Decyzja dotycząca zarzutu dyscyplinarnego wobec pierwszej prezeski Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej ma związek z posiedzeniami Kolegium SN. W składzie kolegium zasiadają prezesi Sądu Najwyższego oraz sędziowie wybrani przez zgromadzenia sędziów SN. Do podjęcia uchwał przez kolegium wymagana jest obecność co najmniej 2/3 członków, a uchwały zapadają zwykłą większością głosów.
Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, pod koniec września 2021 r. kilku sędziów Sądu Najwyższego opuściło obrady Kolegium SN. Sędziowie zadeklarowali, że nie będą uczestniczyli w obradach do czasu likwidacji Izby Dyscyplinarnej (ostatecznie zakończyła pracê w 2022 r.). Domagali się respektowania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE, który uznawał, że izba nie jest sądem w rozumieniu unijnego prawa.
W reakcji na ten protest Małgorzata Manowska w piśmie do członków Kolegium SN poinformowała, że głosowania nad uchwałami będą odbywały się za pomocą komunikacji elektronicznej, a nieoddanie głosu będzie uznawane za głos wstrzymujący się. „Efekt był taki, że kolegium podejmowało uchwały mimo faktycznego braku kworum” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Sąd Najwyższy. Zarzuty dyscyplinarne wobec pierwszej prezeski Małgorzaty Manowskiej
– 26 lutego wszcząłem postępowanie dyscyplinarne i postawiłem zarzut przewinienia dyscyplinarnego pani sędzi Sądu Najwyższego Małgorzacie Manowskiej – mówi w rozmowie z „GW” sędzia Andrzej Tomczyk, rzecznik dyscyplinarny SN. Jak przekazał, pierwsza prezeska Sądu Najwyższego od września 2021 r. do lipca 2022 r. miała dopuścić się „oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz uchybiła godności urzędu sêdziego”.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, do katalogu kar dyscyplinarnych należą: upomnienie, nagana, obniżenie wynagrodzenia zasadniczego sêdziego o 5-50 proc. na okres od 6 miesięcy do 2 lat, kara pieniężna w wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia, usunięcie z zajmowanej funkcji lub złożenie sędziego z urzędu.
