– Na wyzwania polskiego rynku pracy nie da się odpowiedzieć tylko masowym ściąganiem pracowników z zagranicy. W ten sposób problemu nie rozwiążemy, a, mam wrażenie, że jeszcze go pogłębimy – zaczęła dyskusję Henryka Mościcka-Dendys.
Zdaniem podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przez ostatnich 30 lat polska gospodarka korzystała z pewnych przewag kompetencyjnych, które opierały się głównie na taniej i dobrze wykwalifikowanej sile roboczej. – Te przewagi już się wyczerpują – dodała. – Gdy spojrzymy na dane dotyczące wiz wystawianych przez Polskę, to do 2023 r. ściągaliśmy do Polski masowo pracowników niewykwalifikowanych. To nie jest grupa, która długofalowo przyniesie rozwój polskiej gospodarki. Ona może załatać pewne dziury, ale zarówno jeśli chodzi o akceptację społeczną, jak i o perspektywy długofalowego rozwoju, problemu nam nie rozwiąże – mówiła Mościcka-Dendys.
Podobną opinię wyraziła dr hab. Ewa Flaszyńska. – Pracownicy cudzoziemscy powinni uzupełniać braki na polskim rynku pracy, a nie zastępować polskiego pracownika. To duża różnica – podkreśliła dyrektor Departamentu Rynku Pracy w Ministerstwie Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej
Jej zdaniem, kiedy mówimy o stopie bezrobocia w Polsce, to cieszymy się, że wynosi na koniec stycznia tego roku tylko 5,4 proc. Ale w liczbach bezwzględnych to nadal ponad 800 tys. osób zarejestrowanych w urzędach pracy. W dużych miastach, jak Warszawa, Poznań, Katowice, bezrobocia praktycznie nie ma, ale już wyjeżdżając z Warszawy i jadąc na przykład do Szydłowca, stopa bezrobocia wynosi tam już 20 proc. Co to oznacza?
– To znaczy, że mamy w Polsce wciąż bardzo duże tzw. niewykorzystane zasoby rynku pracy. To są nasi obywatele. Uczestniczyłam w wielu dyskusjach z przedsiębiorcami, którzy mówili, że tacy bezrobotni to już nie chcą pracować. Niektórzy pewnie nie chcą, ale też nie wszyscy. Jak powstają nowe miejsca pracy, to należy stosować taką politykę aktywizacji zawodowej, żeby poprzez różne programy i działania, bezrobotnych Polaków na rynek pracy przywracać – tłumaczyła dr Flaszyńska. Co na to biznes?
Skąd wziąć spawaczy?
Zdaniem Moniki Piątek, przedsiębiorcy na przyjętą pod koniec zeszłego roku przez rząd strategię migracyjną patrzą jak na bardzo ogólnikowy dokument. Bardziej polityczny niż taki, który proponuje konkretne rozwiązania, jak cudzoziemców zatrudniać.
Przedstawicielka Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej mówiła, że przez lata profil cudzoziemskiego kandydata do pracy w Polsce się bardzo zmienił. – Faktycznie kiedyś to byli niewykwalifikowani pracownicy. Przyjeżdżali do Polski, zarabiali pieniądze i wysyłali je na drugą stronę granicy. Dzisiaj pracując z przedsiębiorcami, widzę, jakie dyplomy, certyfikaty, potwierdzenia uprawnień dostarczają im obcokrajowcy chcący nad Wisłą pracować. Z tej kadry kiedyś niewykwalifikowanych osób już robią nam się obcokrajowcy, którzy chcą zostać w Polsce na dłużej – tłumaczyła.
Z drugiej strony, wciąż istnieją spore braki w niektórych gałęziach naszej gospodarki, które musimy uzupełniać. – Teraz borykam się z tym, żeby pozyskać dla polskiego pracodawcy 20 spawaczy. Mają zaoferowane bardzo dobre warunki pracy, ale chętnych brak, dlatego pracodawcy patrzą w różne zakątki świata, żeby pozyskać wykwalifikowaną kadrę – mówiła Monika Piątek.
Zapewnić biznesową ciągłość
To, czego biznes oczekuje od rządu w kwestii zatrudniania obcokrajowców, to przede wszystkim transparentnego i szybkiego procesu uzyskiwania pozwoleń o pracę. – Do tej pory to była przeszkoda. Pracujemy bezpośrednio z biznesem. Przekazujemy te problemy odpowiednim ministerstwom – mówił z kolei Radosław Pituch, manager w Departamencie Wsparcia Inwestycji w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
Jego zdaniem, inwestorzy potrzebują przede wszystkim zapewnić sobie ciągłość prowadzenia biznesu, a do tego muszą mieć możliwość ściągania wykwalifikowanych pracowników w krótkim czasie.
– Chodzi po prostu o dostęp do ludzi. Na przykład amerykańscy inwestorzy mają wpisane w swoje polityki „diversity”, czyli różnorodność w zatrudnieniu. Potrzebują tworzyć wielokulturowe zespoły – mówił Pituch.
Przykładowo, kiedy zagraniczny inwestor chce u nas otworzyć swoje nowe centrum usług wspólnych czy oprogramowania, to wysyła na miejsce zaufanego człowieka, który zacznie budować mu tutaj zespół i kulturę organizacyjną. – Potrzebuje mieć dostęp do procesu zatrudniania obcokrajowców, który będzie dla niego transparentny i szybki. Biznes nie może czekać, a procedury legislacyjne potrafią być długotrwałe – dodał.
Wyjść poza zaklęty schemat
Minister Henryka Mościcka-Dendys mówiła, że odpowiedzią na te bolączki jest pakiet czterech ustaw dotyczący cudzoziemców i rynku pracy, który właśnie jest procedowany w Sejmie.
– Na podstawie tych nowych aktów prawnych będziemy w stanie tworzyć szybkie ścieżki wizowe dla branż o najistotniejszym znaczeniu dla polskiej gospodarki
– tłumaczyła.
Jej zdaniem, na cały obraz zagranicznych pracowników należy spojrzeć szerzej i położyć również nacisk na naszą polonię za granicą. – Polacy, którzy lata temu wyemigrowali, są zainteresowani powrotem do kraju. Na przykład dla tych, którzy mieszkają dzisiaj w Stanach, atrakcyjne są studia w Polsce, które w przeciwieństwie do tych amerykańskich, są u nas bezpłatne. Są młodzi profesjonaliści, którzy chcieliby przyjechać do Polski na swoją przygodę zawodową. Szykujemy więc program staży dla osób polskiego pochodzenia, którzy chcieliby do nas tutaj po to przyjechać – mówiła podsekretarz stanu w MSZ.
– Myślimy o polityce migracyjnej wielowymiarowo. Staramy się poszukiwać odpowiedzi w wielu miejscach. Chcemy wyjść poza ten zaklęty schemat znany z wielu krajów zachodnich, gdzie masowe sprowadzanie pracowników doprowadziło do zmęczenia społecznego i braku akceptacji
– tłumaczyła.
Dyrektor Ewa Flaszyńska odniosła się na moment do przykładu 20 spawaczy, których w tej chwili poszukuje dla polskiego przedsiębiorcy Monika Piątek z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. – W nowym pakiecie ustaw stawiamy na zmianę naszego myślenia, nastawiamy się na przekwalifikowanie, szkolenia, żeby Polacy ze wsparciem na przykład Funduszu Pracy mogli szkolić się na tego spawacza i znaleźć ostatecznie zatrudnienie. Myślimy właśnie o połączeniu edukacji i potrzeb polskiego rynku pracy – mówiła.
Procedowane ustawy mają również informatyzować cały proces przyjazdów i zatrudniania cudzoziemców, co wpłynie korzystnie na bezpieczeństwo zarówno Polaków, jak i samych obcokrajowców. – Chodzi o wyeliminowanie pracy na czarno i wyłudzania zezwoleń na pracę celem wjazdu do strefy Schengen – tłumaczyła dr hab. Ewa Flaszyńska.
Cały system ma być również bardziej elastyczny. Przykładowo konsul danego kraju dostanie informację, w których zawodach brakuje w Polsce pracowników. Wojewodowie i pracownicy urzędów pracy będą z kolei widzieli, w których zawodach brakuje w Polsce cudzoziemców.
Na koniec, najważniejsze: premiowani mają być przede wszystkim polscy pracownicy.
– Gdyby nagle w którymś regionie Polski lokalnie wzrosło bezrobocie, bo największy tamtejszy pracodawca upadł albo ogłosił grupowe zwolnienia, to wprowadziliśmy mechanizm, że starosta dostaje prawo do decyzji, że w określonych zawodach nie przyjmuje do pracy cudzoziemców, bo pierwszeństwo mają Polacy, którzy właśnie stracili pracę – mówiła dyrektor Departamentu Pracy w MPRiPS.
Cudzoziemcy naprawdę zabierają pracę?
Na te zmiany biznes patrzy z nadzieją. – Jeśli będą gałęzie gospodarki, w których proces czekania na pozwolenie o pracę będzie szybszy, to biznes szeroko otworzy ramiona – mówiła Monika Piątek.
– Krok w dobrą stronę, że przedsiębiorcy spełniający wymogi będą premiowani szybką ścieżką. Rozmawiamy o takich inwestycjach jak budowa elektrowni jądrowej w Polsce. Do tego typu projektów potrzebujemy pracowników cudzoziemskich, bo sami nie mamy wystarczających zasobów kadrowych w tej dziedzinie – dodał manager z PAiH.
Henryka Mościcka-Dendys raz jeszcze podkreśliła, że MSZ nie jest przeciwne przyjazdom do Polski pracowników z zagranicy. Ale model, który panował w kraju do końca 2023 r., czyli masowe sprowadzanie niewykwalifikowanych pracowników gospodarce nie służył i prowadził wręcz do napięć społecznych, co widać na przykład w sektorze beauty.
– Osoby z wysokimi kwalifikacjami stanowiły dotychczas zaledwie promil w całej puli wydawanych wiz. Ponad 80 proc. pozwoleń o pracę wydawanych było dla osób bez kwalifikacji lub z niskimi kwalifikacjami. W ten sposób rodzi się problem integracji i akceptacji społecznej. Zachęcamy więc przedsiębiorców, żeby nie patrzyli tylko w jednym kierunku, na przykład na Azję Wschodnią, ale też na zagraniczną polonię – mówiła podsekretarz stanu w MSZ.
Żeby napięciom społecznym przeciwdziałać, Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej zamierza również walczyć z dumpingiem wynagrodzeń. – Chcemy wprowadzić obowiązek porównywania wynagrodzeń, żeby nie wypychać Polaków z miejsc pracy. Zanim urzędnik wyda zezwolenie na pracę dla obcokrajowca, musi sprawdzić, czy przedsiębiorca, który chce go zatrudnić wpisał realną cenę rynkową za taką pracę. To znaczy, jeśli wiemy, że na tym stanowisku Polak zarabia 7 tys. zł brutto, a pracodawca wpisuje, że on zatrudni za 4,6 tys. zł brutto, czyli pensję minimalną, to coś tu jest nie tak. Wynagrodzenie musi być porównywalne – mówiła dr hab. Ewa Flaszyńska.
Jej zdaniem, w niektórych powiatach, gdzie jest wysokie bezrobocie, ludzie chcą pracować, tylko nie mają gdzie. Problem leży właśnie w wysokości wynagrodzenia. Oferowana praca jest za bardzo niską płacę, do której przyjdzie cudzoziemiec, a Polak już nie.
– To rodzi napięcia. Później czytamy artykuły, że cudzoziemcy zabierają pracę. Próbujemy wyrównać szansę między Polakami a obcokrajowcami
– mówiła przedstawicielka MRPiPS.
Komunikacja, informacja, integracja
Kolejną istotną kwestią poruszaną podczas debaty była integracja obcokrajowców z polskim społeczeństwem.
– W Polsce mamy dobre doświadczenia w integracji cudzoziemców. Szczególnie tych z krajów blisko nam położonych – Ukrainy czy Białorusi. Ale to nie dotyczy krajów odległych nam kulturowo. Dla tych mieszkańców proces jest bardziej skomplikowany. Dlatego strategia migracyjna ma w sobie element integracyjny, jak nauczanie języka polskiego. Żeby obcokrajowiec, który tutaj przyjeżdża i ma spędzić u nas więcej niż kilka miesięcy, był zmotywowany do nauki naszego języka i otrzymał taką ofertę. W przeciwnym razie ryzykujemy powtórzeniem tych najgorszych doświadczeń z krajów Zachodu – mówiła Henryka Mościcka-Dendys.
Zdaniem Ewy Flaszyńskiej kluczowa jest właśnie komunikacja. Nauka języka polskiego to jedno, ale ważne jest też informowanie przez pracodawców o prawach i warunkach pracy obcokrajowca w Polsce.
– Druga sprawa, to po Brexicie otrzymujemy nadal sygnały od Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, że chcieliby do Polski wrócić, ale nie wiedzą, jak załatwić podstawowe rzeczy, gdzie się zgłosić do pracy, jak zapisać dzieci do polskiej szkoły, czy w Polsce moje kwalifikacje zawodowe będą uznawane, czy przejdą moje prawa do emerytury – mówiła.
– Trzymamy rękę na pulsie. Badaliśmy możliwości powrotu Polaków z Wielkiej Brytanii do Polski. Organizowaliśmy dla nich targi pracy na Wyspach. Chcemy do tego pomysłu wrócić. Z kolei dla zagranicznych inwestorów w Polsce przygotowujemy pakiety informacyjne o tym, jak wygląda polska ochrona zdrowia, system edukacji i inne kwestie, które dla nas są na pozór oczywiste, a dla Anglosasów już niekoniecznie – mówił Radosław Pituch z PAiH.
Biznes powinien się chwalić
Pozostaje pytanie, jak poprawić wizerunek obcokrajowców w Polsce. Niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie był on dla cudzoziemców bardzo korzystny, ale od tamtej pory zaczął systematycznie słabnąć. Polacy już tak ciepło jak kiedyś o cudzoziemskich pracownikach nie myślą. Zdaniem Henryki Mościckiej-Dendys sprawy w swoje ręce powinni wziąć przedsiębiorcy, o czym najlepiej się przekonała, pełniąc funkcję ambasadora RP w Danii.
– Wyjechałam tam w 2015 r. i przez pierwsze miesiące miałam bardzo duży problem z wizerunkiem Polaków na duńskim rynku pracy. Mimo tego, że jest to grupa niezwykle zaangażowanych i ciężko pracujących osób. Proszę mi wierzyć, że najbardziej pomogło, kiedy zaczęłam mówić, że zapraszamy Polaków do powrotów do Polski. To od razu poprawiło status grupy polonijnej w kraju, bo duńscy pracodawcy szybko się zorientowali, że jeżeli oni sami się nie zaangażują w debatę, dlaczego polscy pracownicy są dla nich tak ważni, to nikt za nich tego nie zrobi – tłumaczyła.
Jej zdaniem, w Polsce również powinniśmy iść w tym kierunku. Polska gospodarka się zmienia, polskie społeczeństwo również, ale obcokrajowcy byli, są i będą tutaj. Warto, żebyśmy pozytywnymi przykładami z ich pracy w Polsce się chwalili.