Pytony birmańskie to przypadek spektakularny i dający do myślenia. W 1992 r. podczas uderzenia huraganu Andrew na Florydzie sporo tych gadów wydostało się z rozbitych terrariów sklepów zoologicznych.
Takich przykładów jest więcej i nawet niewinnie wyglądające zwierzęta mogą okazać się inwazyjne i bardzo groźne dla środowiska. Niezwykle podatne na takie inwazje są zwłaszcza hermetyczne ekosystemy, np. na Florydzie albo na Hawajach, gdzie mnóstwo obcych zwierząt zdziesiątkowało miejscową faunę.
Floryda, Hawaje – inwazje obcych gatunków na USA
Szczególnie kosztowne i spektakularne inwazje na Stany Zjednoczone to wspomniane pytony birmańskie na Florydzie, szczekunki koki na Hawajach (to żaby pustoszące tamtejszy ekosystem), duża jaszczurka południowoamerykańska zwana teju argentyńskim, tołpyga biała, a także nasze europejskie ptaki jak szpaki. Dodajmy do tego jeszcze mnóstwo inwazyjnych bezkręgowców oraz roślin i mamy przepis na katastrofę.
A ponieważ lepiej zapobiegać niż gasić, amerykańskie służby przyrodnicze postanowiły zawczasu przygotować się na możliwe i realne inwazje grożące Stanom Zjednoczonym.
US Fish and Wildlife Services dokonała analizy obcych zwierząt z innych kontynentów, które mogą zagrozić tamtejszym ekosystemom. Sprawdzono prawie 10 tys. gatunków na bazie danych z Law Enforcement Management Information System (LEMIS), gdzie rejestruje się wszystkie dzikie zwierzęta importowane do USA.
Następnie przyrodnicy zawęzili listę do 840 gatunków na podstawie tego, jak bardzo klimat w ich rodzimym zasięgu jest podobny do klimatu w USA. Z tego grona wybrane zostały 32 najbardziej potencjalnie niebezpieczne dla amerykańskiej przyrody. To 22 gady i dziewięć ryb, ze strony których zagrożenie oceniono jako wysokie. A mówimy o tylko zwierzętach legalnie znajdujących się w obrocie na terenie Stanów Zjednoczonych.

Wśród potencjalnie niebezpiecznych ryb znalazł się chociażby dobrze nam znany w Polsce leszcz zwyczajny. Leszcz nie występuje naturalnie w Ameryce Północnej, jest ograniczony do Europy aż po Jezioro Aralskie na wschodzie.
Są też inne ryby europejskie, a także afrykańskie jak czerwieniak kongijski, którego wymagania środowiskowe są zbliżone do tego, co może znaleźć w Ameryce Północnej.
Węże stanowią ogromne zagrożenie dla przyrody USA
Na sporządzonej liście dominują jednak węże. Jest np. żmija sykliwa, czyli jeden z bardziej jadowitych węży pochodzących z Afryki. Znajdziemy też kobry jak kobra czarnoszyja czy Naja nigrincta, a także kobra czarnobiała. Wszystkie są gatunkami afrykańskich kobr plujących, które potrafią unieść wysoko swe ciała i strzelić jadem prosto w oczy przeciwnika.
Lista ostrzega też przed licznymi waranami, których wydostanie się do środowiska grozi podobnymi konsekwencjami jak wielka inwazja teju argentyńskiego. Ta spora jaszczurka z Ameryki Południowej dziesiątkuje jaja aligatorów, żółwi i ptaków na Florydzie i w Georgii.
Do 32 gadów i ryb dodano listę 54 gatunków ptaków, 11 gatunków ssaków i jednego płaza, w wypadku których ryzyko groźnej inwazji zostało oszacowane jako średnie.
Lista stanowi ostrzeżenie i ma zachęcić władz federalne i stanowe do działania zanim do takiej inwazji dojdzie. Przypomnijmy jednak, że Donald Trump ograniczył budżety organizacji zajmujących się takimi kwestiami.
US Fish and Wildlife Services będzie mieć w 2026 r. o 37 mln dolarów mniej, a Natural Resources Conservation Service czyli służba leśna aż o 370 mln dolarów mniej. Budżet U.S. National Parks operations został obcięty o 900 mln dolarów.