Polskie ćwiczenia „Żelazny Obrońca-25” oficjalnie rozpoczęły się we wtorek 2 września, choć już we wcześniejszych dniach pierwsze pododdziały zaczęły poruszać się w kierunku poligonów. Rosyjsko-białoruskie „Zapad-2025” w pełni rozpoczną się dopiero 12 września, choć przygotowania trwają od tygodni.

Polskie wojsko w ogóle nie ukrywa, że nasz „Żelazny Obrońca” jest bezpośrednio związany z ćwiczeniami za wschodnią granicą. W wywiadzie dla magazynu „Polska Zbrojna” szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła na pytanie, czy to nasza odpowiedź na nie, odpowiedział twierdząco. – „Żelazny Obrońca-25” będzie odbywał się równolegle do ćwiczenia „Zapad-2025”, które z oczywistych względów wymaga od nas utrzymywania podwyższonej gotowości wobec możliwych i spodziewanych prowokacji. Doskonale pamiętamy, że ćwiczenia organizowane przez Federację Rosyjską niosą za sobą spore ryzyka dla państw ościennych. Dlatego planując nasze działania, musimy ten fakt uwzględnić – mówił gen. Kukuła.

Nie przeciw Rosji, ale wiadomo…

Tak naprawdę polskie wojsko nazywa „Żelaznego Obrońcę-25” nie ćwiczeniem, ale „federacją ćwiczeń”. Za tym określeniem kryje się fakt, że to nie są jedne duże zintegrowane manewry z udziałem 30 tysięcy żołnierzy polskich i sojuszniczych, ale wiele mniejszych odbywających się w tym samym czasie i częściowo się zazębiających. Nie jest to jednak coś w stylu starych zimnowojennych ćwiczeń Reforger, które na wielką skalę sprawdzały gotowość NATO do mobilizacji, zatrzymania radzieckiego ataku i przerzutu wsparcia z USA. Podawana teraz liczba uczestników polskich ćwiczeń na poziomie 30 tysięcy nie oznacza więc, że tyle ludzi zostanie zgromadzonych na jednym poligonie i wspólnie będzie ćwiczyć walkę z Rosjanami. Nawet gdyby odpowiednio duży w Polsce był.

Główna część naszych ćwiczeń odbędzie się na poligonach Nowa Dęba (Podkarpacie), Orzysz (Warmińsko-Mazurskie) i Ustka (Pomorskie). Dodatkowo na Bałtyku, w powietrzu nad krajem i jak twierdzi wojsko, też w cyberprzestrzeni. Oddzielnych ćwiczeń składających się na „federację” będzie 30. Nie podano do wiadomości publicznej konkretnych scenariuszy. Jedynie ogólnikowo wojsko informuje o weryfikacji systemu obrony i nowych systemów walki. Do tego na sprawdzenie, jak wpasować do działania wojska tego, co powstaje w ramach programu „Tarcza Wschód”. – Najważniejszym celem będzie jednak sprawdzenie systemu zarządzania ogniem połączonym na szczeblu dywizji, czyli tzw. JAGIC-u, (ang. The Joint Air-Ground Integration Center), co będzie realizować 18 Dywizja Zmechanizowana – napisano w komunikacie na temat ćwiczeń.

Wymieniona dywizja została sformowana 7 lat temu i jej oddziały są rozlokowane w rejonie od Warszawy po Podkarpacie. Jest traktowana priorytetowo jeśli chodzi o dostawy nowego ciężkiego uzbrojenia i nazywana czasem „ciężką”. – 18 Dywizja przyjęła na swoje wyposażenie najwięcej nowych systemów uzbrojenia. Jest też jedną z naszych dywizji tzw. Tier-1 i nigdy wcześniej nie ćwiczyła w pełnym składzie – mówi w „Polsce Zbrojnej” gen. Kukuła. Owa dywizja odbędzie największe z owych 30 ćwiczeń, nazwane „Żelazna Brama-25”, głównie na poligonie w Orzyszu.

Nie poinformowano, jakie dokładnie siły sojusznicze wezmą udział w ćwiczeniach. Poza ogólnym wspomnieniem wysuniętej batalionowej grupy bojowej stacjonującej w Orzyszu. Jej trzon stanowią Amerykanie. W polskich ćwiczeniach ma też wziąć udział sztab V Korpusu US Army stacjonujący w Poznaniu.

Białoruś i Rosja na mniejszą skalę niż kiedyś

W komunikacie na temat ćwiczeń oficjalnie stwierdzono, że „nie są one wymierzone w żadne państwo”, a ich celem jest „pokazanie jedności, profesjonalizmu oraz konsekwentnego zwiększania zdolności bojowych sojuszników NATO.” Tradycyjne formułki, które są powtarzane przez większość państw przy okazji ćwiczeń, które tak naprawdę w sposób oczywisty zagrożenie widzą z konkretnego kierunku i to do walki z nim ćwiczą ich państwa. Tak jak nasze wojsko szykuje się na wojnę z Rosją i Białorusią, a nie Słowacją. Przytoczona wypowiedź gen. Kukuły jasno wiąże naszą „federację ćwiczeń” z rosyjsko-białoruskimi „Zapad-2025”. Te też retorycznie służą jedynie do ćwiczenia obrony przed żadnym konkretnym państwem, ale w praktyce oczywiście chodzi o NATO.

Tak samo w tym roku. „Zapad”, czyli „zachód”, to cykliczne wydarzenie. Rosyjskie wojsko każdego roku organizuje duże ćwiczenia na poziomie strategicznym, skoncentrowane na jednym z głównych kierunków potencjalnych działań, co przed wojną z Ukrainą przekładało się na jeden z czterech okrętów wojskowych (zachodni, południowy, centralny i wschodni), w 2024 roku ten zachodni podzielono jednak na moskiewski i leningradzki. Na razie nie przełożyło się to jednak na zorganizowanie dla nich oddzielnych ćwiczeń strategicznych. Pozostał jeden wspólny  „Zapad”. Poprzedni odbył się w 2021 roku. Wstępnie planowano odbyć kolejny w 2023 roku, ale ze względu na wojnę został odwołany. Tegoroczny „Zapad” jest mały w porównaniu do edycji przed agresją na Ukrainę. Białoruskie ministerstwo obrony oficjalnie twierdzi, że weźmie w nich udział 13 tysięcy ludzi. Litewskie ministerstwo obrony w odpowiedzi podało, iż to zaniżona liczba, bo ogólnie na terenie Białorusi i Rosji ćwiczyć ma około 30 tysięcy ludzi. Przy czym nadal jest to znacznie mniej niż deklarowane około 200 tysięcy w 2021 roku.

Faza aktywna odbędzie się w dniach 12-16 września. Przed i po niej odbywa się faza przygotowawcza, polegająca głównie na treningu przerzucania oddziałów na znaczne dystanse od ich garnizonów, zapewnianie im zaopatrzenia, oraz przygotowywanie systemów dowodzenia i łączności. W ćwiczeniach mają brać udział białoruskie siły zbrojne, oraz oddziały z rosyjskich okręgów leningradzkiego i moskiewskiego. Dodatkowo okręty Floty Bałtyckiej i Północnej, oraz lotnictwo. Jak podaje litewskie ministerstwo obrony, główne cele ćwiczeń to sprawdzenie i pokazanie zdolności do działania sił białorusko-rosyjskich na kierunkach zachodnim, północno zachodnim oraz arktycznym. Do tego przetestować zdolność rosyjskiego systemu dowodzenia i kierowania państwem do działania w trybie wojennym, oraz poprawić kooperację wojsk białoruskich i rosyjskich. Litwini twierdzą, że pomimo krążących plotek i sugestii, nie ma dowodów na gromadzone w potajemny sposób większe siły niż te 30 tysięcy ludzi, które mogłyby zostać wykorzystane do czegoś innego niż ćwiczenia. Mówił to też generał Carsten Breuer, Inspektor Generalny Bundeswehry, czyli najważniejszy niemiecki wojskowy. – Nie mamy żadnych przesłanek, by sądzić, że pod przykrywką ćwiczeń szykowany jest atak – stwierdził na konferencji prasowej w Berlinie we wtorek.

Wszyscy sąsiedzi się zmobilizowali

Niemcy też przeprowadzają właśnie znaczne ćwiczenia wyraźnie obliczone jako kontra do tych białorusko-rosyjskich. Od końca sierpnia do 12 września trwa „Quadriga-2025”. Podobnie jak w przypadku „Żelaznego Obrońcy-25” to seria mniejszych treningów pod jedną klamrą. Głównym elementem niemieckich ćwiczeń jest przerzut sił zmechanizowanych i lotnictwa do Litwy. Odbywa się on przez Polskę drogami i koleją, oraz przez morze. Sprawdzana jest też gotowość Niemiec na przyjęcie znacznych sił sojuszniczych na wypadek wojny na wschodniej flance NATO. W „Quadriga-2025” bierze udział około 8 tysięcy wojskowych. Oficjalnie ćwiczenie nie jest wymierzone w nikogo, ale Niemcy nie ukrywają, że mają być wymownym sygnałem w kontekście działań rosyjsko-białoruskich.

Ponadto duże manewry rozpoczęli właśnie też Litwini. „Thunder Strike” mają trwać przez następne dwa miesiące i zaangażować 17 tysięcy żołnierzy, czyli większość litewskich sił zbrojnych. To ogólny sprawdzian gotowości do obrony kraju. Ćwiczenia mają się odbywać tak na poligonach, jak i poza nimi. Podobnie jak w przypadku polskim i niemieckim, pod jednym szyldem odbędzie się szereg mniejszych ćwiczeń. W przypadku Litwinów też oficjalnie nie ma mowy o szykowaniu się na agresję ze wschodu, ale przesłanie jest tak samo jasne jak w przypadku Polski i Niemiec.

Nieprzypadkowo ćwiczyć zaczęli właśnie też Łotysze. 2 września ruszyły manewry „Namejs-2025” i mają potrwać do 8 października. Weźmie w nich udział 12 tysięcy żołnierzy i cywili, czyli większość łotewskich sił zbrojnych. W ćwiczeniach ma wziąć w jakimś stopniu każdy oddział i jednostka wojsk kraju. Mają one na celu kompleksowo sprawdzić i poprawić zdolność sił zbrojnych i władz cywilnych do działania w warunkach wojennych.

Tak się więc w tym roku złożyło, że w trakcie fazy aktywnej ćwiczeń rosysko-białoruskich „Zapad-2025”, odbywać się będą duże ćwiczenia w każdym kraju NATO graniczącym z Białorusią. Łącznie angażujące znacznie więcej ludzi. Po części to efekt tego, że tradycyjnie kulminacja całorocznej aktywności szkoleniowej większości wojsk przypada na początek jesieni. Nie ma jednak wątpliwości, jakie jest dodatkowe przesłanie pod adresem wschodnich sąsiadów.

Udział
Exit mobile version