Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił w środowym „Gościu Wydarzeń” w Polsat News, że jest to jego opinia, a także stanowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Za to odpowiada pani minister Cienkowska. Uważam, że się źle dzieje tam. Poczekajmy na jej decyzję – powiedział.
– Wyrażam swoją opinię, swoje stanowisko. Bardzo krytycznie podchodzę do tego, co się dzieje, bardzo źle to wygląda. Inaczej będziemy budować Instytut Witosa – dodał minister.
Trzęsienie ziemi w Instytucie Pileckiego. Minister zapowiedziała działania
Wcześniej media obiegły informacje o zamieszaniu, jakie pojawiło się wokół Instytutu Pileckiego. Chodzi m.in. o odwołanie byłej dyrektorki niemieckiego oddziału Instytutu Hanny Radziejowskiej, która w poufnej korespondencji powiadamiała resort kultury o nieprawidłowościach w placówce. Zarzuty urzędniczki dotyczyły także dyrektora Instytutu prof. Krzysztofa Ruchniewicza.
„Sprawę ustawy o ochronie sygnalistów i Instytutu Pileckiego od początku traktuję bardzo poważnie. Zarządziłam postępowanie wyjaśniające w ministerstwie i w Instytucie Pileckiego. Wyników postępowania oczekuję do końca tygodnia. Na ich podstawie podejmę odpowiednie decyzje” – napisała na platformie X minister kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska.
Urzędniczka przestała pełnić swoją funkcję po zaalarmowaniu minister Cienkowskiej oraz chargé d’affaires polskiej ambasady w Berlinie o przygotowaniach szefa Instytutu prof. Krzysztofa Ruchniewicza do organizacji seminariów dot. – jak donosiła „Rzeczpospolita” – zwrotu dóbr kultury przez Polskę m.in. na rzecz Niemiec.
Odwołanie Hanny Radziejowskiej. Media o poufnej korespondencji z resortem kultury
– Przedstawiane przez nią w mediach społecznościowych oraz mediach tradycyjnych nadinterpretacje i insynuacje, co do realizowanych przez Instytut projektów, stanowią przekroczenie norm i relacji pracownik-pracodawca – ocenił w połowie sierpnia odwołanie Radziejowskiej szef Instytutu Pileckiego prof. Krzysztof Ruchniewicz.
Z kolei według ustaleń Wirtualnej Polski była dyrektor niemieckiej placówki informowała resort o nieprawidłowościach w poufnej korespondencji. Za jej pośrednictwem w kierunku Instytutu padały również zarzuty o mobbing. Jak ustalono, urzędniczka na początku kwietnia otrzymała od ministerstwa status sygnalistki.
Portal wskazał przy tym, że obecna minister kultury i dziedzictwa narodowego za sprawą pracowników resortu miała przekazać jeden z poufnych listów urzędniczki prof. Ruchniewiczowi. Jego treść dotyczyła właśnie szefa Instytutu.
Dziennikarze portalu dotarli jednocześnie do listu, jaki Instytut Pileckiego wysłał jednemu z niemieckich urzędów, prosząc w nim o opinię dotyczącą szansy na dyscyplinarne zwolnienie Radziejowskiej. W treści dokumentu napisano m.in., że powodem mają być zastrzeżenia, jakie urzędniczka wysyłała do polskiego resortu.