Od czwartkowego wieczoru użytkownicy platformy X, media i politycy od czwartku zamieszczali w serwisie społecznościowym przykłady firm, które otrzymały dotacje z KPO m.in. na firmowe jachty, sauny, solaria, wymianę mebli czy zakup wirtualnej strzelnicy. Chodzi o środki, o które wnioskowali przedsiębiorcy z branży HoReCa – obejmującej hotele, gastronomię i catering.
Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że nie zaakceptuje żadnego marnowania pieniędzy z KPO. Przypadki podejrzenia nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy przez polskich przedsiębiorców wywołały prawdziwą burzę w przestrzeni publicznej. Rząd zapowiada kontrole i wyciąga pierwsze konsekwencje personalne – ze stanowiskiem szefowej Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości pożegnała się Katarzyna Duber-Stachurska.
KPO. Niespodziewany bohater afery
Niespodziewanie jednym z bohaterów dyskusji o dotacjach z KPO stał się… ziemniak. Wśród przykładów dotowanych projektów, którymi dzielono się w mediach społecznościowych, był projekt pt. „Laboratorium hodowli ziemniaka tolerancyjnego na stresy środowiskowe w różnych systemach gospodarowania, w tym ekologicznym”. Wnioskodawcą był Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin Państwowego Instytutu Badawczego. Szydercze komentarze na temat „zestresowanego ziemniaka” po jakimś czasie zaczęły być kontrowane wyjaśnieniem znaczenia badań ziemniaka w nowoczesnych warunkach.
Wśród wspomnianych przykładów często przewijało się też hasło „muzeum ziemniaka”.
– Ludzie dziwili się, jak można wnioskować o pieniądze z KPO, by zrobić muzeum ziemniaka. Otóż można, bo ten ziemniak jest jak soczewka, w której skupia się to, ile wiemy na temat rolnictwa, ile wiemy na temat tego, co jemy, jak jemy – mówi Interii wnioskodawczyni Agata Dubas, właścicielka bistro Groole. Na swój projekt, który finalnie ma przybrać formę mobilnej wystawy, otrzymała z programu niecałe 490 tys. zł.
W wykształcenia jest etnologiem i antropologiem kultury. Od 14 lat prowadzi bistro, które piecze ziemniaki. Zajmuję się też edukacją na temat tego warzywa, prowadzi m.in. warsztaty. W pewnym momencie postanowiła zrobić wystawę.
– Gdy zaczęłam prowadzić restaurację, zauważyłam, że świadomość żywieniowa, wiedza na temat tego warzywa i kwestii związanych z rolnictwem jest bardzo mała wśród osób mieszkających w miastach. Co więcej – mam wrażenie, że ona maleje. To mnie doprowadziło do studiów na Wydziale Rolnictwa SGGW, chciałam dowiedzieć się więcej – mówi kobieta.
Dotacje z KPO. „W tym nie ma nic śmiesznego”
Po nagłośnieniu tematu dotacji z KPO, Agata Dubas zaczęła czytać szydercze komentarze na temat swojego projektu. – Ktoś napisał: „to może teraz muzeum buraka?”. W tym nie ma nic śmiesznego, za tym stoi bardzo duża wiedza naukowa, a ja chcę po prostu o tym opowiedzieć i edukować – mówi. – Spotykam się z hejtem i linczem. Po opublikowaniu posta informującego o dotacji z KPO, przez dwa dni byłam sparaliżowana.
Wpis zaczyna się od słów: „Tak! Robimy wystawę o ZIEMNIAKU i jesteśmy z tego dumni!”.
Restauratorka opowiada, że ktoś przychodził pod adres korespondencyjny jej działalności, by szukać o niej informacji. – Dzwoniono też do restauracji, żeby naśmiewać się z pomysłu wystawy – relacjonuje.
– Widzę, że muszę szybko zacząć o tym opowiadać, bo inaczej zostanę pogrzebana pod stosem śmieszków i heheszków. Zainwestowałam w projekt także własne pieniądze. To ogromny stres – podkreśla.
Afera KPO. „Muzeum ziemniaka” i wizerunek rolnika
W pierwszym momencie hasło „muzeum ziemniaka” wywołuje uśmiech na twarzy. Jak zaznacza restauratorka, nie widać wówczas całej wartości, badań naukowych, pracy, którą trzeba wykonać, zanim produkt trafi na talerze.
Opowiada o przygotowywanej wystawie: – Chcemy skupić się na współczesnym wizerunku rolnika, pokazać, że dziś produkcja rolna składa się ze skomplikowanych procesów. Opowiemy też o technologiach przyszłości. Ziemniak wykorzystywany jest w wielu innych branżach poza spożywczą. Chociażby w medycynie czy produkcji alternatywnych tworzyw sztucznych.
Składająca się z dwóch części (fizycznej i cyfrowej) wystawa ma być mobilna – najpierw zaprezentowana w należący do Dubas bistro, później zaś ma być wypożyczana jednostkę, które wyrażą takie zainteresowanie, np. szkołom.
Restauratorka chce również pokazać rolę ziemniaka w bezpieczeństwie żywnościowym Polski. – To jedna z nielicznych roślin, która w Polsce gwarantuje krótkie łańcuchy dostaw. O ważności tego faktu przekonaliśmy się podczas pandemii.
KPO. „Zapomniano o tym, co działo się w czasie pandemii”
Pytana o reakcję na dyskusję o dofinansowaniach z KPO Dubas mówi, że według niej wszystkie projekty zostały wrzucone do jednego worka. – Reakcja na wnioski pokazała, jak postrzegamy tę branżę. Według niektórych osoby, które zakładają restauracje robią to, bo nie udało im się w życiu nic innego. Nie widzą tego, że z tego sektora żyją całe regiony Polski – z hotelarstwa, turystyki.
Wspomina o komentarzach mówiących, że pieniądze z KPO powinny być wydawane choćby na sztuczną inteligencję. – Ja wykorzystuję w tym projekcie sztuczną inteligencję. Jednocześnie musimy rozwijać usługi w Polsce, po to jest ten program. Bardzo szybko zapomniano o tym, co działo się z branżą w czasie pandemii.
Pieniądze z KPO miały wesprzeć mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa z sektorów hotelarstwa, gastronomii, turystyki i kultury jako branż najbardziej dotkniętych skutkami pandemii COVID-19. Do sektora HoReCa ma trafić 1,2 mld zł z 250 mld zł z całego funduszu.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl