Na łamach „Rzeczpospolitej” Mateusz Morawiecki opublikował artkuł, w którym wskazuje, że w Polsce dyskusja na temat Niemiec dotyczy głównie dwóch tematów. Jako pierwszy wskazał „intensywne przerzucanie przez niemiecką policję nielegalnych imigrantów na teren Polski”. Drugą wspomnianą przez byłego premiera sprawą jest „słuszne oburzenie” dotyczące upamiętnienie polskich ofiar wojny w Berlinie.
„W obu tych sprawach obecny polski rząd całkowicie skapitulował” – ocenia Morawiecki. Polityk wskazuje, powołując się na książkę „Kaput” Wolfganga Munchaua, że dotychczas „niemiecka potęga” opierała się na taniej energii z Rosji, eksporcie do Chin, tradycyjnym przemyśle i dogmatycznym fiskalizmie.
Morawiecki zaznacza, że to opis świata przeszłości, jednak teraz „na naszych oczach zaczyna się coś nowego: przebudzenie przemysłowe Niemiec„, oparte w dużym stopniu na produkcji dla wojska.
Niemcy zapłacą więcej. Wielkie wydatki na zbrojenia
Były premier przytacza dane z okresu rządów Angeli Merkel, kiedy wydatki Niemiec na obronność oscylowały wokół 1,3 proc. PKB. Berlin chciał zmniejszać liczebność armii. Do poważnej zmiany doszło już po agresji Rosji na Ukrainę, kiedy ministrem obrony został Boris Pistorius. W 2024 roku wydatki na obronność wzrosły do 2 proc. PKB.
Do jeszcze poważniejszej zmiany doszło na ostatnim szczycie NATO w Hadze. Państwa sojuszu zobowiązały się do wydawania 5 proc. PKB na obronność. „Ale w przeszłości widzieliśmy już, jak łatwo polityczne cele zbrojeniowe da się wypełnić przy pomocy kreatywnej księgowości – doliczanie emerytur wojskowych czy kosztów administracji” – zaznacza Morawiecki.
Były premier wskazuje też, że jeśli Berlin zacznie wydawać 5 proc. PKB na zbrojenia, będzie to „punktem zwrotnym” dla układu sił w Europie. „Powrót niemieckiej siły militarnej przestanie być hipotezą – będzie kwestią czasu” – zaznacza w „Rzeczpospolitej”.
Morawiecki wylicza działania, jakie Niemcy podjęli w celu ułatwienia finansowania przemysłu obronnego. Od zniesienia ograniczeń zadłużenia w tym obszarze, po wielomiliardowe programy specjalne.
Zdaniem byłego premiera działania te mogą wesprzeć bezpieczeństwo Europy, ale nie należy postrzegać ich jako bezinteresowne. W tym kontekście polityk PiS wskazuje dwa cele: stabilne finansowanie modernizacji wojska oraz budowę wspólnego, europejskiego systemu obronnego. Wylicza też korzyści, jakie Niemcy czerpią ze zwiększonej produkcji zbrojeniowej i wykorzystania nowych technologii. Podkreśla, że Berlin lobbuje w strukturach Unii Europejskiej w taki sposób, by rozwiązania wspólnotowe były opłacalne dla rodzimego przemysłu zbrojeniowego.
Nowa odsłona NATO? Morawiecki ostrzega przed radykalizmem
-
Morawiecki zwraca uwagę na korzyści gospodarcze Niemiec, płynące ze wzmacniania obronności.
-
Były premier sugeruje, że Niemcy mogą forsować w przyszłości ideę stworzenia NATO-bis, którego realizacja „wzmacniałaby dominację Berlina oraz Paryża”.
-
Zdaniem Morawieckiego nie możemy zapominać o konsekwencjach zmiany władzy w latach 30. ubiegłego wieku.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
, marginalizując rolę mniejszych państw członkowskich”. „Tymczasem globalny ład może się w każdej chwili załamać, a silna armia może wówczas posłużyć nie tylko do obrony, lecz także jako narzędzie nacisku politycznego lub gospodarczego” – ostrzega były premier.
Morawiecki uważa, że niemiecki przemysł zbrojeniowy rośnie w „atmosferze politycznego rozedrgania i rosnącego poparcia dla ugrupowań kontestujących powojenny konsensus”.
„Alternatywa dla Niemiec otwarcie kwestionuje filary dotychczasowej polityki Berlina – zarówno wobec Rosji, wobec UE, jak również wobec NATO czy USA. Nie sposób nie dostrzec niepokojącej paraleli z początkiem lat 30. XX w.” – pisze były premier na łamach „Rzeczpospolitej”.
Dalej Morawiecki wskazuje, za „Porządkiem dnia” Erica Vuillarda, że zmiana władzy, do której doszło w Niemczech na początku lat 30., była „oligarchicznym przewrotem”, do którego doszło w interesie przemysłu ciężkiego i banków. „Biznes miał wspomóc marsz brunatnych koszul do władzy. Reszta, jak dobrze wiemy, jest historią – ale historią, która nie może się powtórzyć” – zaznacza Morawiecki.
„Zbyt wiele razy byliśmy świadkami tego samego błędu, by dziś pozwolić sobie na naiwność” – przestrzega były premier. Podkreśla również, że gdyby w Niemczech do władzy doszły siły prorosyjskie, „cały kontynent znalazłby się w stanie zagrożenia”, bo siły te miałyby dostęp do potencjału wojskowego, konsekwentnie budowanego teraz przez Berlin.