnikiem, a ostatnio nawet wtargnęła na terytorium Rosji. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna i może się diametralnie zmienić, ale na razie ten klucz jest na korzyść demokratów.
Charyzma kandydata partii rządzącej.
Trzeba być tym jedynym w swoim rodzaju, jednym na wiele pokoleniem, inspirującym kandydatem – tak jak Franklin Roosevelt czy Ronald Reagan. Myśląc o Harris nie uważam, że jest teraz kimś takim, czyli to jest czwarty klucz na minusie dla demokratów.
Klucz ostatni, badający jak wygląda sprawa charyzmy u przeciwnika.
Donald Trump jest rewelacyjnym showmanem. Ma wiernych zwolenników, ale żeby spełniać założenia tego klucza, to trzeba być naprawdę osobą wybitną, niepowtarzalną, która przyciąga ludzi z różnych grup. Trumpa oddziaływanie jest silne, ale ograniczone, bo tylko na jego największych zwolenników. Jego średnie poparcie w ciągu czterech lat prezydentury to 41 procent, to jeden z najniższych wyników w historii. W wyborach prezydenckich dwa razy przegrał w głosowaniu powszechnym (w amerykańskim systemie wyborczym kandydat, który dostanie mniej głosów wyborców i tak może wygrać wybory prezydenckie, bo zgromadzi odpowiednią liczbę głosów elektorów – red.), w sumie zdobywając 10 milionów głosów mniej. Franklin Delano Roosevelt i Ronald Reagan wygrywali w cuglach. Cokolwiek byśmy nie myśleli o Trumpie, to nie jest on ani Rooseveltem ani Reaganem. Ten klucz jest na plusie dla demokratów.
Czyli mamy cztery klucze na minusie dla kandydatki partii rządzącej, czyli o dwa za mało, aby stwierdzić, że to Donald Trump wróci do Białego Domu, a Kamala Harris przegra. Jest jeden mało stabilny klucz – ten dotyczący sukcesu w polityce zagranicznej, ale nie sądzę, by się zmienił. Jednak nawet gdyby tak się stało, to wciąż byłoby za mało kluczy przeciwko demokratom, aby przewidywać porażkę Harris, dlatego jestem przekonany, że będziemy mieli prezydenta kobietę o korzeniach afrykańsko- azjatyckich.