Za egzaminatorami już drugi weekend sprawdzania matur. W pierwszej kolejności oceniane są te na poziomie podstawowym – z języka polskiego, matematyki i języka angielskiego.
Polonistki mówią nam, jak poradzili sobie maturzyści na języku polskim. Każda zauważa, że potwierdziły się następujące obawy: pewność wysokiego wyniku wyrażana po wyjściu z egzaminu przez abiturientów nie była adekwatna do tego, co znalazło się w arkuszu CKE.
Teraz, kiedy widziały wypracowania, mają tego potwierdzenie.
Matura 2025. Ten temat wybierali częściej. „Niepełne zrozumienie”
– Rację mieli ci poloniści, którzy przestrzegali przed huraoptymizmem po publikacji arkuszy, bo tematy wypracowań wcale nie były tak proste dla zdających, jak to wynikało z pierwszych reakcji – mówi Interii jedna z egzaminatorek. Tak jak pozostałe nasze rozmówczynie chce pozostać anonimowa. Na potrzeby tekstu nazwijmy ją Monika.
Dodaje: – Sformułowanie tematu wymagało uwzględnienia kilku czynników i – jak można się było domyślać – znalazło to odzwierciedlenie w zasadach oceniania.
Przypomnijmy, uczniowie mieli do wyboru jeden z dwóch tematów wypracowania. „Źródło nadziei w czasach trudnych dla człowieka” lub „Jak błędna ocena sytuacji wpływa na życie człowieka?”.
– Temat pierwszy wydawał się częściej wybierany, a w związku z tym więcej było prac świadczących o niepełnym zrozumieniu tematu. Zdający często pisali ogólnie o nadziei bez wskazania jej źródeł – mówi Monika.
A temat drugi? – Też był wielowarstwowy, ale te czynniki wydawały się chyba zdającym mniej rozmyte (błędna ocena i jej wpływ na życie człowieka). Z drugiej strony może trudniej było znaleźć oczywiste przykłady, więc na ten temat mogły się decydować raczej osoby lepiej przygotowane. Tu pojawiały się często postacie Raskolnikowa, Wokulskiego, Makbeta – wymienia Monika.
Język polski na maturze 2025. „Powinni czuć niepokój”
W ośrodku Katarzyny wszystkie matury z języka polskiego zostały już sprawdzone. – To była spokojna sesja, chociaż jak zwykle bardzo wyczerpująca dla egzaminatorów – mówi na wstępie.
I kontynuuje: – Zdający, którzy nie znają lektur, powinni czuć niepokój. Błędów rzeczowych nie da się „nie widzieć”.
Wskazuje, że nadzieja dla nich w tym, jak wypełnili test. – Ten sprawdzany jest w pierwszej kolejności i zamykany w pudłach. A wypracowanie ocenia już inny egzaminator, który nie wie, jak dana osoba napisała test. Zachowana jest maksymalna bezstronność – zaznacza Katarzyna.
– „Uciułać” 18 punktów, czyli 30 proc., nie powinno być trudno – ocenia.
Sama prac nie sprawdzała, bo była przewodniczącą zespołu. Trafiały do niej tylko te, które ocenione zostały na 0 punktów, lub są w jakimś sensie kontrowersyjne. Jedyne, co w temacie prac nam zdradziła, to to, że uczniowie często miksują i łączą kilka książek w… jedną. – Potrafią dokonać kontaminacji powieści Orwella, „Innego Świata” i reportażu Hanny Krall – komentuje.
Matura 2025. „Zadania też nie były łatwe”
Rozmawiamy jeszcze z jedną egzaminatorką.
– Wbrew pozorom zadania nie były łatwe. Mamy na przykład pytanie o postawy w wierszach, a nie o jego treść. Albo polecenie, gdzie wskazać należy, „na czym polega groteskowy charakter sytuacji”, a od ucznia oczekuje się – tak jest w modelu odpowiedzi – że najpierw wyjaśni, czym w ogóle jest groteska. W samym polecaniu natomiast nie ma informacji „zdefiniuj pojęcie groteski”, więc wielu zdających tego nie zrobiło – wymienia Joanna.
Potwierdza to, co wskazywała Katarzyna: w pracach jest bardzo dużo błędów rzeczowych. – Widać, że uczniowie nie znają treści lektur – dodaje.
Same wypracowania, które oceniała, często były na granicy liczby słów. Minimum to 300.
– Jak coś takiego widać na pierwszy rzut oka, to trzeba te słowa przeliczyć i sprawdzić, czy zdający ten margines przekroczył. Miałam takie prace, które miały równo 300, albo 301 słów – wskazuje.
Elsa z Krainy Lodu, sportowiec na bosku i… własne doświadczenia
O treści tych wypracowań mówi tak: – Większość uczniów streszcza tekst, pisze o ogólnikach, do konkretów z lektury nie potrafi się odnieść. Konteksty? To zazwyczaj filmy, piosenki, często naiwne i dziecinne, na przykład… Elsa z Krainy Lodu.
Co więcej, według egzaminatorki, wielu uczniów poprzez kontekst rozumie swoją sytuację życiową. – Za to nie dostanie punktów – dodaje.
– Czytałam wypowiedź ucznia, który w temacie o skutkach decyzji dla człowieka pisał o sportowcu i o jego sposobie gry na boisku, wskazując jak taka decyzja – czy on poda czy sam strzeli do bramki – skutkuje później hejtem – opowiada egzaminatorka.
– Niestety widać, że część uczniów nie pracuje z nauczycielem, który wie, jak wygląda struktura pytań egzaminacyjnych. Nie analizuje się w niektórych szkołach elementów, które są oceniane w wypracowaniu – dodaje.
Zdradza też: wiele prac ma tak dużo błędów językowych, że są zwyczajnie zerowane.
Niepisana zasada przy sprawdzaniu matur 2025
Joanna mówi nam o niepisanej zasadzie MAO – minimalnie akceptowalna odpowiedź.
Tłumaczy: – Jeżeli zauważymy, że jakieś elementy odpowiedzi się zgadzają, widzimy, że u ucznia „gdzieś dzwoni”, to możemy zgodnie z własnym sumieniem ocenić, że jest to wystarczające.
– Wydaje się, że to pewna sugestia, żeby nie oczekiwać zbyt wiele od uczniów, a prace oceniać łagodniej niż w poprzednich latach – komentuje.
Podaje przykład: – Jeśli uczeń w swojej odpowiedzi gdzieś tam przemycił sens, który mamy znaleźć, podchodzi to pod zasadę MAO. Albo: to, co było kiedyś pojedynczym błędem językowym, dzisiaj ma być nazywane „nieporadnością językową”. Nawet zwykłe stosowanie powtórzeń było błędem, a teraz nam sugerowano, że niektóre powtórzenia mogą być celowe – aby podkreślić dobitniej jakiś element wypowiedzi.
Kiedy o tę niepisaną zasadę pytamy inne egzaminatorki, mówią, że jej nie znają. Katarzyna komentuje: – Nie wolno nam zaliczać odpowiedzi niejednoznacznych, nielogicznych, których sensu się domyślamy. Kryteria są nadrzędne. Jednak jeśli egzaminator widzi, że odpowiedź ucznia jest sensowna, logiczna, wynika z tekstu, to ma prawo ją uznać.