W uroczystości uczestniczyli politycy Prawa i Sprawiedliwości, wśród nich była marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz byli ministrowie obrony narodowej Mariusz Błaszczak i Antoni Macierewicz, z prezesem ugrupowania Jarosławem Kaczyńskim na czele.

Jak co miesiąc, pod pomnikiem pojawili się także przeciwnicy partii, którzy zakłócali przemówienie prezesa PiS okrzykami. – Kłamca, kłamca – krzyczeli. W odpowiedzi Kaczyński ostro zaatakował zarówno protestujących, jak i obecne władze, oskarżając je o przyzwolenie na „działanie grupy Putina”.

– Przez cały czas grupa Putina tutaj działa i przez cały czas władze na to pozwalają – mówił Kaczyński. – Przez cały czas władze pozwalają też na to, żeby łamana była ustawa regulująca sprawę demonstracji, bo ci kontrdemonstranci powinni być odsunięci od tego miejsca co najmniej na 100 metrów. Ale miejmy nadzieję, że ten czas się skończy. Jestem pewien, że on się skończy – mówił.

Awantura pod pomnikiem smoleńskim. Kaczyński grzmi o leczeniu

Prezes PiS zapowiedział, że jego partia „cały czas będzie walczyć o prawdę o katastrofie smoleńskiej” oraz o „zbrodni Putina i jego ludzi”. Oskarżył także władze o brak reakcji wobec osób, które „co miesiąc robią awanturę”. – Będziemy działali w tym kierunku, by ta władza, która tu przyjdzie, dokładnie ustaliła, kim są i kto wspiera, kto opłaca tych, którzy tutaj co miesiąc robią awanturę, i żeby zostali oni odpowiednio ukarani – mówił Kaczyński.

W pewnym momencie zwrócił się bezpośrednio do jednego z obecnych kontrdemonstrantów, wskazując na niego palcem. – I żeby także ci, którzy są po prostu chorzy, jak ten, który tu stoi naprzeciwko mnie, byli poddani leczeniu, a nie zakłócali uroczystości żałobne – dodał.

Udział
Exit mobile version