Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: W tym tygodniu odbyło się ostatnie posiedzenie rządu przed wakacjami. Jaką ocenę wystawiłaby pani gabinetowi Donalda Tuska?

Prof. Joanna Senyszyn: Trójkę z plusem.

Plus za przegłosowanie wotum zaufania?

Wotum zaufania było ucieczką przez wotum nieufności. Pokazało niezłomną chęć trzymania się stołków i korzystania z profitów władzy. Tusk przedłuża agonię tego nieudacznego rządu, bo nie może się dogadać z koalicjantami. Jak nieopatrznie ujawnił Czarzasty, „najpierw musimy wiedzieć, co chcemy zrealizować, potem musimy mieć strukturę rządu, a później porozmawiamy na temat personaliów”.

Jak się po półtora roku wspólnych rządów nie wie, co się chce realizować, to o czym my mówimy.

Myśli pani, że wyciągną jakieś wnioski czy koalicja się rozpadnie?

To koalicja stołków, więc spokojnie, nic nie robiąc, przetrwa do wyborów w 2027 r.

Zmiana prezydenta wpłynie na przyspieszenie prac rządu?

Problemem tego rządu jest brak wspólnego programu, kompetentnych ministrów i chęci porozumienia, a pisowski prezydent to sprytna wymówka.

Wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądać odchudzony rząd. Nie za późno na zmiany?

Lepiej późno niż później. Ale oczywiście wielu ministrów i wiceministrów już dawno powinno polecieć. Donald Tusk był kiedyś pistoletem jeśli chodzi o robienie czystek w partii i rządzie. W bezwzględny sposób pozbywał się wszystkich, którzy byli niewygodni lub mu zagrażali. Taki los spotkał m.in. Płażyńskiego, Olechowskiego, Gilowską, Rokitę, Piskorskiego, Chlebowskiego, Drzewieckiego, Czumę, Ćwiąkalskiego, Gowina, Nowaka, Radziszewską.

Teraz cacka się z ministrami, a przecież cokolwiek zrobi, koalicjanci będą go popierać, bo w przyszłym Sejmie może ich już nie być. Trudno zgadnąć, czego Tusk się boi.

Udział
Exit mobile version