W rozmowie z telewizją TF1 Le Pen zaznaczyła, że nie ugnie się przed tym, co określiła jako „zaprzeczenie demokracji”.
– Zawsze będę stała po stronie Francuzów. Miliony ludzi wierzą we mnie i mi ufają – oświadczyła.
Wyrok, który zapadł 31 marca, uznał Marine Le Pen winną defraudacji funduszy unijnych. Może to skutkować zablokowaniem jej kandydatury w wyborach prezydenckich w 2027 roku. W wywiadzie dla „La Tribune Dimanche” polityk podkreśliła, że ta sprawa to „kwestia życia i śmierci” dla jej partii. Jednak na dalszy rozwój wydarzeń trzeba jeszcze poczekać, ponieważ wyrok nie został ogłoszony od razu.
Czy Marine Le Pen straci szansę na prezydenturę?
Decyzja sądu może być kluczowa, ponieważ sondaże wskazują Le Pen jako faworytkę w wyścigu o Pałac Elizejski. 56-letnia polityk startowała już trzykrotnie w wyborach prezydenckich, a przed kolejnymi deklarowała, że będą to jej ostatnie.
Sytuacja wygląda poważnie, ponieważ prokuratura domaga się dla niej nie tylko pięciu lat więzienia i grzywny w wysokości 300 tysięcy euro, ale także natychmiastowego pozbawienia prawa do kandydowania. Zwolennicy Le Pen uważają, że to „polityczna sprawa” i „polowanie na czarownice”, natomiast sama zainteresowana twierdzi, że oskarżenia są próbą wyeliminowania jej z polityki.