Od doby w Polsce trwa debata o debacie. Na ten moment wciąż nie wiadomo, czy sztaby się porozumieją i dojdzie do spotkania Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego w Końskich.
Stan na czwartkowe popołudnie jest taki, że w siedzibie TVP spotkali się przedstawiciele obu sztabów, a także trzech telewizji, mających organizować debatę. PiS jako warunek postawił udział w debacie pięciu stacji telewizyjnych, włączając do tego grona także prawicowe: Telewizję Republika i wPolsce24. Po dwóch godzinach rozmowy oba sztaby nie doszły do porozumienia.
– Zależy nam, żeby nasi widzowie mogli zobaczyć debatę. Czy będzie 3 czy 5 czy 10 stacji, nie ma dla nas znaczenia. Najważniejszy jest widz. Ostateczną decyzję podejmą sztaby – przekazał Wiesław Walendziak, członek zarządu i redaktor naczelny Telewizji Polsat.
Debata o debacie w Końskich. Jakie nastroje w sztabach?
Politycy PO i PiS, z którymi rozmawiamy nie wyglądają jednak na specjalnie zmartwionych brakiem porozumienia. Bo oni zyskują już na samej debacie o debacie.
– Do tej pory było nudno, w końcu coś się dzieje. Niech się dzieje, nawet jeśli debata się nie odbędzie – uśmiecha się jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. W nieoficjalnych rozmowach działacze PO podkreślają, że ruch sztabu Rafała Trzaskowskiego polegający na wezwaniu Karola Nawrockiego do debaty, jest dobry.
Do tej pory przyznawali, że kampania Trzaskowskiego jest do bólu poprawna, właściwa, stonowana, a nawet wręcz schematyczna. Brakowało jednak błysku i próby zaszachowania rywali. Zdaniem polityków PO udało się to zrobić wprowadzeniem na agendę tematu dotyczącego debaty z Nawrockim.
Sztab Nawrockiego również jest zadowolony. Propozycją debaty Platforma jasno wskazała głównego rywala w wyścigu o prezydenturę. Sztab Trzaskowskiego jednoznacznie uznaje, że jest nim Nawrocki. Tym samym PO przecięła spekulacje i w zasadzie zakończyła temat, który od tygodni był kwestią przewodnią kampanii – czy dojdzie do mijanki między Nawrockim a Mentzenem.
Platforma, świadomie czy nie, wzywając do debaty Nawrockiego daje polityczne paliwo rywalom z PiS. Od środy politycy związani z partią Jarosława Kaczyńskiego częściej są w mediach, ich wypowiedzi są uważniej śledzone, a opinia publiczna najpierw wyczekiwała na odpowiedź Nawrockiego w sprawie debaty, a teraz bacznie obserwuje kolejne ruchy sztabowców. Nawrocki odżył, a dzięki „kroplówce” zapodanej przez PO może odstawić nieco na boczny tor zbliżającego się do niego Mentzena.
Końskie. Mniejsze partie krytykują debatę
Zresztą, właśnie tak politycy mniejszych partii odczytują ruch sztabu Rafała Trzaskowskiego z debatą w Końskich.
Pierwszy był Władysław Kosiniak-Kamysz. – Tak jak pięć lat temu PiS pomógł PO przy wymianie kandydata, tak dziś PO chce podciągnąć PiS. Zawsze PiS z Platformą wolą siebie nawzajem w finałach – mówił wicepremier w programie „Graffiti”.
Sławomir Mentzen w serwisie X: „Trzaskowski podał dzisiaj pomocną dłoń Nawrockiemu, bo wie, że wszystkie sondaże wskazują, że w drugiej turze będzie miał z nim łatwiej, niż ze mną. System się broni, bo widzi, że duopol PO-PiS-u może się skończyć i nie chce dopuścić do tego, żeby w Polsce w końcu coś się zmieniło!”.
Nieoficjalnie sztabowcy Konfederacji przyznają, że cała ta debata o debacie jest im nie w smak, bo zajęła całą przestrzeń medialną, przez którą innym trudno się przebić. Liczą po cichu na zmianę po poniedziałkowej debacie w Telewizji Republika, w której oprócz Nawrockiego udział wezmą m.in. Sławomir Mentzen, Szymon Hołownia, Adrian Zandberg. Rafał Trzaskowski zaproszenia nie przyjął.
Szymon Hołownia nie ma wątpliwości, że jeśli dojdzie do debaty Trzaskowski-Nawrocki, to będzie to „święto duopolu”.
– Mam wrażenie, że ta debata, która się odbędzie w piątek w Końskich, o ile się odbędzie (…), będzie powrotem do 2020 roku. Wtedy też PiS z Platformą próbowali tak ustawić scenę polityczną, żeby na niej nie było nic więcej, tylko duopol, polaryzacja i spór tych dwóch wielkich politycznych korporacji – mówił na konferencji prasowej.
Hołownia, który w piątek wybiera się do województwa świętokrzyskiego, a nie do Końskich dodatkowo dolał oliwy do ognia, atakując TVP od strony prawnej. Szef jego sztabu wysłał do TVP pismo informujące, że organizacja przez publicznego nadawcę debatę tylko dwóch kandydatów przed pierwszą turą jest naruszeniem kodeksu wyborczego.
Co chce ugrać sztab Rafała Trzaskowskiego?
Tymczasem, jak już opisywaliśmy w Interii, motywacja Platformy wcale nie musi być taka, jak sugerują trzej wymienieni wyżej politycy. Z naszych rozmów ze sztabowcami PO wynika, że Trzaskowski krok po kroku realizuje określony wcześniej plan. A w tym planie od początku znajdowała się debata w Końskich.
Sztabowcy PO podkreślają też, że na tym etapie kampanii koncentrują się na najgroźniejszym rywalu, a tym – według nich i sondaży – pozostaje po prostu Nawrocki. Mimo skokowych wzrostów Mentzen wciąż jest trzeci. Zmiana strategii mogłaby nastąpić gdyby rzeczywiście doszło do mijanki, ale na to – jak sugerują politycy – w tym momencie się nie zanosi. Co więcej, politycy PO dodają, że na żadnym etapie Trzaskowski nie wykluczył wysłania podobnego zaproszenia do debaty dla Mentzena.
Debata w Końskich. Kalkulacje sztabu PiS
Sztabowcy PiS w nieoficjalnych rozmowach wprost przyznają, że chcą wygrać „debatę o debacie” i pokazać, że to Trzaskowski, a nie ich kandydat bardziej boi się rozmowy. Stąd mnożenie warunków przy jednoczesnej deklaracji chęci debatowania.
Poza tym politycy PiS nie zgadzają się z twierdzeniem, że proponując debatę PO chciała „podpompować” Nawrockiego. Dlaczego się nie zgadzają? Podkreślają, że oni pierwsi wyszli z tym pomysłem, wzywając do debaty w Końskich już 27 marca. I upierają się, że to ich kandydat jest groźniejszym rywalem dla Trzaskowskiego w drugiej turze, więc celowe „pompowanie” go nie leży w interesie Koalicji Obywatelskiej.
– To Mentzen jest wymarzonym rywalem dla Koalicji Obywatelskiej, bo można nim straszyć dzieci, kobiety i staruszki. Pomógłby Trzaskowskiemu zmobilizować swój elektorat, bo łatwo z niego zrobić radykała. Z Nawrockim druga tura będzie na żyletki – przekonuje nas sztabowiec PiS.
Cokolwiek się stanie, sztaby PiS i KO będą zadowolone
Abstrahując od tego, czy debata się odbędzie, łatwo można wskazać tych, którzy na tym zyskują. Jeśli nawet wydarzenie w Końskich nie dojdzie do skutku, sztabowcy Trzaskowskiego i Nawrockiego w jednej chwili obarczą winą telewizje, które się nie dogadały. A z całego tego zamieszania zwycięsko wyjdą kandydaci KO i PiS.
Pierwszy, bo nie stchórzył, odpowiedział na wyzwanie rywala, a mimo sprzyjających sondaży podjął ryzyko debatowania, więc w opinii wyborców wykazał się odwagą. Do tego rozwiał wątpliwości, kto jest numerem jeden tej kampanii i kto rozdaje karty. Dał też sygnał, że wyciąga wnioski z przeszłości i nie boi się mniejszych miejscowości.
Drugi, bo również nie stchórzył. Rywal stawia przed nim trudne warunki – wyznacza miejsce i czas, daje dwa dni na przygotowania, wskazuje organizatorów. Mimo to podejmuje rękawice, staje do walki, więc też wykazuje się odwagą. Inaczej postąpić nie może, bo sam wywołał to zamieszanie. Łapie kampanijny tlen i może nabrać rozpędu.
Przegrywają pozostali. W debacie o debacie pozostaje dwóch kandydatów, dla kilkunastu innych nie ma miejsca.
Kamila Baranowska, Łukasz Szpyrka