Kolejarze są załamani dalszymi zwolnieniami. Zarzucają rządowi prowadzenie „antykolejowej polityki transportowej” i zapowiadają eskalację protestów, które zabolą wszystkich.

Zwolnienia obejmą głównie pracowników operacyjnych – maszynistów, rewidentów i ustawiaczy. Ministerstwo Infrastruktury nie podejmuje decyzji, które są na wyciągnięcie ręki. Zdesperowanym związkom zawodowym tłumaczy się stagnacją.

System motywacyjny za rezygnację z przywilejów

– Zwolnienia są, bo spółka PKP Cargo ogranicza zasoby operacyjne, a ogranicza je, bo nie ma czego wozić – powiedział PAP Leszek Miętek. Jego zdaniem propozycja zawieszenia układu zbiorowego pracy była nielogiczna i nie rozwiązywała problemu braku zleceń.

Aby uniknąć zwolnień grupowych spółka proponowała ograniczenie przywilejów pracowniczych wynikających z Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy (ZUZP), a w zamian wprowadzenie systemu motywacyjnego opartego na efektywności pracy. – Czyli co, pracownicy mają pracować za najniższe wynagrodzenie i wtedy praca dla nich będzie, czy będą w zatrudnieniu, pomimo że nie ma co robić? To jest po prostu nielogiczne – skomentował propozycje zarządu Leszek Miętek.

Związkowiec podkreśla, że wyszkolenie maszynisty trwa około dwóch i pół roku, a ich zwolnienie utrudni odbudowę przewozów w przyszłości. – Nawet w czasach PRL-u, przy spowolnieniach gospodarczych, maszynistów chroniono – tłumaczył Leszek Miętek, oceniając, że obecna sytuacja jest bezprecedensowa w jego 40-letniej pracy na kolei.

Eskalacja protestów kolejarzy zamiast rządowych decyzji

Kolej nie ma w rządzie swojego entuzjasty, choć kierunek, który od dawna forsuje Unia Europejska powinna transportowi kolejowemu bardzo pomagać. Ale nie w Polsce. Rządzący nie widzą przyszłości w oszczędzaniu wybudowanych dróg i autostrad dla transportu osobowego i w ograniczaniu tonażu ciężarówek korzystających z polskich dróg.

Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych ma konkretne rozwiązania problemu, ale wymagają one decyzji na najwyższym szczeblu – premiera i ministra infrastruktury. Zdaniem kolejarzy, przewóz ciężkiego kruszywa, materiałów budowlanych, nawozów sztucznych czy stali powinien odbywać się w Polsce koleją, a nie autostradami.

To kolej ma miejsca w całej Polsce, gdzie można te materiały składować i magazynować, a rozwozić je na konkretne budowy ciężarówkami na krótki dystans. Taka decyzja z pewnością odblokowałoby prawy pas wszystkich polskich autostrad. – Jeżeli rząd rzeczywiście chce doprowadzić do końca budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, to jeden skład pociągu towarowego przewiezie tyle ciężkich kruszyw co 100 TIR-ów – zapewnia Leszek Miętek.

Jak pokazuje wojna na Ukrainie, to właśnie kolej jest głównym dostarczycielem ciężkiego sprzętu wojskowego na front – zwracają uwagę kolejarze. To najwyższy czas na zmianę podejścia do bezpieczeństwa państwa i przewozów towarowych w Polsce.

Kolejarze szykują kolejne protesty

Pod koniec lipca tego roku kolejarze w kilkunastu miejscach w kraju blokowali drogi, protestując przeciwko wygaszaniu przewozów towarowych koleją. Związkowcy chcieli zwrócić uwagę rządu na skutki polityki transportowej faworyzującej transport drogowy. – To jest kalkulacja wyborcza, bo z biznesem drogowym jest w Polsce związanych około 800 tysięcy ludzi, a z koleją coraz mniej – tłumaczy Leszek Miętek.

– Zrobiliśmy pikiety, były blokady dróg. One w ogóle przeszły bez echa, jakby się nic nie stało. Żadnego odzewu, żadnej rozmowy i żadnych decyzji. W związku z powyższym będziemy musieli eskalować, bo nie mamy innego wyjścia – zapowiedział Miętek. Nie zdradzając szczegółów obiecuje, że tym razem blokada zaboli wszystkich.

Udział
Exit mobile version