Biznesmen Henryk Stokłosa, który wraz z rodziną zajął 21. na tegorocznej Liście Najbogatszych Wprost (ex aequo z Antonim Ptakiem), na stałe zapisał się w podręcznikach do historii. Nie z powodu bogactwa, ale dlatego że jako jedyny kandydat niekomunistyczny, a jednocześnie niezwiązany z „Solidarnością” dostał się do Senatu RP pierwszej kadencji. Mandat senatora piastował nieprzerwanie przez następnych 16 lat.

Kiełbasa wyborcza Henryka Stokłosy w 1989 roku

Wybory kontraktowe w 1989 roku były swego rodzaju referendum nad tym, czy Polacy chcą kontynuacji PRL-u, czy też są gotowi na przebudowę systemu. Rękawicę politykom starej daty rzucili działacze „Solidarności” – ale Henryk Stokłosa nie należał do „drużyny Lecha”, a w dodatku przez wiele lat był członkiem PZPR-u. Powinien był przepaść z kretesem, a zdobył świetny wynik.

Zwyciężył dzięki charyzmie i sympatii, którą obdarzyli do mieszkańcy północnej Wielkopolski? Bynajmniej. Eksperci są zdania, że na sukcesie zaważyła przemyślana kampania wyborcza, która wyprzedziła swoje czasy. Stokłosa organizował festyny z muzyką i loteriami. Zapraszał popularnych wtedy artystów, np. Papa Dance. Wyborcom bardzo się to podobało: na festynach lało się piwo, można też było załapać się na bezpłatną kiełbasę.

Bo i od kiełbasy wszystko się zaczęło.

Pan na Śmiłowie

W 1980 Henryk Stokłosa, absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu, założył rzemieślniczą firmę utylizacji odpadów rolno-hodowlanych Farmutil H.S. w Śmiłowie (okolice Piły). Sukcesywne rozwijał działalność i z czasem stał się jednym z największych pracodawców w dawnym województwie pilskim. Zakłady rozrastały się, podobnie jak skala działalności. Pod koniec lat 90. sąsiedzi (a przynajmniej ci, którzy nie pracowali w zakładach mięsnych i nie bali się mu podpaść) zaczęli skarżyć się na okropny smród, który dzień i noc unosił się nad okolicą, a jego źródłem była ubojnia.

„Pamiętam ten zapach do dzisiaj, unosił się przez wiele lat. W PKS-ie jadącym do Piły, gdzie pod koniec lat 90. chodziłem do liceum, wszyscy zatykaliśmy nosy. Niektórzy zasłaniali też oczy, żeby nie widzieć rozmaitych patologii związanych z działalnością Stokłosy” – napisał dziennikarz Onetu Łukasz Cieśla.

Nie bardzo było do kogo kierować skargi na możliwe nieprawidłowości w ubojni, a może też innych częściach zakładu. Stokłosa nie dość, że zatrudniał połowę mieszkańców okolicy, to do tego miał reputację uczciwego pracodawcy, który dba o swoich ludzi. Finansował wakacyjne wyjazdy dla dzieci ze Śmiłowa, dostarczał jedzenie najbardziej potrzebującym rodzinom. W tym czasie był też właścicielem lokalnego „Tygodnika Nowego”, w którym bezkompromisowo rozprawiał się z przeciwnikami politycznymi.

Dla PiS-u był symbolem starych układów

Na początku lat dwutysięcznych mieszkańcy okolicznych miejscowości zaczęli jednoczyć się przeciwko Stokłosie, który za nic sobie miał normy dotyczące wpływu ogromnej firmy na środowisko. Powstało Stowarzyszenia Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, którego członkowie byli w gazecie senatora nazywani „ekoterrorystami”.

W 2005 roku Stokłosa po raz pierwszy nie dostał się do Senatu, przestał go chronić immunitet. Zaczęły się kłopoty.

Rok później, za czasów pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości, ruszyło śledztwo w sprawie korupcji w Ministerstwie Finansów. Kilkoro podejrzanych przyznało wtedy, że przedsiębiorca spod Piły wręczał im łapówki za korzystne interpretacje przepisów pozwalające unikać mu płacenia podatków. Stokłosa poczuł się zagrożony, tym bardziej że wcześniej zatrzymany został jego były doradca Marian J. oraz główna księgowa. Przedsiębiorca zniknął i przez ponad rok nie udało się do namierzyć. Poszukiwano go listem gończym. Wpadł w Niemczech podczas rutynowej kontroli drogowej. W 2007 r. znalazł się w polskim areszcie.

Tryumfował Zbigniew Ziobro: „miejsce Stokłosów jest za kratkami”, mówi dziennikarzom. „Pan Stokłosa pobudował sobie jakiś zakład i kompletnie nie liczył się z ludźmi. Tak to w Polsce było. My z taką Polską kończymy” – ogłaszał z kolei Jarosław Kaczyński i przekonywał, że w IV RP nie będzie specjalnego traktowania ani milionerów, ani ludzi powiązanych z poprzednim systemem (w połowie lat 70. Stokłosa wstąpił do PZPR, z której został wykluczony w 1982 roku. Dla PiS-u pozostał jednak człowiekiem PZPR-u i SLD).

Bardzo długa batalia sądowa

Sąd przychylił się do wniosku o zwolnienie za kaucją, a wyjście na wolność Stokłosa potraktował jako okazję do przedstawienia się jako ofiara systemu. W międzyczasie prokuratura zarzuciła Stokłosie niszczenie środowiska i stosowanie przemocy wobec pracowników (niektórzy zeznali, że byli przez niego bici i karani fizycznie za przewinienia w pracy), a przede wszystkim korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów. Miał ich nagradzać za korzystne rozstrzygnięcia podatkowe i umarzanie zaległości.

Pierwszy proces zaczął się w 2009 roku i trwał cztery lata. Sąd skazał Stokłosę na osiem lat więzienia. W drugiej instancji uchylono wyrok. Sąd zarzucił prokuratorowi, że dyktował świadkom zeznania, a sędziowie dali się ponieść emocjom. Drugi proces zaczął się w 2015 roku i trwał sześć lat. W tym czasie przedawniło się 14 z 21 zarzutów, głównie korupcyjnych. W październiku 2021 roku sędzia Tomasz Borowczak uniewinnił Stokłosę od sześciu zarzutów i skazał tylko za jedno przestępstwo.

Byłego senatora skazano prawomocnie za korumpowanie w 2001 roku dyrektora departamentu systemu podatkowego w Ministerstwie Finansów. Stokłosa walczył wtedy o uchylenie niekorzystnych decyzji urzędu skarbowego w Pile. Stokłosę skazano na rok i trzy miesiące więzienia. Obrońcy byłego senatora przekonywali, że szkodliwość społeczna czynu była niska, a kara jest zbyt surowa. Jako że wcześniej przesiedział w areszcie blisko rok i trzy miesiące, a do pełnego wykonania kary za skorumpowanie urzędnika Ministerstwa Finansów brakowało mu 21 dni, to sąd zgodził się zamienić więzienie na dozór elektroniczny.

Zwolniony od zarzutów trucia środowiska

A co z powracającymi od ponad dwudziestu lat zarzutami o trucie środowiska? W październiku 2021 roku sąd przyznał, że na polach Stokłosy rzeczywiście zakopywano szczątki zwierząt, ale to samo w sobie nie jest przestępstwem (kluczowa tu okazała się opinia biegłych). Tym samym i ten zarzut upadł.

Od lat Henryk Stokłosa trzyma się daleko od wielkiej polityki. Dziś do niego i rodziny należy kilkanaście zakładów zajmujących się różnymi dziedzinami produkcji i przetwórstwa rolno-spożywczego. Stokłosa w wywiadzie udzielonym Interii przyznał, że jego biznes stoi na czterech nogach: hodowli, przetwórstwie rolno-spożywczym, sprzedaży i utylizacji odpadów zwierzęcych. Nigdy nie był zainteresowany wejściem w inne obszary produkcji żywności, bo chciał się zajmować tym, na czym się zna. Biznesowe portfolio rozszerzył jednak o stawy rybne, restauracje, pensjonaty, należą do niego wydawany w Pile „Tygodnik Nowy” i portal Dzienniknowy.pl.

Gdy w 2006/07 roku Stokłosa siedział najpierw w niemieckim, a później polskim areszcie, zaczął zmieniać strukturę swoich przedsiębiorstw, by zabezpieczyć go przed zajęciem komorniczym. Zarządzanie przejęli wtedy synowie byłego senatora. Żona Anna, która w czasie, gdy on sam był niedostępny dla mediów, pełniła rolę jego rzecznika, zapewniała, że zmiany organizacyjne i własnościowe były planowane wcześniej i zmierzają do ograniczenia kosztów.

Jako osoba skazana nie może zasiadać w radach nadzorczych

Dziś zarządza czterema dużymi producentami mięs: Polskimi Zakłady Zbożowe w Wałczu, spółką Farmutil, zakładami drobiarskimi Koziegłowy i zakładami mięsnymi Łuków. Osoby z zewnątrz mogą się nie domyślić, że te firmy tworzą imperium mięsne rodziny Stokłosów: działają pod własnymi markami i „nie obnoszą się” z kwestiami właścicielskimi. Zresztą sam Henryk Stokłosa kieruje zakładami „z tylnego siedzenia”, bo oficjalnie nie może wejść do rady nadzorczej ani zarządu. Nadal figuruje w rejestrze skazanych, a osoby skazane za określone typy przestępstw (m.in. pranie brudnych pieniędzy i korupcję) nie mogą zasiadać w organach spółek.

Wprawdzie do przestępstwa doszło w 2001 roku, a karę były senator odsiedział jeszcze przed wyrokiem (plus 21 dni dozoru elektronicznego), ale do skazania doszło po wieloletnim procesie w 2021 roku. Jeszcze przez trzy lata będzie figurował jako skazany. Wystąpił z wnioskiem o ułaskawienie przez prezydenta (w efekcie zatarłby wcześniej skazanie). Jak relacjonowała poznańska „Gazeta Wyborcza”, we wniosku do prezydenta pełnomocniczka biznesmena wskazała na „rozległą i udokumentowaną działalność charytatywną i społeczną” Stokłosy, przywołała pozytywne opinie samorządowców, parlamentarzystów, organizacji pozarządowych, a także szkół, przedszkoli i domów pomocy społecznej. Zwróciła też uwagę na wiek klienta – w tym roku skończy 75 lat.

Wniosek o ułaskawienie muszą zaopiniować sądy dwóch instancji oraz prokurator generalny. Na tej podstawie prezydent podejmie decyzję o ewentualnym ułaskawieniu.

Udział
Exit mobile version