Choć dotychczas Jarosław Kaczyński nie komentował medialnych doniesień nt. raportu o popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość kandydacie Karolu Nawrockim, w środę na pytanie o to, dlaczego zlekceważył jego treść, odpowiedział: – Bo on nie ma żadnej wartości. To jest fake news na fake newsie.

– Ale pan Nawrocki przyznał się do tych kontaktów. Mówił, że zna „Wielkiego Bu”, że zna ich z ringu. Pana nie oburzają takie relacje? – pytała Justyna Dobrosz-Oracz, dziennikarka TVP. – Nie oburzają mnie, proszę państwa. To jest próba walki nieuczciwymi metodami z bardzo dobrym kandydatem na prezydenta – odpowiedział na to prezes PiS.

Głośny raport o Karolu Nawrockim

Kilka dni temu opublikowany został fragment raportu o Karolu Nawrockim, szefie Instytutu Pamięci Narodowej oraz kandydacie na prezydenta popieranym przez PiS. Wynika z niego, że ma on powiązania ze środowiskiem przestępczym i neonazistowskim.

W raporcie pojawiają się konkretne nazwiska. Wśród znajomych Karola Nawrockiego znajdować się mają chociażby skazywany m.in. za sutenerstwo i brutalne pobicia Olgierd L. oraz członek nielegalnej organizacji Blood and Honour Grzegorz H. Poza nimi od dłuższego czasu mówi się o znajomości szefa IPN ze skazanym przed laty za porwanie „Wielkim Bu”.

Raport wywołał wielkie poruszenie. – Każdy w Polsce powinien wiedzieć kim jest i jakimi ludźmi się otacza człowiek, który chciałby zostać prezydentem – komentował przykładowo Dariusz Joński, europoseł Koalicji Obywatelskiej.

KO atakuje, Nawrocki się tłumaczy

Sprawa raportu pojawiła się także w środę na pierwszym dniu posiedzenia Sejmu, gdzie z mównicy do wyjaśnień w sprawie wzywał Jakub Rutnicki, poseł KO. – Rodzi się pytanie, panie Kaczyński, czy może pierwszą decyzją, która byłaby podjęta przez prezydenta Nawrockiego, nie byłoby ułaskawienie gangsterów – mówił w kierunku prezesa PiS polityk.

Zarówno Karol Nawrocki, jak i politycy PiS, określają raport jako „głęboką manipulację”. Rzecznik partii zapowiedział nawet w tej sprawie pozew. – W tym raporcie są osoby, których nigdy w życiu nie widziałem. Są też takie, które znam i spotykałem w wielu miejscach, takich jak sale bokserskie, stadion piłkarski, czy choćby wykonując swoje obowiązki jako pracownik IPN w więzieniach, gdzie angażowałem się w procesy resocjalizacji – mówił o sprawie sam zainteresowany.

Udział
Exit mobile version