-
Lew Jacob z Ugandy przetrwał mimo ciężkich obrażeń, tracąc nogę, oko i rodzinę, jednocześnie wykształcając nową, niezwykłą strategię łowiecką.
-
Jacob wraz z bratem Tibu pokonał rekordowy dystans 1,5 km przez rzekę pełną drapieżników, co udokumentowano za pomocą drona z kamerą termowizyjną.
-
Zachowania Jacoba, przypominające strategię lamparta, mogą zainspirować zmiany w całej populacji lwów żyjących pod presją działalności człowieka.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Kiedy w 2020 r. strażnicy w Parku Narodowym Królowej Elżbiety w Ugandzie znaleźli ciężko rannego samca lwa, nikt nie wierzył, że przeżyje. Zwierzę wpadło w stalową pułapkę zastawioną przez kłusowników i straciło lewą tylną kończynę. Dla drapieżnika, który musi polegać na sile, równowadze i szybkości, oznacza to zwykle śmierć. Jacob, jak nazwali go badacze, przeczył jednak wszelkim statystykom.
Od tego czasu minęło pięć lat. Nie tylko przeżył, ale też, jak pokazują nowe nagrania z kamer termowizyjnych, nauczył się polować w sposób, który dotąd u lwów nie był obserwowany.
Najbardziej wytrzymały lew w Afryce
Jacob ma dziś jedenaście lat i od 2017 r. jest jednym z najlepiej udokumentowanych drapieżników w Afryce. Jego historię śledzi zespół dr Alexandra Braczkowskiego z Griffith University w Australii, który kieruje projektem Kyambura Lion Project działającym przy organizacji Volcanoes Safaris Partnership Trust.
„Założyłbym się o cały swój dobytek, że patrzymy na najbardziej wytrzymałego lwa w Afryce” – mówi dr Braczkowski. „Został przebity rogiem przez bawoła, jego rodzina została otruta przez handlarzy trofeami, sam wpadł w sidła kłusowników, ostatecznie stracił nogę w kolejnej stalowej pułapce. Jacob wykorzystał już wiele ze swoich dziewięciu żyć”.
Badacz dodaje, że przetrwanie Jacoba i jego brata Tibu w parku narodowym dotkniętym kłusownictwem samo w sobie jest niezwykłym osiągnięciem. „Fakt, że oni w ogóle żyją w parku, gdzie kłusownictwo jest powszechne, to wyczyn sam w sobie – nasze dane pokazują, że populacja lwów w tym miejscu zmniejszyła się o połowę w ciągu pięciu lat” – podkreślał w rozmowie z BBC Wildlife Magazine.
-
Resort chwali się „Czystym Powietrzem”. Eksperci: Program szoruje po dnie
-
Nawet 40 tys. ataków dziennie. Kto nęka polskie wodociągi i elektrownie?
Rekordowa przeprawa przez rzekę pełną drapieżników
O Jacobie zrobiło się głośno już rok wcześniej, gdy wraz z bratem dokonał czegoś, co zoolodzy uznali za rekordowe osiągnięcie. Oba lwy przepłynęły nocą 1,5 kilometra przez Kazinga Channel – rzekę pełną hipopotamów i krokodyli. Nagranie zarejestrowano dronem z kamerą termowizyjną.
„To była naprawdę niesamowita demonstracja odwagi i odporności w obliczu ryzyka” – mówi Braczkowski. – „Dotychczas znane przeprawy lwów przez rzeki liczyły od kilku do kilkuset metrów. Nigdy nie widzieliśmy, by którykolwiek pokonał dystans półtora kilometra w wodzie pełnej drapieżników”.
Naukowcy podejrzewają, że powodem była walka o samice. „W godzinach poprzedzających przeprawę bracia przegrali starcie o względy lwic. Najpewniej zdecydowali się na niebezpieczną wędrówkę, by dostać się do samic po drugiej stronie kanału” – wyjaśnia Braczkowski.
Choć przypadek Jacoba przyciągnął uwagę dzięki niezwykłej przeprawie, jeszcze ciekawsze są jego nowe nawyki łowieckie. Zespół Braczkowskiego zarejestrował, że lew poluje w sposób przypominający zachowanie lamparta.
Zamiast atakować ofiarę frontalnie, co jest typowe dla lwów, Jacob ukrywa się w gęstych zaroślach i atakuje z zaskoczenia z bardzo małej odległości. Poluje też na nietypową zdobycz: 200-kilogramowe świnie leśne, zwane dzikaczami leśnymi (Hylochoerus meinertzhageni).
„To bardzo nietypowa, ale skuteczna strategia przetrwania” – tłumaczy Braczkowski. – „Jacob zmienił dietę i sposób ataku. Zachowuje się bardziej jak lampart i podejmuje duże ryzyko, ale musi tak robić, by przeżyć. I co najważniejsze – to działa”.
Według badaczy, lew w ten sposób zredukował potrzebę długiego pościgu za ofiarami, w którym brak tylnej nogi byłby przeszkodą nie do pokonania. Zamiast ścigać antylopy czy bawoły, wybiera wolniejsze, nocne ofiary i stosuje strategię zasadzki.
Zdaniem biologów, Jacob jest żywym dowodem na to, że inteligencja i elastyczność behawioralna dużych drapieżników mogą kompensować nawet poważne ubytki fizyczne. Takie zdolności są szczególnie cenne w środowiskach, gdzie presja ze strony człowieka wymusza szybkie zmiany w sposobie żerowania.
Trwa badanie lwów w Ugandzie
Badania Jacoba są częścią szerszego programu Kyambura Lion Project, realizowanego przez Volcanoes Safaris Partnership Trust we współpracy z Griffith University i Ugandyjskim Urzędem ds. Ochrony Przyrody (Uganda Wildlife Authority).
Zespół Braczkowskiego prowadzi długoterminowe monitorowanie populacji lwów, lampartów i hien w Parku Królowej Elżbiety oraz w sąsiednich rezerwatach. Używa do tego m.in. dronów z kamerami termowizyjnymi, które pozwalają śledzić zwierzęta w nocy, bez zakłócania ich naturalnego zachowania (Griffith University News, 11.07.2024).
Celem projektu jest zrozumienie wpływu działalności człowieka na zachowanie drapieżników i opracowanie strategii ochrony, które pozwolą ograniczyć konflikty między ludźmi a lwami.

„Jacob i Tibu są doskonałym przykładem tego, jak nasze badania mogą łączyć naukę i ochronę przyrody” – podkreśla Braczkowski. – „Ich historia przyciąga uwagę opinii publicznej, ale też pozwala zrozumieć, jakie decyzje muszą podejmować drapieżniki w świecie zdominowanym przez ludzi„.
Lwy z Parku Królowej Elżbiety tradycyjnie polują na duże i szybkie ofiary – antylopy, bawoły czy gazele. Jednak coraz częściej obserwuje się u nich zachowania nietypowe, jak wspinanie się na drzewa czy polowanie w mniejszych grupach.
W latach 60. XX w. pojawiły się pierwsze doniesienia o lwach spędzających czas na drzewach, co dawniej uważano za domenę lampartów. W ostatnich latach badacze mówią wręcz o tworzeniu się lokalnych „kultur zachowań” wśród lwów, przekazywanych między pokoleniami.
Z tego punktu widzenia Jacob jest nie tylko ciekawostką, lecz także przykładem, jak jednostkowa innowacja może wpłynąć na całą populację.
Naukowy cud z Afryki Wschodniej
Historia Jacoba to opowieść o elastyczności i sile ewolucyjnych mechanizmów przystosowawczych. Badacze podkreślają, że w świecie, w którym człowiek coraz silniej kształtuje środowisko, takie przypadki mogą być kluczem do ochrony drapieżników.
„Jacob jest niezwykle ważny – zarówno symbolicznie, jak i genetycznie” – mówi Braczkowski. – „Pokazuje, że nawet poważnie okaleczone osobniki potrafią znaleźć sposób, by żyć i polować. A jeśli jego zachowanie zostanie utrwalone w populacji, może pomóc w ratowaniu całego gatunku w regionie”.
Wyniki badań nad Jacobem i jego bratem Tibu zostały opisane w artykule „Long distance swimming by African Lions in Uganda”, opublikowanym w czasopiśmie Ecology and Evolution. Obserwacje łowieckie będą kontynuowane przez Kyambura Lion Project w kolejnych sezonach, by sprawdzić, czy niezwykła taktyka Jacoba stanie się elementem repertuaru innych lwów z regionu.














