-
Wybory parlamentarne w Mołdawii mogą przesądzić o integracji kraju z Unią Europejską lub zbliżeniu się do Rosji.
-
Zwycięstwo sił prorosyjskich może wpłynąć na bezpieczeństwo południowej flanki Ukrainy oraz stabilność granicy NATO.
-
Jednym z głównych problemów pozostaje obecność rosyjskiego wojska w Naddniestrzu oraz skomplikowana sytuacja geopolityczna regionu.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
28 września Mołdawia zdecyduje o swojej przyszłości. Wybory parlamentarne zaważą na losach integracji kraju z Unią Europejską. Wydarzenia z Kiszyniowa będą śledzić nasi dziennikarze – Marcin Orłowski i Jakub Krzywiecki. Zapraszamy na relację – od soboty do poniedziałku codziennie o godzinie 20:00 na stronie głównej Interii i YouTube.
Jednym ze scenariuszy szczególnie wnikliwie badanych przez analityków ukraińskich jest plan na osłabienie frontu na południu Ukrainy. W jaki sposób? Po przejęciu władzy przez siły prorosyjskie w Mołdawii, Moskwa mogłaby zwiększyć swój kontyngent w Naddniestrzu i w ten sposób zagrozić broniącej się Ukrainie z południowego zachodu. Czy to scenariusz realny?
– Byłoby to bardzo trudno, (Rosja – red.) musiałby przerzucić siły drogą powietrzną albo drogą morską – wskazuje w rozmowie z Interią Bartłomiej Małczyk, analityk wojskowy, absolwent Terezjańskiej Akademii Wojskowej. – W obu przypadkach środki transportu byłyby narażone. W przypadku drogi powietrznej na zestrzelenie, w przypadku drogi morskiej na zatopienie przez Ukraińców – wyjaśnia nasz rozmówca.
Wybory w Mołdawii. Potencjalny problem dla Ukrainy i NATO
Małczyk wskazuje, że Rosjanie mogliby próbować przerzucić wojsko „pod płaszczykiem” floty handlowej, ale taka strategia byłaby mniej skuteczna.
To jednak nie zmienia faktu, że Mołdawia pozostaje politycznym celem Rosji. Nasz rozmówca zaznacza, że dla posiadanie wpływów w Kiszyniowie jest dla Moskwy „bardzo opłacalne”, właśnie w kontekście wojny z Ukrainą.
– Część sił ukraińskich musiałaby przebywać w rejonie przygranicznym z Mołdawią, w Naddniestrzu. Część ukraińskich jednostek już tam przebywa, są wyłączone z walki – tłumaczy Małczyk i podkreśla, że zwycięstwo partii prorosyjskich najpewniej od razu doprowadziłoby do zwiększenia zaangażowania wojskowego Ukrainy na granicą z Mołdawią. Obecnie w Naddniestrzu przebywa 1000-1500 żołnierzy rosyjskich.
(dalsza część artykułu pod zdjęciem)
– Sama Mołdawia nie ma zbyt pokaźnych sił zbrojnych, więc wojsko mołdawskie nie jest wyzwaniem dla Ukraińców. Natomiast Rosjanie prezentują pewne zagrożenie. To pierwsza sprawa. Druga jest taka, że to duży problem dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pojawiłby się kolejny punkt, na którym trzeba byłoby się skupić. Rumunia, która sąsiaduje z dotychczas życzliwie nastawioną Mołdawią, inwestuje duże środki w modernizację swoich sił zbrojnych, więc pojawiłby się kolejny punkt zapalny – wskazuje Małczyk.
– Natomiast nie byłoby to przy granicy ze słabym albo mniejszym państwem, bo Rumunia wcale taka mała nie jest – mówi dalej.
Problem Naddniestrza. Rozwiązania brak
Małczyk podkreśla również, że gdyby Mołdawia na stałe dołączyłaby do zachodniej grupy państw i dalej integrowała się z Unią Europejską, być może z NATO, to swoim terytorium zabezpieczałaby środkowoeuropejską część Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pozostaje jednak problem z Naddniestrzem.
– Jako region jest zamieszane przez ludność fanatycznie prorosyjską. Są bardziej prorosyjscy, niż sami Rosjanie, więc trudno powiedzieć jak rozwiązać tę sprawę. Na terenie Naddniestrza przebywają też regularne jednostki armii rosyjskiej, co prawda nieduże, natomiast stanowiłyby problem, że uporać się z tą kwestią do końca – podkreśla nasz rozmówca.
Mołdawia. Starcie między Wschodem i Zachodem
Dwie główne siły, które walczą o zwycięstwo w mołdawskich wyborach do prozachodnia Partii Działania i Solidarności (PAS) oraz jawnie prorosyjski, składający się z czterech formacji Wyborczy Blok Patriotyczny (BEP). PAS obecnie rządzi krajem i ma większość w parlamencie, który właśnie kończy swoją kadencję. Partia jest też zapleczem polityczny prezydent Sandu, która deklaruje gotowość Mołdawii do wstąpienia w struktury Unii Europejskiej w 2028 roku, choć realnie byłyby to najpewniej 2030.
W przypadku zwycięstwa oponentów, liderzy koalicji BEP, z byłym prezydentem Igorem Dodonem na czele, deklarują odstąpienie od negocjacji traktatowych z Unią Europejską. Jednocześnie jeszcze w lipcu Dodon przewodził delegacji mołdawskich polityków w Moskwie, gdzie z przedstawicielami rosyjskiego rządu omawiano sprawę odnowienia relacji mołdawsko-rosyjskich po wygranych wyborach.
-
Mogą przejąć władzę. Jak prokremlowska sieć kupuje głosy w Mołdawii
-
Kremlowski plan odbudowy imperium. Kolejny kraj na celowniku Moskwy