O co chodzi: Poinformowano, że ksiądz z Groszowic (województwo mazowieckie) kupił działkę z domem i lokatorami, którzy mieszkali tam przez trzy pokolenia. Zakupiona ziemia znajdowała się tuż obok kościoła. Jak opisuje „Gazeta Wyborcza”, duchowny zaczął „nachodzić” rodzinę i mówić, że „dom trzeba wyburzyć, bo psuje wizerunek kościoła” i że rodzina ma się wyprowadzić. Założyli sprawę w sądzie o zasiedzenie, a do księgi wieczystej wpisano informację, że trwa postępowanie. – Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy pójść do sądu, żeby się bronić. My jesteśmy zwykłymi ludźmi, a ksiądz używa koloratki w rozmowach z urzędami – mówiła dziennikowi pani Wioletta.

Zdaniem prawników: „Nieuprawnione działania noszą znamiona nękania i są bezprawne, bo z ksiąg wieczystych nie wynika, żeby ksiądz czy parafia byli właścicielem. Ale nawet gdyby ksiądz został właścicielem, to spadkobiercom Kazimierza Augustyniaka przysługuje ochrona posiadacza nieruchomości na mocy art. 336 Kodeksu cywilnego” – mieli stwierdzić prawnicy.

Zobacz wideo Joanna Mucha: Lekcji religii tyle, ile chce społeczność szkolna, a nie biskup

Ksiądz odciął rodzinę od prądu: Tymczasem w maju na wniosek duchownego odcięto prąd w domu Augustyniaków. Proboszcz złożył wniosek o likwidację przyłącza jako właściciel posesji. „Mówił, że dom jest pustostanem i może się zawalić, że wydano decyzję o rozbiórce, bo zagraża bezpieczeństwu. Nikt tego nie zweryfikował” – czytamy. W sprawie zawiadomiono prokuraturę w związku z odcięciem energii elektrycznej i w sprawie nękania rodziny od 2018 roku.

Co mówi ksiądz: – Niech sąd wreszcie się wypowie, że im się należy, to będą mieli, albo że się nie należy. Sześć lat temu zapłaciłem za wszystko, a teraz nie ma ani pieniêdzy, ani działki. A jak sąd powie, że im się należy, to sprzedawcy muszą mi oddać pieniądze. I basta – powiedział dziennikowi ksiądz. – Ludzie w XXI wieku mają kibel przy drodze, w centrum naszej wioski, parafii. Woda ze studni. W takich warunkach żyć, to jest skandal po prostu. Zresztą, jak to wygląda? – dodał.

Decyzja sądu: Rodzina przekazała, że tylko ksiądz, jako formalny właściciel nieruchomości, może złożyć wniosek o ponowne przyłączenie do sieci energetycznej. – Raz nawet po wielu prośbach podjął taką próbę, że przyniósł wniosek wypełniony na Mariusza, w którym wpisał, że on się zgadza na przywrócenie przyłącza. Odmówiliśmy podpisania. Bo wtedy całe koszty ponownego dostarczenia prądu do domu spadłyby na nas. A my prądu nie kazaliśmy odcinać – powiedziała pani Wioletta. Ostatecznie sąd nakazał księdzu do 16 października przywrócić prąd na posesji na własny koszt.

Masz chwilę? Zachęcamy do przeczytania naszego artykułu, w którym opisujemy tajemnicze zniknięcie księdza z jednej z parafii: „Proboszcz w kilka godzin zniknął z parafii. Powody tej decyzji są zatrważające”.

Sprawdź źródło: „Gazeta Wyborcza”

Udział
Exit mobile version