Mateusz Czunkiewicz przeszedł długą drogę, żeby znaleźć się w gronie najlepszych siatkarzy w Polsce, z powołaniem do seniorskiej reprezentacji w ręku. „Czunek” w świadomości kibiców PlusLigi po raz pierwszy może przewijać się, jak debiutant-zadaniowiec, wchodzący m.in. na zagrywkę – za środkowego Bartosza Gawryszewskiego. Plus rzecz jasna pomoc w defensywie. Tak było w Gdańsku, ale spoglądając na kalendarz, od tego czasu minęła już dekada. Teraz nie musi już grać na innej, niż swoja naturalna pozycja. To pełnoprawny, reprezentacyjny libero.

Niezwykła historia Mateusza Czunkiewicza. Łzy wzruszenia i walka o swoje

Pod koniec marca b.r. Czunkiewicz udzielił poruszającego wywiadu TVP Sport. W rozmowie z Sarą Kalisz wyznał, że rozpłakał się w momencie, w którym zadzwonił do niego Nikola Grbić. Serb zaprosił bowiem do grona reprezentantów Polski, umieszczając „Czunka” w szerokim składzie kadry na sezon 2025.

Zapytaliśmy o te słowa z wywiadu, które odbiły się naprawdę szerokim echem. Dodajmy, reakcje były jak najbardziej pozytywne.

– Rzeczywiście, odbiło się to sporym echem, ale z mojej strony to po prostu było bardzo szczere. Nic nie ukrywałem, powiedziałem tak, jak było. Przeprosiłem już też trenera, powiedziałem, że następnym razem zapamiętam wszystko, co powie (śmiech). To był napływ dużych emocji i to chyba tyle – przyznał z uśmiechem Czunkiewicz.

Libero ostatni sezon spędził w barwach Ślepska Malow Suwałki. Zespół z Suwalszczyzny był mocno niedoceniany przed startem sezonu, a kiedy przyszło do ligowej walki, ostatecznie stanęło na solidnym – jak na poziom konkurencji – dziesiątym miejscu w PlusLidze. Do miejsca w play-off zabrakło siedem punktów. Ślepsk zaprezentował się bardzo przyzwoicie, a Czunkiewicz był jedną z najważniejszych postaci w układance trenera Dominika Kwapisiewicza.

A czego „Czunek” spodziewał się już po powołaniu od selekcjonera?

– Tak naprawdę, to nie wiedziałem, czego się spodziewać. Nie poznałem wcześniej trenera, nie wiedziałem, jaki jest na treningach. Słyszałem tylko, że oprócz faktu bycia świetnym fachowcem, jest dobrym mówcą. Zauważyłem to już od pierwszego treningu, pierwszego spotkania. Myślałem, że będzie ono mieć taki charakter bardziej organizacyjny. Trener Grbić powiedział jednak tyle fajnych słów, trafionych stwierdzeń. No i jak się skończyło po godzinie 22, to jakby powiedział, że teraz idziemy na trening, to ja byłem gotowy od ręki. Mógłbym nakładać nakolanniki, tak motywacyjnie zadziałał nasz selekcjoner. Tego się zupełnie nie spodziewałem – przyznał w rozmowie z WPROST.

Widać też, że w reprezentacji stawia się przede wszystkim na detale. To najwyższy poziom w kraju, a trener Grbić przyzwyczaił kibiców, że z każdej dotychczasowej imprezy mistrzowskiej, przywoził wraz z zespołem medal. Inaczej nie było również w kontekście igrzysk olimpijskich. Polacy przełamali trwającą ponad dwie dekady(!) klątwę, ostatecznie docierając do finału. Skończyło się na srebrnym medalu po porażce z Francuzami.

– Wiedziałem, że będzie tu dążenie do perfekcji, w każdym, nazwijmy to „najprostszym” elemencie – i też tak tu faktycznie jest. Cieszę się, bo każde odbicie na tym treningu jest ważne. Nie może to być zrobione na pół gwizdka, wiadomo, nie zawsze się uda perfekcyjnie, ale trzeba się mocno starać. Tego oczekuje trener – zauważa Czunkiewicz.

Czy historia libero Ślepska Malow Suwałki, który po debiucie w PlusLidze, musiał później szukać regularnego grania m.in. na zapleczu, w pierwszoligowym wydaniu, żeby ostatecznie wrócić i zostać reprezentantem Polski – to dobry materiał dla innych?

Nie ma co ukrywać, brzmi to jak filmowa historia. Mający 28 lat siatkarz wie dobrze, że w przestrzeni medialnej pojawia się takie przekonanie, właśnie co do niezwykłej historii Czunkiewicza, który przetarł szlaki dla tych, którzy ciężko pracują na swoją wielką szansę.

– Ale nie czuję się tak. Wiem, że takie przekonanie się przewija, ale ja przede wszystkim cieszę się, że jakiś młody chłopak – nie tyle, że weźmie ze mnie przykład – ale będzie wierzył w to, co robi, ciężko pracował po to, żeby spełniać marzenia. Moja droga w życiu to nigdy się nie poddawać. Mam nadzieję, że dla niektórych to też będzie motto życiowe […] Fajnie by było usłyszeć kiedyś, że jakiś młody chłopak słyszał o mojej drodze, żeby znaleźć się w reprezentacji Polski. I byłem dla niego motywatorem. Ale nie wyczuwam jakiejś wielkiej presji, nie czuję się przykładem dla młodych siatkarzy – zakończył libero.

Konkurencja na tej pozycji z pewnością będzie ciekawa. Na IO 2024 zagrał Paweł Zatorski, ale teraz „Zatora” nie ma w reprezentacji i wygląda na to, że przyszedł czas na nowe nazwiska. Na czele listy jest Jakub Popiwczak. „Piwko” na finiszu sezonu PlusLigi doznał jednak kontuzji. Kto będzie jeszcze liczyć się w grze o miejsce na boisku?

Jedno jest pewne. Czunkiewicz swoim podejściem do pracy, z pewnością powinien dać argumenty selekcjonerowi Polaków, żeby wypróbował go w reprezentacyjnym boju.

Udział
Exit mobile version