„Gazeta Krakowska” podaje, że koń upadł w piątek w pobliżu Wodogrzmotów Mickiewicza, ok. 500 metrów od Palenicy Białczańskiej. – Po upadku furman wyprzągł konia, zwierzę szybko wstało. Furman został zobowiązany zwieźć konia do Bukowiny Tatrzańskiej, a następnie zlecić badania zwierzęcia przez lekarza weterynarii – przekazał w rozmowie z „GK” Grzegorz Bryniarski z Tatrzańskiego Parku Narodowego. Weterynarz miał nie stwierdzić u konia żadnych obrażeń, a zwierzę miało zostać dopuszczone do pracy.

Zobacz wideo
Dzik odwiedził plażę w Krynicy Morskiej

Zdarzenie nagłośniła w sieci Fundacja Viva!, publikując nagranie. „Szukamy świadków” – przekazali działacze.

– Nie mieliśmy zgłoszenia w tej sprawie – poinformował w sobotę portalowi o2.pl st.asp. Krzysztof Waksmundzki z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.

„Koń zdolny do pracy, nic się nie stało”

– Zwykłe potknięcie, koń się przewrócił. Natura niektórego konia jest taka, że jak się przewróci i leży nieruchomo, nie wstaje od razu. Koń został wyprzągnięty, pobudzony lekkim bodźcem, wstał od razu. Na miejscu były służby parku, opisały zdarzenie jako nieszkodliwe. Był też lekarz weterynarii, konia zbadał, koń jest zdolny do pracy, nic się nie stało – tłumaczył w sobotnim oświadczeniu Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka.

Zaznaczył, że wyniki badań w tej sprawie w najbliższym czasie zostaną opublikowane na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Upadek nie ma nic wspólnego z przemęczeniem koni. Wypadki będą się zdarzać, w każdym transporcie się zdarzają, u koni też. Nie ma co robić dramatu – podkreślał Nowobilski.

Tatrzański Park Narodowy: Konie nie są przeciążane ani przemęczone

W opublikowanym we wrześniu raporcie Fundacja Viva! podała, że w latach 2012-2022 konie pracujące na drodze do Morskiego Oka „wytrzymywały tę pracę średnio przez 36 miesięcy”. „Co więcej – przez 10 lat pracę tę wytrzymało niecałe 3 proc. koni, które kiedykolwiek ciągnęły wozy wyładowane turystami” – informowała fundacja. Działacze podkreślali, że „wszystko przez przeciążenia, jakie działają na zwierzęta podczas ciągnięcia wozów”. „Zgodnie z obliczeniami ciągną one wozy za ciężkie o około tonę” – wskazano.

„Transport konny do Morskiego Oka odbywa się na drodze będącej w zarządzie Starostwa Powiatowego w Zakopanem. Mimo tego faktu, mając na uwadze, że wozami podróżują turyści, a transport konny kojarzony jest przede wszystkim z Parkiem, postanowiliśmy czynnie włączyć się w jego uregulowanie tak, aby pracujące na tej drodze konie miały zapewnione optymalne warunki pracy. To jednak często umyka w przekazach medialnych oraz w informacjach rozpowszechnianych przez niektóre organizacje prozwierzęce” – czytamy na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Jak podkreśla TPN, przyjęto m.in. regulamin przewozów konnych, którego zapisy konsultowano z ekspertami. „Kary dla fiakrów za nieprzestrzeganie regulaminu są bardzo surowe. Od upomnień i kar finansowych – sięgających nawet kilku tysięcy złotych – po dożywotnią utratę licencji (w przypadku np. przeładowywania wozów). W przeszłości kilkukrotnie odebraliśmy licencje za przewożenie większej liczby osób, niż zezwalał na to regulamin. Dało to pozytywny skutek i obecnie fiakrzy przestrzegają tego zapisu. Jego łamanie jest dla nich po prostu nieopłacalne” – wskazano. Podkreślono też, że „dotychczasowe badania nie wykazały przeciążeń koni, a opinie specjalistów przeczą tezom o przemęczeniu koni”.

Udział
Exit mobile version