Jose „Pepe” Mujica wszedł do polityki jeszcze w latach 60., jako jeden z przywódców lewicowej partyzantki Ruch Wyzwolenia Narodowego – Tupamaros. Urugwajska junta wojskowa wtrąciła go do więzienia na 15 lat, w trakcie których był wielokrotnie torturowany. – Miałem skrępowane drutem dłonie za plecami przez sześć miesięcy, byłem wyrzucany z ciężarówki, przez dwa lata nie mogłem użyć łazienki, myłem się za pomocą szklanki wody i chustki – opowiadał po latach. Z więzienia wyszedł w 1985 roku, gdy zaczął się powrót rządów demokratycznych.

W 2009 roku wystartował w wyścigu prezydenckim i zdobył ponad 50 proc. głosów. Pod jego rządami, w latach 2010-2015, Urugwaj przeszedł ekspansję ekonomiczną i przeprowadzono liczne postępowe reformy – wprowadzono równość małżeńską, zalegalizowano aborcję i zezwolono, po raz pierwszy na świecie, na rekreacyjne użycie marihuany – wylicza CNN.

Swojego gospodarstwa pod Montevideo, w którym uprawiał m.in. owoce i chryzantemy, Mujica nie porzucił na rzecz pałacu prezydenckiego. Oddawał też 90 proc. swojej prezydenckiej pensji potrzebującym, zostawiając dla siebie ok. 900 euro. Ze względu na jego skromny tryb życia mówiono o nim, że jest „najbiedniejszym prezydentem świata”. On sam mówił jednak, że nie jest biedny, bo biedny jest ten, który potrzebuje wiele. – Nie potrzebuję wiele do życia, bo żyje tak, jak żyłem wiele lat przed zostaniem prezydentem. Żyję tak samo, w tym samym sąsiedztwie. Jestem prezydentem republiki i żyję tak, jak większość moich ludzi – wyjaśniał.

– Żyjemy w odosobnieniu. Potrzebuję niewiele do życia. Doszedłem do tego, bo przez 14 lat siedziałem w więzieniu, gdzie miałem tylko materac do spania, ale byłem szczęśliwy – mówi Mujica. – Szczęście od zawsze daje tylko kilka rzeczy: miłość, rodzina, dzieci, przyjaciele. Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele – dodaje. Jego żona również spędziła w więzieniu w sumie 13 lat.

W styczniu poinformował, że rak przerzuty dał przerzuty do wątroby, nie chce być dalej leczony i prosi o danie mu spokoju w ostatnich chwilach życia. – To mój koniec, bracie. To wszystko, co mogę zrobić – powiedział magazynowi „Búsqueda”.

Artykuł jest aktualizowany.

Udział
Exit mobile version