Jest poniedziałek 9 grudnia, sąd rejonowy w Warszawie decyduje o trzymiesięcznym tymczasowym areszcie dla byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Polityk nie pojawia się na sali rozpraw i nikt nie wie, gdzie przebywa. Kilka godzin później w sieci pojawia się jego zdjęcie. Widać na nim polityka leżącego na szpitalnym łóżku, na pościeli ślady krwi oraz zoperowany nos. Fotografie jako pierwsza upublicznia telewizja wPolsce24. „Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem” – komentuje w mediach społecznościowych Janusz Kowalski z PiS, udostępniając zdjęcie.

Kiedy polityk PiS wrzuca fotografię do sieci, Romanowski ma być na Węgrzech już od co najmniej doby, a jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Później okaże się, że zdjęcie zostało wykonane kilka dni wcześniej w szpitalu wojewódzkim w Lublinie. Romanowski przeszedł tam zabieg korekty przegrody nosowej. Z placówki wypisał się na własne życzenie 6 grudnia, na trzy dni przed decyzją sądu. Chwilę później rozpłynął się w powietrzu.

Staramy się odtworzyć ostatnie chwile Marcina Romanowskiego przed jego wyjazdem z Polski. Sprawdzamy, kto i kiedy mógł mu pomóc.

Romanowski jedzie do swojego bastionu

Telefon polityka ostatni raz loguje się w Gilowie. Pierwsza informuje o tym Wirtualna Polska. Wieś leży w powiecie biłgorajskim, na terenie województwa lubelskiego. To jedna z dwóch miejscowości, gdzie przed zniknięciem miał mieszkać Romanowski. Interia ustaliła, że po tym, jak sąd wydał list gończy za politykiem PiS, policja sprawdziła posesję. Nikogo jednak nie zastała. Romanowski był już dawno poza granicami kraju. Z naszych ustaleń wynika, że były wiceszef resortu sprawiedliwości miał opuścić Polskę między 7 a 8 grudnia. Granicę ze Słowacją przekroczył w Barwinku i następnie udał się w stronę Węgier.

Według informatorów Interii, na co dzień, nieruchomość, którą w Gilowie miał zajmować Romanowski, stoi pusta. Dom ma należeć do Krzysztofa Mielka. To on miał go użyczać Romanowskiemu. W ostatnich wyborach samorządowych walczył o mandat radnego Goraja (miasto w powiecie biłgorajskim – przyp. red.), ale bezskutecznie. Co więcej, mężczyzna prywatnie ma być partnerem życiowym Anny Mamoń – Szymańskiej. Kobieta jest miejską radną i startowała z komitetu wyborczego Andrzeja Koziny. Ten ostatni to burmistrz okolicznego Turobina i dobry znajomy Romanowskiego. Skąd takie kontakty u człowieka pochodzącego z woj. kujawsko-pomorskiego?

Faktem jest, że zanim Marcin Romanowski wszedł do polityki, nie miał za wiele wspólnego z województwem lubelskim. To się zmieniło, kiedy wystartował z okręgu numer 7, który obejmuje część Lubelszczyzny. Szybko zaczął tam tworzyć sieć powiązań, otaczać się ludźmi, którzy będą gotowi „pójść za nim w ogień”.

Prawdopodobna trasa wyjazdu Marcina Romanowskiego z Polski/INTERIA.PL

Rodzina Borowców

– Marcin Romanowski był stricte związany z rodziną Borowców. Działa z nimi w terenie. Wliczają się w to wszystkie polityczne potyczki – mówi w rozmowie z Interią Magdalena Gromadzka, posłanka Koalicji Obywatelskiej z Lubelszczyzny. Co ciekawe, te informacje potwierdza także druga strona politycznej barykady. Lubelski działacz PiS: – Marcin Romanowski otoczył się tymi, którzy zostali wyrzuceni z PiS. Poza klanem Borowców jest, chociażby Piotr Szeliga (odszedł z Suwerennej Polski w atmosferze skandalu obyczajowego – przyp. red.).

Kim jest „klan Borowców”, o którym wspominają zarówno działacze Platformy jak i PiS?

Agata Borowiec, rocznik 1987, w latach 2015-2019 była posłanką PiS. Po skończonej kadencji nie starała się o reelekcję. Kobietę łączą też bliskie relacje z Danielem Obajtkiem, byłym prezesem Orlenu. Według ustaleń Radia Zet, w latach 2019-2023 odwiedziła Obajtka w siedzibie firmy 20 razy. Miała pracować dla spółki na terenie Czech. 

Pod koniec listopada poseł Romanowski był obecny w Sejmie

Pod koniec listopada poseł Romanowski był obecny w Sejmie/Marysia Zawada/Reporter

Chcemy porozmawiać z byłą posłanką PiS na temat Romanowskiego i jego wizyty na Lubelszczyźnie, tuż przed wyjazdem na Węgry. Dzwonimy i próbujemy zadać pytanie. W słuchawce słychać kobiecy głos, ale nasza rozmówczyni niemal natychmiast odkłada słuchawkę. Wysyłamy wiadomość, informujemy, o czym chcemy porozmawiać. „Chyba pomyłka” – dostajemy wiadomość. Po chwili przychodzi kolejna: „Jestem mężczyzną.” Odpisujemy: „Pani Agato czy możemy porozmawiać?”. Tutaj kontakt się urywa.

Rozmawiać z nami nie chce także Andrzej Borowiec, prywatnie brat Agaty. „Proszę zapytać premiera Wiktora Orbana i awanturnika Sikorskiego” – odpisuje. Piszemy, że wolimy porozmawiać z nim. Od tej pory telefon mężczyzny milczy.

Andrzej Borowiec w 2021 r. został dyrektorem Lasów Państwowych w Lublinie. To moment, w którym polityczną kuratelę nad lasami sprawuje Suwerenna Polska, a prym w partii wiedzie właśnie Romanowski. Stracił stanowisko w 2023 r. W  tym samym roku startował w wyborach samorządowych i został wójtem Aleksandrowa. Jego komitet wyborczy nazywa się „Prawicowa Polska Marcina Romanowskiego”. W sieci do dziś można znaleźć sporo wspólnych fotografii obu panów.

Tajna drukarnia

O zażyłości Romanowskiego z Borowcami świadczy jeszcze jeden fakt. Jak ustalił kilka miesięcy temu Sebastian Białach z Onetu, banery wyborcze Marcina Romanowskiego, Jana Kanthaka i Daniela Obajtka drukowano w garażu w Aleksandrowie. Proceder nadzorowali m.in. urzędniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości oraz asystent Sądu Okręgowego w Krakowie. Prokuratura podejrzewa, że mogło dojść do nielegalnego wspierania komitetu wyborczego, z pominięciem oficjalnych źródeł finansowania.

Garaż, w którym były drukowane plakaty wyborcze, znajdował się na posesji należącej do rodziny Borowców.

Co jeszcze przemawia za hipotezą, że okolice Biłgoraja były szczególnie ważne dla Romanowskiego?. To tutaj z Funduszu Sprawiedliwości trafiło 5 mln zł, co stanowiło 20 proc., wszystkich funduszy dla Lubelszczyzny. Przypomnijmy, Romanowski był wtedy wiceministrem sprawiedliwości.

Brat Łukasz

W całej sprawie nie można pomijać programu, który pod koniec listopada wyemitowała TVP. Chodzi o materiał dotyczący brata byłej posłanki Agaty Borowiec, Łukasza. Kamila Wielogórska z „Raportu Specjalnego” nazywa go „żołnierzem prawicy”. Dziennikarka wspomina o bliskich związkach z Romanowskim, tajnej drukarni materiałów wyborczych polityków PiS w Aleksandrowie czy licznych wyrokach skazujących, ciążących na mężczyźnie.  

– Można mnie nazywać przestępcą, ale działałem zgodnie z prawem. Najuczciwsze osoby też byłyby skazane, państwo polskie zrobiłoby z nich przestępców – odpowiada brat byłej posłanki w materiale, który zamieścił w mediach społecznościowych. Jak zarzeka się mężczyzna, wcale nie cieszył się ochroną wiceministra sprawiedliwości, był skazywany niesprawiedliwie. Nie drukował też nielegalnie żadnych plakatów wyborczych.

List gończy za Marcinem Romanowskim/INTERIA.PL

– Jako spółka, zakupiliśmy dwa plotery w marcu 2024 r., nie drukowaliśmy pana Romanowskiego, natomiast drukowaliśmy pana (Daniela – przyp. red.) Obajtka i pana (Jana – przyp. red.) Kanthaka. Dwa dni przed kradzieżą (zabezpieczeniem przez prokuraturę – przyp. red.) naszych ploterów, otrzymaliśmy zapłatę w kwocie chyba dwudziestu kilku tysięcy złotych za materiały wyborcze od komitetu wyborczego – wyjaśnia Łukasz B. – Mieliśmy zlecenie, wystawiliśmy fakturę. Pomimo to nikt nas nie pytał czy drukujemy legalnie, czy nie. Było polityczne nastawienie, że mają nam zlikwidować drukarnię – stwierdza.

Jednak mężczyzna nie jest znany lokalnej społeczności i organom ścigania tylko ze względu na swoje wyroki karne oraz aferę z materiałami wyborczymi PiS. To założyciel jednej z lokalnych gazet. Jako „dziennikarz” opisywał sprawę kupna prawa jazdy przez posła PiS, Łukasza Olszówkę. Sam został skazany, bo udostępnił materiały z toczącego się prokuratorskiego śledztwa.

Jeden z lubelskich polityków PiS: – Jako założyciel gazety Łukasz B. trząsł lokalną polityką. Był potentatem i decydował o wielu sprawach.

„Obawiam się ich”

O wpływach rodziny byłej posłanki PiS może świadczyć fakt, że boją się jej nawet… aktualni posłowie. – W tej chwili rodzina Borowców obwinia mnie o wszystko, atakując mnie w mediach. Łukasz B. przesyłał mi liczne wiadomości. Sugerował, że jeżeli nie będę ich zaczepiać, dadzą mi spokój. Obawiałam się ich i w dalszym ciągu obawiam – mówi Interii poseł Małgorzata Gromadzka z Koalicji Obywatelskiej. – Kiedy Marcin Romanowski uciekał przed polskim wymiarem sprawiedliwości, pisał post na mój temat – dodaje.

Chodzi o wpis na Facebooku z 11 grudnia, czyli zamieszczony dwa dni po tym, jak sąd zdecydował o aresztowaniu Romanowskiego.

„Co poseł Gromadzka – jako polityk PO – robi w siedzibie Lasów Państwowych. Jeszcze nie tak dawno pani poseł razem z kolegami i koleżankami z PO prowadziła mocny atak na mnie za wspólne działania z Leśnikami dla dobra mieszkańców m.in. przez remonty lokalnych dróg.” – napisał polityk PiS.

– Umówiłam spotkanie na ich prośbę, a on to odbiera jako wykorzystywanie Lasów Państwowych do promocji siebie – odpowiada posłanka.

Kim jest Marcin Romanowski?

Marcin Romanowski to poseł PiS, który w latach 2019-2023 był wiceszefem resortu sprawiedliwości i odpowiadał za nadzorowanie Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura Krajowa postawiła mu 11 zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości na łączną kwotę ponad 112 milionów 126 tysięcy złotych. Najważniejszymi dowodami – jak podała prokuratura – są wyjaśnienia innych podejrzanych, Tomasza M. i Piotra W., zeznania świadków, dokumentacja dotycząca postępowań o udzielenie dotacji z funduszu oraz analizy zabezpieczonych dokumentów i elektronicznych nośników danych.

W czwartek mec. Bartosz Lewandowski powiadomił, że Marcinowi Romanowskiemu przyznano azyl na Węgrzech. Jak przekazał pełnomocnik polityka, Romanowski zwrócił się o azyl w związku „z politycznie motywowanymi działaniami ze strony służb i Prokuratury Krajowej”.

Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: jakub.szczepański@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl 

Udział
Exit mobile version