Wielkimi krokami zbliża się połączenie PiS z Suwerenną Polską. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do niego 12 października podczas przełożonego kongresu PiS w Przysusze.

Na kongresie ma także dojść do zmian w strukturze partyjnej. Jak już pisaliśmypowstanie komitet wykonawczy, w skład którego wejdzie około 20 najbardziej aktywnych posłów. Na czele komitetu stanie Mariusz Błaszczak, który będąc jednocześnie szefem klubu PiS, ma koordynować prace tego nowego organu. W ramach komitetu będą działały różne podzespoły, zajmujące się konkretnymi tematami np. gospodarką czy sprawami prawnymi.

PiS a Suwerenna Polska. Michał Woś zastąpi Zbigniewa Ziobrę

Oprócz komitetu wykonawczego nadal funkcjonować będzie komitet polityczny w obecnej formule. Ma przyjąć formę swoistej rady nadzorczej, która będzie odpowiadała za prace strategiczne wewnątrz partii. Komitet polityczny nie odgrywa jednak w PiS kluczowej roli, zbiera się rzadko i nie on podejmuje najważniejsze decyzje. Te zapadają na tzw. PKP, czyli prezydium komitetu politycznego. 

– Raz, że nie będzie miała czasu ani możliwości, by jednocześnie pracować dla prezydenta i pełnić funkcję partyjną. A dwa, ze relacje prezesa i partii z prezydentem są, jakie są. Nikogo więc nie zaskoczyła ta zmiana – mówi nasze źródło z Nowogrodzkiej. Zamiast Kempy w prezydium komitetu politycznego Ziobrę zastąpiłby więc poseł Michał Woś, wiceprezes Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości. 

PiS a Suwerenna Polska. Partie połączą się w Przysusze?

Takie są plany i decyzje kierownictwa PiS. Politycy Suwerennej Polski przyznają, że oferta PiS leży na stole, ale jak mówią, ostatecznej decyzji nie podjęli i jeszcze nie przekazali, choć najbardziej na dziś realny scenariusz jest taki, że do połączenia dojdzie. 

Z kolei najważniejsi politycy PiS, z którymi rozmawiamy, przekonują, że „temat jest domknięty”, a gdyby kongres w Przysusze odbył się wedle pierwotnych planów 28 września, to „byłoby już po wszystkim”. – A tak będą dwa tygodnie medialnych spekulacji, czy się połączymy czy nie – narzeka jeden z naszych rozmówców z PiS. 

To pokazuje, że między obiema formacjami jest spora doza nieufności i nie wszyscy są entuzjastami szybkiego połączenia. Zarówno po stronie PiS, jak i Suwerennej Polski.

Ziobrystów niepokoi fakt, że PiS bardzo prze do połączenia właśnie teraz, jeszcze przed ogłoszeniem kandydata na prezydenta. – Obawiają się, że kupią kota w worku – mówił nam jakiś czas temu jeden z polityków PiS, relacjonując rozmowy i wyjaśniając, że chodzi o wybory prezydenckie i to, kto zostanie kandydatem PiS. 

– Jeśli będzie to ktoś, kto jest nie na rękę ich środowisku, to będą mieli zgryz, jak do tego podejść – uważa nasz rozmówca. A już całkiem czarnym snem ziobrystów jest scenariusz, w którym kandydatem na prezydenta w wyniku nieoczekiwanego zwrotu akcji zostałby np. Mateusz Morawiecki.

Dzisiaj nic na to nie wskazuje, ale nikt z PiS ani z Suwerennej Polski nie jest w stanie całkowicie wykluczyć takiego scenariusza. Pytanie, co jak wtedy zachowają się ziobryści? Dlatego z tego środowiska płyną głosy, że decyzję o ewentualnym połączeniu lepiej byłoby podjąć później, już znając kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Sęk w tym, że oferta prezesa PiS może być już wtedy nieaktualna. 

PiS. Jarosław Kaczyński chce porządków w partii

– Prezes chce jak najszybciej poukładać wewnętrzne sprawy, by móc zająć się kampanią. Dlatego nie chce już tego odwlekać w czasie – uważa jeden z naszych rozmówców.

Sytuacji nie poprawiają jednak publiczne wypowiedzi, takie jak choćby ta europosła, byłego ministra w KPRM Michała Dworczyka, bliskiego współpracownika Mateusza Morawieckiego, który w poniedziałek w TVN24 powiedział, że jest przeciwnikiem połączenia. 

– Taka decyzja jeszcze chyba nie zapadła. Ja uważam, że dotychczasowa formuła współpracy, czyli rodzaj koalicji pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Suwerenną Polską, była absolutnie dobra, sprawdziła się i dlatego jestem przeciwnikiem połączenia Prawa i Sprawiedliwości z Suwerenną Polską – powiedział Dworczyk. Dodał, że taka decyzja oddali PiS od zwycięstwa w wyborach i „odzyskania możliwości koalicyjnych”. – W moim przekonaniu to środowisko w dużej mierze jest winne przegranych wyborów w 2023 roku – stwierdził.

Na jego słowa zareagował były wicepremier i szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin z PiS, który w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, że połączenie jest przesądzone, a „wypowiedź wypowiedź ministra Dworczyka trochę niepotrzebnie pada publicznie, bo tego typu dyskusje trzeba toczyć wewnątrz partii„. –  Wychodzenie z takimi komunikatami na zewnątrz nie ma większego sensu, a być może nawet szkodzi – stwierdził Jacek Sasin.  

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version