Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Donald Tusk wyraźnie zaktywizował się w ostatnim czasie. Odwiedził bazę wojskową w Łasku i zakłady metalowe w Nowej Dębie. Po Radzie Bezpieczeństwa Narodowego wypowiadał się pochlebnie o Karolu Nawrockim, przyznając, że z zadowoleniem przyjął deklarację prezydenta, iż ich współpraca w kontekście operacji dronowej przebiega wzorowo. Czy to pięć minut premiera?

Rafał Chwedoruk: To, co obserwowaliśmy w ostatnich godzinach w wykonaniu premiera i prezydenta, jest absolutnym standardem. Zapewnienie Polaków o jedności, wskazuje na siłę państwa polskiego oraz jego zdolność do rozwiązywania kryzysów, aby nie dopuścić do paniki. Nie ma w tym nic zaskakującego. Natomiast paradoksem jest to, że choć realne działania podobają się opinii publicznej, większość obywateli jest przeciwna zaangażowaniu Polski w wojnę w Ukrainie.

W wyborach prezydenckich narrację sceptyczną wobec Ukrainy prezentował co piąty wyborca.

Jak długo potrwa wzorowa współpraca między premierem a prezydentem?

Za każdym razem, gdy z powodu kryzysu migracyjnego, pandemii czy klęsk żywiołowych dochodzi do pojednania na linii prezydent-rząd, przypomina mi się słynne pojednanie kibiców Wisły i Cracovii po śmierci Jana Pawła II. Trwało ono jeden dzień. Tak samo jest w świecie polityki. Donald Tusk, jeśli ma przetrwać po wyborach, może to zrobić wyłącznie jako anty-PiS. Analogicznie jest w przypadku Karola Nawrockiego. Wygrał nie dlatego, że Polacy zakochali się w jego życiorysie czy programie, ale dlatego, że był anty-Tuskiem. On również nie może wyjść z tej roli, bo odebrałby sobie szansę na reelekcję. Obaj są zatem skazani na wzajemną konfrontację.

Wbrew oczekiwaniom wielu Polaków, którzy chcieliby zakończenia „wojny polsko-polskiej”.

Jako społeczeństwo chcielibyśmy konsensusu, po czym uporczywie trwamy przy popieraniu wizji powszechnych wyborów prezydenckich, co samo w sobie przeczy jakiemukolwiek kompromisowi. Aby do niego doszło, musielibyśmy, jak Niemcy, mieć system, w którym specjalny organ złożony z Bundestagu i reprezentantów landów wybiera głowę państwa.

To raczej mało realne.

Udział
Exit mobile version