Martwego niedźwiedzia znaleziono w niedzielę, 20 kwietnia niedaleko miejscowości Roztoki Górne. Do granicy polsko-słowackiej jest stamtąd zaledwie kilka kilometrów.
Martwy niedźwiedź w Bieszczadach. Jest ruch prokuratury
Truchło zabezpieczyli leśnicy z Nadleśnictwa Cisna. Niedźwiedź brunatny jest gatunkiem chronionym, więc o martwym zwierzęciu powiadomiono Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Jak podaje lokalny portal Nowiny24, RDOŚ zdecydował o zawiadomieniu prokuratury. Ta ma najpierw zlecić przeprowadzenie badań przez biegłego, aby ustalić przyczynę śmierci zwierzęcia.
„Będziemy ustalać, czy niedźwiedź został skłusowany, czy też padł z przyczyn naturalnych” – dodała w rozmowie z „Nowinami” Katarzyna Fechner, rzecznik prasowy policji w Lesku.
To właśnie w Bieszczadach, gdzie znaleziono martwego osobnika, żyje najwięcej niedźwiedzi brunatnych w Polsce. W kraju nie mamy ich zbyt wiele – to zaledwie ok. 100 osobników.
Problem z niedźwiedziami na Słowacji
Dużo więcej niedźwiedzi – mówi się nawet o 2-3 tys. osobników – zamieszkuje sąsiednią Słowację. Tam zwierzęta są od miesięcy na cenzurowanym. Za naszą granicą doszło do kilku niebezpiecznych ataków, a władze zatwierdziły odstrzał aż 350 osobników. Pojawiła się więc hipoteza, że może martwy osobnik został postrzelony już w ramach tego planu.
Ostrą reakcję na problem niedźwiedzi skrytykowali wspólnie na początku kwietnia ekolodzy z Polski i Słowacji. „Plan słowackiego rządu, by zabić 350 niedźwiedzi, jest absolutnie bezmyślny. Jest to kolejny niepokojący przykład tego, jak Słowacja nie radzi sobie z ochroną przyrody i jak słabo zarządza polityką związaną z ochroną dzikich gatunków” – ocenił słowacki Greenpeace.
Już wtedy ostrzegano, że może dojść do groźnych sytuacji, a skutki odczujemy też u nas. „Niedźwiedzie nie znają granic, swobodnie przemieszczają się po różnych krajach. Nowy plan Słowacji dotyczący odstrzału niedźwiedzi będzie miał konsekwencje daleko poza jej terytorium i bezpośrednio zagrozi populacjom niedźwiedzi w sąsiednich krajach, takich jak Polska” – alarmowali ekolodzy.