Gdy cały świat obiegła informacja o śmierci papieża Franciszka, zaczęły pojawiać się medialne spekulacje o tym, kto powinien zostać kolejnym następcą św. Piotra. W przypadku wyborów, np. prezydenckich, pojawiają się sondaże, które wskazują na to, kto ma największe szanse na zwycięstwo. W konklawe sprawa jest o wiele trudniejsza, bowiem wybory owiane są tajemnicą, a kardynałowie głosują za zamkniętymi drzwiami „pod kluczem”.
Nie żyje papież Franciszek. Konklawe wyłoni nową głowę Kościoła
Jak podaje ks. dr Przemysław Śliwiński, autor książki pt. „Konklawe. Tajemnice wyborów papieskich”, spekulacje medialne o tym, kto będzie następcą św. Piotra, pojawiają się nawet w co piątym artykule informującym o śmierci Ojca Świętego.
Kard. Wyszyński nazwał niegdyś te spekulacje „horoskopami”, sugerując że mają one niewielkie znaczenie i często mijają się z prawdą. Co podkreśla ks. Śliwiński – wszelkie medialne doniesienia na temat tego, kto zostanie nowym papieżem często są przekorne.
„To trudne przewidzieć wybór papieża mimo prób, podejmowanych strategii i pewnie najszczerszych chęci. Historia ostatnich konklawe temu nie zaprzecza, co więcej, doświadczenie obserwatorów ukuło powiedzenie ostrzeżenie: 'Kto wchodzi na konklawe jako papież, wychodzi jako kardynał'” – czytamy w książce pt. „Konklawe”.
Mimo że tak trudno przewidzieć, kto zostanie nowym papieżem, głośno jest o jednym nazwisku – kard. Pietro Parolin.
Kim jest kard. Pietro Parolin – faworyt zbliżającego się konklawe?
Kardynał Pietro Parolin jest włoskim duchownym i jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Watykanie. Od 2013 roku pełni funkcję sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, czyli de facto „premiera” papieża. Urodził się w 1955 roku w północnych Włoszech, a 17 stycznia skończył 70 lat.
Kard. Parolin od początku swojej kapłańskiej drogi był związany z watykańską dyplomacją. Pracował jako nuncjusz w Nigerii, Meksyku i Wenezueli, a później kierował relacjami z krajami Azji – m.in. z komunistycznymi Chinami, z którymi wynegocjował kontrowersyjne, ale przełomowe porozumienie dotyczące nominacji biskupów.
Uważany jest za pragmatyka i człowieka kompromisu – ceni go zarówno skrzydło reformatorskie, jak i bardziej zachowawcze środowiska w Kościele. Nie jest medialny ani ideologiczny, ale właśnie ta jego dyskretna skuteczność, doświadczenie w zarządzaniu i międzynarodowych negocjacjach czynią go jednym z głównych kandydatów na przyszłego papieża.
W obliczu potrzeb Kościoła – stabilizacji, profesjonalizacji i dyplomacji – kard. Parolin jawi się jako wybór rozsądku.
Dlaczego kard. Parolin jest uważany za faworyta?
Zacznijmy od tego, że kard. Parolin ma ogromne doświadczenie dyplomatyczne, a to bardzo ważne kompetencje dla przyszłego Ojca Świętego, głowy Państwa Watykańskiego.
Kard. Parolin zna mechanizmy władzy w Watykanie od podszewki – jego kariera to przykład długofalowego, metodycznego wspinania się po szczeblach watykańskiej dyplomacji i administracji.
Jako sekretarz stanu nie tylko zarządza relacjami międzynarodowymi Stolicy Apostolskiej, spotykając się z głowami państw i negocjując w imieniu papieża z rządami na całym świecie, ale również koordynuje działanie całej Kurii Rzymskiej – centralnej administracji Kościoła.
To właśnie przez jego ręce przechodzą kluczowe decyzje dotyczące polityki wewnętrznej Watykanu, obsady najważniejszych stanowisk, czy zarządzania dokumentami papieskimi. Jest nie tylko sprawnym dyplomatą, ale też doświadczonym organizatorem, który rozumie złożoną grę sił wewnątrz Kościoła i potrafi utrzymać równowagę pomiędzy różnymi frakcjami.
Co więcej, choć kard. Parolin nie jest utożsamiany z najbardziej progresywnym skrzydłem Kościoła, to jednak pozostał lojalnym wykonawcą polityki zmarłego papieża Franciszka. Wielu uważa kard Parolina za „człowieka środka”, który może kontynuować część reform Franciszka, jednocześnie wprowadzając większą równowagę między różnymi frakcjami wewnątrz Kościoła, a zwłaszcza z tradycjonalistami.
Dla niektórych, ważnym argumentem przemawiającym za tym, że to właśnie kard. Parolin zostanie następnym papieżem jest jego pochodzenie. Po trzech papieżach spoza Włoch (Jan Paweł II pochodził z Polski, Benedykt XVI był Niemcem, Franciszek z Argentyny), część kardynałów może uznać, że nadszedł czas na powrót papiestwa do Włoch.
Kard. Parolin, jako dobrze znany i szanowany Włoch, może być atrakcyjnym kandydatem dla tego nurtu. Trzeba podkreślić, że Jan Paweł II był pierwszym od ponad 450 lat papieżem, który nie był Włochem.
Kard. Parolin cieszy się również opinią człowieka zrównoważonego, dyplomatycznego i godnego zaufania – jest szanowany zarówno przez hierarchów watykańskich, jak i przez wielu biskupów na świecie, co czyni go kandydatem akceptowalnym dla różnych frakcji w Kościele.
W czasach, gdy reputacja niektórych duchownych została nadszarpnięta przez różne afery, kard. Parolin uchodzi za osobę nieskalaną, a przy tym niekontrowersyjną. Nie jest też postrzegany jako ideolog – nie wpisuje się ostro ani w nurt liberalny, ani konserwatywny.
Inni potencjalni kandydaci na papieża
Oczywiście kard. Parolin nie jest jedynym „papabile” – kandydatów na stanowisko papieża.
W gronie potencjalnych kandydatów wymienia się np. kard. Luis Antonio Tagle – Filipińczyka, obecnie prefekta Dykasterii ds. Ewangelizacji, bliskiego pracownika papieża Franciszka, kard. Matteo Zuppiego – arcybiskupa Bolonii, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch, związanego ze wspólnotą Sant’Egidio, kard. Roberta Saraha – gwinejskiego kardynała, byłego prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego, reprezentanta konserwatywnego skrzydła Kościoła, a ostatnio pojawia się także nazwisko kard. Pétera Erdo – węgierskiego duchownego, który obecnie pełni funkcję arcybiskupa Esztergom-Budapeszt, a także prymasa Węgier.
Żaden z powyższych kandydatów jednak nie łączy w sobie tylu kluczowych atutów, co kard. Parolin – doświadczenia, znajomości Watykanu, zdolności dyplomatycznych i szerokiego poparcia. Czy to sprawi, że to właśnie on zostanie 267. Ojcem Świętym? Dowiemy się, gdy nad Bazyliką św. Piotra pojawi się biały dym.