W skrócie
-
W protestach w Nepalu przeciwko blokadzie mediów społecznościowych zginęło 25 osób, a ponad 600 zostało rannych.
-
Demonstranci podpalili siedziby rządu i parlamentu, a premier ogłosił rezygnację oraz zniesienie zakazu.
-
Nepalskie wojsko pojawiło się we wtorek na ulicach Katmandu, a w środę lotnisko w stolicy wznowiło operacje po czasowym zamknięciu.
W trwających od początku tygodnia protestach zginęło dotychczas 25 osób, a 633 zostały ranne – poinformowało nepalskie Ministerstwo Zdrowia. We wtorek władze przekazały, że jedną z ofiar jest żona byłego premiera kraju Jhala Natha Khanala. Kobieta zginęła, gdy demonstranci podpalili rezydencję pary.
Przekazano również, że w środę ponownie uruchomiono lotnisko w Katmandu, które zostało zamknięte dzień wcześniej. „Z uwagi na wyjątkowe okoliczności wszystkie loty zostały zawieszone od 9 września. Jednak decyzją z dnia 10 września komitetu bezpieczeństwa Lotniska Tribhuven loty zostały wznowione” – napisano w oświadczeniu.
Protesty w Nepalu. Demonstranci podpalili siedzibę rządu
Antyrządowe demonstracje w Nepalu rozpoczęły się w poniedziałek po tym, jak rząd podjął decyzję o zablokowaniu w kraju mediów społecznościowych.
Młodzi Nepalczycy wyszli na ulice, a protesty szybko przerodziły się w zamieszki i starcia z siłami bezpieczeństwa. W ich wyniku podpalono m.in. siedzibę parlamentu, rządu oraz pałac prezydencki.
Na skutek protestów premier zapowiedział zniesienie zakazu i przywrócenie działania aplikacji, a następnie ustąpił ze stanowiska. Po rezygnacji miał uciec z kraju. Na ulicach Katmandu pojawiło się natomiast wojsko, które próbuje zaprowadzić spokój.