– Ze zdziwieniem przyjmujemy deklarację Żandarmerii Wojskowej dotyczące przemytniczego charakteru obiektu. Można powiedzieć, że z biegiem czasu ten wariant zyskuje coraz mniejsze szanse. Trwają badania, ale coraz bardziej prawdopodobna jest natomiast wersja o wojskowym charakterze drona – przy czym podkreślam to co już mówiłem – wstępne analizy wykluczyły obecność materiałów wybuchowych – powiedział w rozmowie z Interią Rafał Kawalec z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
– Badanym wątkiem będzie także powód, dla którego jest to kolejny już obiekt znajdujący się na terytorium naszego kraju, który wleciał niezauważony – dodał prokurator.
Znaleziony dron mógł należeć do rosyjskiego wojska. – Nie potrafię jeszcze wprost potwierdzić lub wykluczyć pochodzenia drona, jednak analiza na miejscu wykazała na korpusie obiektu napisy w języku rosyjskim – przekazał prok. Kawalec.
Dron rozbił się nad Polską. Nikt nie został poszkodowany
Zgłoszenie o znalezieniu drona w miejscowości Majdan-Sielec (woj. lubelskie) wpłynęło w sobotę po godzinie 17 od rolnika, która pracował w polu. Na miejscu natychmiast zjawiły się służby. Po wstępnych oględzinach Żandarmeria Wojskowa uznała, że nie miał on cech bojowych i najprawdopodobniej należał do przemytników.
W takie wytłumaczenie od początku nie wierzyli mieszkańcy. – Ruski dron jak nic. Dzięki Bogu nie miał ładunku, bo może byśmy nie rozmawiali – powiedział Interii pan Roman, który znalazł maszynę.
Śledczy poinformowali, że dron został wykonany z lekkiego tworzywa przypominającego styropian. Został już zabezpieczony przez służby, które teraz będą próbowały ustalić do kogo dron należał, do czego służył i w jaki sposób znalazł się na polu w lubelskiej wsi.