Jak opisuje Interia, świadek rzekomego mobbingu w Kancelarii Senatu był jednocześnie pokrzywdzonym w całej sprawie. Redakcja portalu przypomina, że po raz pierwszy sprawę nagłośniono na początku 2022 roku.

Według mężczyzny, który pozostał anonimowy, była wiceszefowa Centrum Informacyjnego Senatu miała m.in. krytykować go przy innych osobach, zarzucać, że w niewłaściwy sposób się ubiera, analizować jego aktywność w social mediach czy wydawać nieprecyzyjne polecenia. Atmosfera miała udzielić się też innym osobom – dwie kobiety miały przyjmować leki uspokajające, by móc zapanować nad nerwami. Świadek opowiedział o wszystkim 11 kwietnia przed wymiarem sprawiedliwości.

Sprawa trafiła do sądu

Fotograf, były pracownik kancelarii, sprawę skierował do sądu pracy. Powiadomiono też o wszystkim prokuraturę – wszczęto postępowanie dot. przestępstwa określonego przez Kodeks karny – chodzi tu o „złośliwe lub uporczywe naruszanie praw pracownika”.

W przypadku stwierdzenia, że takie zachowanie/działanie ma miejsce, sąd może orzec karę grzywny, a także ograniczenia lub nawet pozbawienia wolności do lat dwóch.

Świadek opisał, co jego zdaniem kierowało wiceszefową CIS

Blisko dwa tygodnie temu odbyła się rozprawa, a świadek – były urzędnik – powiedział przed sądem, że szefowa Działu Prasowego „próbowała dyskredytować pracę Działu Nowych Mediów w Centrum Informacyjnym Senatu” przy pomocy swojego zachowania. Wyjaśnił, że ówczesne braki kadrowe i tempo pracy przyczyniło się do powstawania błędów. Wicedyrektor CIS miała ten fakt „wykorzystywać do swoich celów”. Wydawała polecenia, „zasłaniając się autorytetem” Tomasza Grodzkiego. Miała też donosić mu o „najdrobniejszych uwagach”.

To miało spowodować, że opinia marszałka ws. pracy Działu Nowych Mediów zmieniała się. Jednocześnie przekazywane mu „uwagi” miały nie być „merytoryczne”. Jak dodał świadek, pracownicy mieli bardzo dużo obowiązków, a ze względu na braki kadrowe bardzo ciężko pracowali – ciężej od działu prasowego. Mieli zostawać także w pracy „po godzinach”. Ówczesna wicedyrektor CIS miała przekazywać części z nich uwagi, choć nie byli jej podwładnymi (np. dot. ubioru). Chciała też ponoć, by pewne osoby z działu zwolniono – m.in. fotografa, który pozwał kancelarię.

Psychiatra zalecił mu, by poszukał innej pracy

Jak mówił przed sądem mężczyzna, w pewnym momencie umówił się na wizytę u psychiatry. Otrzymał zwolnienie lekarskie, a oprócz tego zaproponowano mu, by poszukał innej pracy. Wymienił ponadto innych pracowników, którzy byli równie mocno zestresowani atmosferą. Potwierdził, że dwie osoby miały m.in. stosować środki uspokajające czy antydepresyjne, by poradzić sobie z emocjami.

Wymienił też osoby – wśród przełożonych – które próbowały przeciwdziałać rzekomemu „prześladowaniu pracowników”. Wśród nich miał być byli szefowie CIS (jeden z nich był wcześniej wicedyrektorem działu), a także jeden z wiceszefów CIS w poprzedniej kadencji Senatu. Jednak ich próby wpłynięcia na zachowanie oskarżonej o mobbing wicedyrektor miały nie przynieść zmian. Tomasz Grodzki miał wiedzieć o atmosferze, jaka panowała w kancelarii – informowano go o tym m.in. podczas osobistych rozmów.

Wicedyrektor CIS oczyszczona z zarzutów

Według kancelarii, jak przypomina Interia, wiceszefowa została oczyszczona z zarzutów o mobbing. Nie dowiedziono, by takie zjawisko miało tam miejsce. Przyznano, że naganne zachowania wprawdzie miały miejsce, ale trwały krótko (mobbing trwać musi bowiem minimum sześć miesięcy).

Udział
Exit mobile version