-
Suseł Richardsona coraz częściej pojawia się w mieście Minot, wywołując niezadowolenie mieszkańców ze względu na swoje rozbudowane systemy nor.
-
Władze miasta planują częściową redukcję populacji tych gryzoni, mimo iż są one naturalnym elementem środowiska i brakuje im naturalnych wrogów w mieście.
-
W Stanach Zjednoczonych stosuje się ostre metody zwalczania susłów, podczas gdy w Polsce oba gatunki tych zwierząt objęte są ścisłą ochroną gatunkową.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Suseł Richardsona (ang. Richardson’s ground squirrel) to zwierzę o wadze piórkowej. Waga zmienia się znacznie w zależności od pory roku i miejsca: po wyjściu z hibernacji samice ważą od 200 do 275 g, a samce od 350 do 450 g. Ich waga może wzrosnąć do zawrotnych prawie 750 gramów. Samce są średnio nieco większe i cięższe od samic. Samce żyją średnio 3 lata, a samice średnio 4 lata. Jednak w niewoli niektóre osobniki mogą żyć od 5 do 7 lat. Zwierzęta te bowiem są niekiedy celowo hodowane w warunkach nienaturalnych i sprzedawane hodowcom hobbystom.
Maleńki suseł wielkim problemem?
Te susły (Urocitellus richardsonii), zazwyczaj kopią głębokie nory i robią sobie w nich kilka „pomieszczeń”. Jedne służą do spania, inne do odpoczywania w dzień, a pozostałe pełnią funkcję spiżarni – maleństwa żywią się nasionami, orzechami, zbożami, trawami i owadami, które chowają w policzkach lub „piwnicach”.
Mieszkańcy Minot i podążający za ich głosem włodarze są niezadowoleni z obecności susłów, które jak twierdzą, drążą tunele „wszędzie”. Associated Press podaje, że w tym czwartym co do wielkości mieście w Dakocie Północnej, w ciągu ostatnich dwóch dekad liczba maleńkich zwierzaków znacznie wzrosła. Nie wiadomo jednak dokładnie, ile ich jest.
Nawet specjaliści od zwalczania „szkodników” twierdzą, że trudno będzie powstrzymać gryzonie przed kopaniem mieszkań.
Władze miasta zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą pozbyć się susłów, ale planują pozbyć się części żyjących tu od wieków wiewiórkowatych. Włodarze uważają, że w mieście te świstaki nie mają wielu wrogów naturalnych, ale już poza nim, drapieżniki, takie jak kojoty, borsuki, sowy, a nawet węże, uwielbiają żerować na gryzoniach. Leśnicy z Dakoty Północnej przyznają w rozmowach z amerykańskimi mediami, że susły mają do dyspozycji coraz mniej terenów trawiastych i pojawiają się w miejscach nagminnie koszonych. Takimi jak prywatne ogrody, działki rekreacyjne, czy parki.
Zabijają malutkie gryzonie
Amerykanie stosują brutalne metody zabijania susłów, zabijając co najmniej kilka tys. zwierząt rocznie. Stosowane są wiatrówki, wymyślne pułapki sprawiające ból, używają też tlenku węgla, który wprowadzony do nory „po cichu” zabija gryzonie.
- Mały zwierzak o wielkich oczach zniknął z Polski. Zniszczyło go rolnictwo
Rolnicy i hodowcy opracowali ponadto szereg innych metod eksterminacji susłów, poza łapaniem, strzelaniem i truciznami. Jedna z takich metod polega na wypełnieniu nor mieszanką tlenu i propanu, a następnie podpaleniu mieszanki. Następuje wybuch, śmierć zwierząt i zawalenie tuneli.
Jared Edwards, dyrektor ds. infrastruktury w Minot Public Schools powiedział Associated Press, że choć susłów jest tysiące, zwierzęta są częścią natury i trzeba się z tym pogodzić. Nie wszyscy te małe zwierzęta określają mianem szkodników.
Przedstawiciele rodzaju Marmota zamieszkują Amerykę Północną, Europę i Azję. Znaczna część to zwierzęta typowo górskie.
W Polsce oba gatunki susłów, suseł moręgowany i suseł perełkowany, objęte są ścisłą ochroną gatunkową. Zwierzęta są zagrożone wyginięciem.