Wyrok ws. Małej Emi

W marcu tego roku Sąd Rejonowy w Bochni wydał wyrok wobec Emilii Szmydt posługującej się w sieci pseudonimem Mała Emi. Kobieta została uznana za winną hejtu wobec Waldemara Żurka, ówczesnego sędziego, obecnie ministra sprawiedliwości. Sąd nałożył na Szmydt grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych. Teraz OKO.press podaje, że Sąd Okręgowy w Tarnowie utrzymał w całości marcowy wyrok. 

Pełnomocniczka Żurka: Sąd uznał, że nie ma wątpliwości, iż afera była

Do decyzji sądu odniosła się pełnomocniczka ministra Żurka Justyna Borucka. – Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdził, że to smutna sprawa. Bo organy państwa uruchomiły przeciwko sędziom całą machinę związaną z aferą hejterską – powiedziała. – Sąd uznał, że Emilia Szmydt rzeczywiście była jednym z malutkich elementów w całym łańcuchu hejtu wobec sędziów. Sąd podkreślił, że nie budzi wątpliwości, że afera była i że oskarżona brała w niej udział – dodała. Jak podkreśliła, sędziowie, którzy mają być zamieszani w aferę hejterską, wciąż są chronieni przez immunitety.  – Ale Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN, do której trafiły wnioski o uchylenie im immunitetów, jest bezczynna. Ponadto Waldemar Żurek przyjął przeprosiny od Emilii Szmydt i jej wybaczył – powiedziała. 

Afera hejterska

Wyrok ws. Emilii Szmydt to jedynie fragment afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. W ubiegłym roku prokuratura skierowała do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN wnioski o uchylenie immunitetu sędziów: Łukasza Piebiaka, Jakuba Iwańca, Przemysława Radzika i Arkadiusza Cichockiego. Śledczy chcą postawić sędziom zarzuty dotyczące ujawnienia danych sędziów z teczek personalnych, a także ujawnienia danych z postępowań dyscyplinarnych. W sprawie dotyczącej tzw. afery hejterskiej zarzuty postawiono też Tomaszowi Szmydtowi, sędziemu i byłemu mężowi Małej Emi, który w ubiegłym roku zbiegł na Białoruś. 

Zobacz wideo Koalicja PiS-u z Konfederacją? Stanowcze słowa Kaczyńskiego

Piebiak: Ta rzekoma afera zaistniała tylko w sferze medialnej

Łukasz Piebiak w latach 2015-2019 był wiceszefem resortu sprawiedliwości. Odszedł z ministerstwa po tym, jak sprawa afery hejterskiej wyszła na jaw w mediach. Od czerwca 2020 r. do początku 2024 r. Piebiak pracował w podlegającym ministerstwu Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. – Nie było żadnej afery w ministerstwie. Ta rzekoma afera zaistniała tylko w sferze medialnej. Sędziowie od zawsze się kontaktowali między sobą, kłócili, obgadywali za plecami, bo to są tacy sami ludzie jak wszyscy. Lubią się, nienawidzą, plotkują, wymieniają się informacjami… – przekonywał Piebiak w czerwcu 2020 r. roku w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Według Piebiaka „podawane tak ochoczo przez media zapisy rzekomych rozmów między sędziami były po prostu zmanipulowane” i „ktoś pomieszał autentyczną wymianę zdań ze zmontowaną”.

Przeczytaj też artykuł „Są zarzuty ws. afery hejterskiej. Pierwsze dla byłej żony sędziego, który uciekł do Białorusi” 

Źródła:OKO.press, tvn24.pl, Gazeta.pl

Udział
Exit mobile version