Liroy, były poseł, w rozmowie na kanale YouTube „Momenty” opowiedział o swojej przygodzie w Sejmie. Najgłośniejszym sukcesem Liroya była legalizacja medycznej marihuany, którą zapowiadał już w kampanii wyborczej.

W kampanii numerem jeden moich postulatów była legalizacja medycznej marihuany. Wiedziałem, z czym to się wiąże, wiedziałem, że mogę nie zostać wybrany – wspomina.

Cała rozmowa dostępna na kanale YouTube „Momenty”:

Kulisy spotkania Liroya z Kaczyńskim

Mimo ryzyka, nie tylko zdobył mandat, ale i przeforsował ustawę w zaledwie półtora roku. Co więcej, stało się to za rządów Prawa i Sprawiedliwości, a projekt przeszedł jednogłośnie. – Mówili mi, że to nigdy nie przejdzie, nawet kiedy już wszedłem do Sejmu, a jednak się udało – mówi z dumą.

Kluczowym momentem miało być spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem PiS. Liroy nie poszedł na nie sam – zabrał ze sobą pacjentów, ich rodziny, znanego doktora i naukowca, by pokazać szerokie poparcie dla ustawy. – Przedstawiłem tych ludzi i zaczęliśmy rzeczową dyskusję o tym, czy to powinno być legalne i czy ta ustawa ma sens – opowiada.

Po dziesięciu minutach prezes miał zapytać: „Dlaczego w takim razie to jest w ogóle nielegalne?”. I to pytanie otworzyło drogę do dalszych prac. Jednak jak dodaje Liroy walka nie zakończyła się w Sejmie – musiał zmierzyć się z oporem ministerstw.

– Później moja walka bardziej polegała na zmaganiach z ministerstwami, szczególnie z Ministerstwem Zdrowia, za którym ewidentnie stało big pharma – to było aż widać – przyznaje.

Prawo drogowe i małe tablice: „Irytowało mnie okradanie Polaków”

Liroy nie poprzestał na marihuanie – opowiada też o zmianach, które miały ułatwić życie kierowcom. Jedną z nich było zniesienie obowiązku wożenia dokumentów pojazdu. – Zawsze mnie irytowało, że policjant mnie zatrzymywał i mówił, że jakiegoś dokumentu nie mam. A ja na to: „Przecież pan dobrze wie, sprawdził pan, że ja to ja, i z pana systemu CEPiK wie pan dokładnie, że ja to wszystko posiadam. Więc dlaczego chce mi pan wystawić 50 zł mandatu?” – wspomina. Jego zdaniem takie kary to „czyste złodziejstwo”. – Cieszę się, że udało mi się to przeprowadzić w Sejmie, bo irytowało mnie takie okradanie Polaków, obywateli – dodaje.

Innym pomysłem były małe tablice rejestracyjne i możliwość zachowania rejestracji przy zakupie samochodu.

– To był mój pomysł – żeby kupować samochód z rejestracją i ją zachowywać. Po co stać w kolejce? Jaki w ogóle ma to sens, skoro jako obywatele płacimy za CEPiK i wszystko jest w systemie? – pyta retorycznie.

Producenci tablic podziękowali mu za regulacje, które nie tylko ułatwiły życie kierowcom, ale i wsparły ich biznes. – Spotkałem się z wytwórcami tych tablic rejestracyjnych, którzy podziękowali mi za to, że tworzę prawo, dzięki któremu nikt nie traci pracy – mówi Liroy.

Liroy podkreśla, że jego filozofia legislacyjna różniła się od podejścia wielu polityków. – Ja wychodziłem z założenia, że jeśli mamy tworzyć coś nowego, to trzeba zrozumieć, że są przedsiębiorcy i ludzie, którzy mogą stracić posady i nie być w stanie wyżywić swoich rodzin. Dlatego stwierdziłem, że nie zabieram pewnych rzeczy, tylko w ich miejsce daję coś nowego, w czym ludzie mogą się odnaleźć – tłumaczy. Przykładem jest kava kava – roślina, którą udało mu się zalegalizować, choć jak zaznacza, mało kto o tym wie. – Złożyliśmy projekt i doprowadziliśmy do tego, że jest dostępna w Polsce – wspomina.

„Wszystko można, kwestia tylko, jak bardzo się chce”

Jako poseł niezależny – po szybkim rozstaniu z Kukizem – Liroy dokonał czegoś wyjątkowego. – Wyleciałem dość szybko z Kukiza i robiłem tę autorską ustawę razem z Jędrzejem Sadowskim, prawnikiem i moim kolegą. Okazało się, że możemy to przeprowadzić jako niezależni posłowie – pierwszy raz w historii parlamentu, wcześniej nikomu niezależnemu się to nie udało – mówi.

To doświadczenie utwierdziło go w przekonaniu, że polityczne bariery są często wyolbrzymiane. – Nagle się okazuje, że można, że wszystko można – to tylko kwestia tego, jak bardzo się chce i jak mocno wierzy się w to, co się chce osiągnąć – podkreśla.

Po dwóch latach realizacji obietnic wyborczych Liroy skupił się na problemach zgłaszanych przez obywateli. – Kolejne dwa lata zajmowałem się rzeczami, z którymi przychodzili do mnie ludzie – czy to do mojego biura poselskiego, czy kiedy byłem tutaj, na Wiejskiej, czy gdy spotykałem ich gdzieś na ulicy – opowiada.

Dzięki temu wprowadził regulacje, które miały odpowiadać na realne potrzeby. – Robiliśmy bardzo dużo zmian, takich, których obywatele potrzebowali na szybko, i które udało się zrealizować – dodaje.

Udział
Exit mobile version