-
Politycy PiS i Konfederacji podgrzewają temat migracji na polsko-niemieckiej granicy, widząc w nim szansę na osłabienie rządu Donalda Tuska.
-
Sprawa nielegalnych migrantów stała się politycznym numerem jeden, a prawica rywalizuje, kto będzie bardziej wiarygodny w ochronie granicy.
-
Rząd wprowadza kontrole na granicach, ale opozycja uznaje je za spóźnione i krytykuje brak wcześniejszej reakcji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Sprawa nieszczelnej granicy polsko-niemieckiej, przez którą do Polski zawracani są przez niemieckie służby migranci staje się w ostatnich dniach politycznym tematem numer jeden. Nie jest to dobra wiadomość dla rządu, za to wręcz doskonała dla prawicowej opozycji. To polityczne paliwo zarówno dla PiS, jak i Konfederacji.
Nic dziwnego zatem, że najaktywniejsi w nagłaśnianiu problemu są właśnie politycy tych partii, którzy rywalizują ze sobą o to, kto okaże się bardziej stanowczym obrońcą polskich granic. Jedni i drudzy masowo wizytują w ostatnich dniach przejścia graniczne z Niemcami, by podkreślić wagę problemu.
Zdaniem opozycji sprawa nielegalnej migracji jest dla rządu dewastująca
Zdaniem naszych rozmówców z PiS i Konfederacji sprawa granicy jest dla rządu Donalda Tuska druzgocąca. Politycy prawicy dziwią się, że przez długi czas rząd nie reagował na kolejne doniesienia i lekceważył problem, który narastał.
– Alarmowaliśmy o tym już rok temu i dziwię się, że rząd przez ten czas nic z tym nie zrobił, widząc przecież, jak ta sprawa rezonuje wśród ludzi. W czasie rozmów z ludźmi podczas ostatniej kampanii wyborczej to był jeden z głównych poruszanych tematów. Widać, że to jest coś co ludzi mocno porusza – mówi Interii Paweł Jabłoński, poseł PiS, były wiceszef MSZ.
- „Próbują sparaliżować naszą Straż Graniczną”. Tusk uderza w PiS i Konfederację
- Trump uderza w stację telewizyjną. Chodzi o aplikację dla migrantów
Jak usłyszeliśmy w PiS, nie było też przypadkiem, że w czasie kampanii wyborczej Karol Nawrocki jako kandydat trzykrotnie był na granicy polsko-niemieckiej i alarmował o problemie z przerzucanymi z Niemiec migrantami. PiS widział w badaniach, że to jest sprawa, która budzi emocje.
– Może tego z Warszawy nie było wtedy widać, ale w badaniach to wychodziło. To miało gigantyczny wpływ na mobilizację prawicy w wyborach i na to, że udało się przebić 50 procent w drugiej turze – uważa jeden z naszych rozmówców z PiS, który pracował w sztabie Karola Nawrockiego. – Przypominam, że Nawrocki był trzy razy na granicy, a wtedy to były incydenty. Teraz jest to systemowa przerzutka. Mówią o tym wszyscy i wszędzie – dodaje.
Robert Bąkiewicz i obywatelskie patrole obrony granic
A mówi się o tym między innymi za sprawą działalności Roberta Bąkiewicza i jego Ruchu Obrony Granic.
Bąkiewicz, były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, zorganizował na granicy polsko-niemieckiej tzw. patrole obywatelskie, które dokumentują i umieszczają w sieci sytuacje przekazywania migrantów stronie polskiej.
Krzysztof Mulawa, poseł Konfederacji i przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. nielegalnej migracji podkreśla, że kwestią czasu było to, że problem zachodniej granicy wybuchnie i że rząd miał czas, aby się do tego przygotować.
- Kontrole na granicach. Utrudnienia dla kierowców, podano szczegóły
- Prezydent o „gwałtownych reakcjach” premiera. Chodzi o „patrole obywatelskie”
– Wtedy, gdy wszyscy mówili wyłącznie o problemie na granicy białoruskiej, ja wraz z innymi posłami Konfederacji, wchodzącymi dziś w skład parlamentarnego zespołu ds. nielegalnej migracji mówiliśmy, że za chwilę ten sam problem będzie dotyczył granicy zachodniej. Wtedy problem dotyczył cofania migrantów, którzy rzeczywiście dostali pozwolenie na pracę w Polsce od rządu PiS i emigrowali do Niemiec. Dziś sytuacja jest nieporównanie trudniejsza, bo Niemcy cofają do nas migrantów, z których znakomita większość nie ma żadnych dokumentów. Wierzymy więc na słowo stronie niemieckiej, że to są ludzie, którzy do Niemiec trafili z Polski. To nie powinno tak wyglądać – mówi Interii Krzysztof Mulawa z Konfederacji.
Dodaje, że temat budzi ogromne emocje wśród zwykłych ludzi i że nie uda się go zamieść pod dywan.
To samo mówią zresztą politycy PiS, którzy wzrost zainteresowania tematem widzą choćby po swoich własnych zasięgach w mediach społecznościowych. W rozmowie z Interią przekonują, że ten temat „demoluje obecną władzę” i że rząd zrobi wszystko, żeby to wyciszyć.
Premier reaguje i zapowiada kontrole na granicach
Rozmówcy Interii zauważają też, że gdyby było inaczej, to Donald Tusk nie podjąłby decyzji o wprowadzeniu kontroli na granicy. Wedle zapowiedzi premiera i rozporządzenia MSWiA kontrole na granicach z Niemcami i z Litwą mają obowiązywać od 7 lipca do 5 sierpnia. Na polsko-niemieckiej granicy funkcjonować będzie 50 przejść granicznych, a na granicy polsko-litewskiej 13 przejść.
W PiS i Konfederacji uważają jednak, że to spóźnione działania, a mleko się już rozlało. Zwłaszcza, że politycy rządowi zaczęli w mediach mocno krytykować tzw. patrole obywatelskie Roberta Bąkiewicza, nazywając je „bojówkami”.
„Im bardziej państwo polskie odzyskuje kontrolę na granicach, tym mocniej jest atakowane przez PiS, Konfederację i ich bojówki. Wpierw wpuścili setki tysięcy migrantów z Azji i Afryki, zarabiając na wizach, a teraz próbują sparaliżować naszą Straż Graniczną. Nie pozwolimy na to” – napisał w środę premier na platformie X, odpowiadając na zarzuty polityków opozycji.
W PiS i Konfederacji łapią się za głowę. – Niczego się nie nauczyli z czasów, gdy politycznie przegrali temat ochrony granicy z Białorusią. Wtedy stali po stronie tych, co atakowali polską granicę przeciwko tym, co jej bronili i dziś robią dokładnie to samo, stają po stronie atakujących – oburza się nasz rozmówca z PiS.
– Atakowanie w takiej sytuacji patroli obywatelskich jako jakichś bojówek to pójście pod prąd emocji społecznych. Dziwne, że Tusk w to idzie – dziwi się polityk Konfederacji.
Prawica mówi jednym głosem, ale trwa licytacja, kto mocniej
Zresztą sam prezydent elekt Karol Nawrocki też jest w tej sprawie dość jednoznaczny. Publicznie podziękował obrońcom granic i oskarżył Donalda Tuska o podsycanie konfliktu między Strażą Graniczną a obywatelami, którzy organizują patrole.
– Bardzo mi przykro, że państwo polskie przez wiele miesięcy nie radziło sobie z kryzysem na granicy i to obywatele musimy wypełniać. Doskonale państwo wiecie, że sobie nie radziło w ten sposób, że Niemcy podrzucali Polsce nielegalnych migrantów, reagowali na to obywatele państwa polskiego i za to im dziękuję. Natomiast jeśli chodzi o to, do czego doszło, za co odpowiada Donald Tusk, to oczywiście pewne konflikty między Strażą Graniczną a obywatelami, są tym, za co odpowiada premier Tusk – stwierdził Karol Nawrocki.
Sprawa ochrony zachodniej granicy jest jedną z tych, w której cała prawa strona sceny politycznej mówi jednym głosem.
Można jednak odnieść wrażenie, że PiS i Konfederacja zaczęły już licytację w tym, kto jest bardziej wiarygodny i skuteczny w wykorzystaniu tego tematu do osłabienia rządu.
Politycy Konfederacji na każdym kroku przypominają PiS sprawę „afery wizowej” i tego, że w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy migranci także przybywali do Polski. PiS odpowiada, że w przeciwieństwie do obecnego rządu prowadził odpowiedzialną politykę migracyjną i wpuszczał jedynie pracowników sezonowych na wizach pracowniczych.
Obie partie widzą duży potencjał w tym temacie, jeśli chodzi o mobilizację i pozyskiwanie prawicowych wyborców. W PiS jest świadomość tego, że Konfederacja jest bardziej wiarygodna w tej kwestii, dlatego politycy PiS robią w ostatnich dniach wszystko, aby także „zbudować” się w tym temacie.
– To naturalny mechanizm, że i my, i Konfederacja zajmujemy się tym tematem, bo wspólnie od wielu miesięcy alarmujemy o tym, co się na granicy dzieje. Dyskusja o tym, jak powinna wyglądać polityka migracyjna jest wciąż przed nami i dobrze by było, gdybyśmy jako opozycja także mogli w niej uczestniczyć na równych zasadach – tłumaczy Paweł Jabłoński z PiS.