-
Niemieckie ośrodki do readmisji migrantów przy granicy z Polską nie spełniły oczekiwań – pisze niemiecki „FAS”.
-
System ośrodków tzw. dublińskich jest krytykowany za nieskuteczność i łamanie praw migrantów, a część placówek uznano za dysfunkcjonalne.
-
Władze landów oraz sądy mają wątpliwości co do utrzymywania tych ośrodków, a sąsiednie kraje często odmawiają przyjęcia odsyłanych migrantów.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Jak pisze „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS), od początku roku w Niemczech działają specjalne ośrodki, do których kierowani są migranci przeznaczeni do readmisji, ponieważ nielegalnie wjechali do Niemiec z innego bezpiecznego kraju Unii Europejskiej. Zgodnie z Konwencją Dublińską odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku azylowego jest pierwsze państwo członkowskie, którego granicę przekroczył cudzoziemiec starający się o ochronę.
„Ośrodki dublińskie” powstały w odpowiedzi na zamach dokonany rok temu w Solingen. Pochodzący z Syrii uchodźca zabił w sierpniu 2024 r. podczas festynu trzy osoby. Sprawca zbrodni miał być na długo przed zamachem odesłany do Bułgarii, skąd przyjechał do Niemiec, ale jego readmisja z powodu indolencji władz i chaosu kompetencyjnego nie powiodła się.
Zgodnie z nowymi przepisami cudzoziemcy przeznaczeni do readmisji mają być umieszczani w specjalnych ośrodkach, gdzie otrzymują świadczenia tylko przez dwa tygodnie, a następnie jak najszybciej odsyłani.
Polityka migracyjna Niemiec. Ośrodki nie spełniły oczekiwań
Zgodnie z planem takie ośrodki miały powstać we wszystkich 16 landach RFN, jednak w rzeczywistości powstały tylko dwa – w Hamburgu i Eisenhuettenstadt w Brandenburgii, przy granicy z Polską. Ta druga placówka przeznaczona jest dla migrantów, którzy przedostali się do Niemiec właśnie z Polski i podlegają readmisji. Osoby przebywające w ośrodkach otrzymują jedynie „łóżko, chleb i mydło”.
Celem władz niemieckich jest skłonienie migrantów do dobrowolnego opuszczenia Niemiec, bez konieczności koordynowania readmisji z krajami sąsiednimi. Jednak władze tych państw domagają się oficjalnego przekazywania uchodźców.
Jak pisze autorka, ośrodek w Eisenhuettenstadt nie spełnia swojej roli. Placówka nie jest więzieniem, co powoduje, że 60 proc. skierowanych w to miejsce osób ukrywa się. Z 72 umieszczonych w placówce osób do Polski odesłano zaledwie pięciu uchodźców, z których czterech wróciło z powrotem do Niemiec. Lepsze wyniki osiągnął ośrodek w Hamburgu, ale i ten można zdaniem „FAS” uznać za dysfunkcjonalny.
Co dalej z „ośrodkami dublińskimi”? System pod lupą sądów
Szef MSW Brandenburgii publicznie zakwestionował sens utrzymywania ośrodka ze względu na „bardzo ograniczone możliwości przeciwdziałania ukrywaniu się” migrantów. Wiele sądów uznało system „łóżko, chleb, mydło” za sprzeczny z prawem. Utworzenie kolejnych „ośrodków dublińskich” planują obecnie tylko dwa landy – Badenia-Wirtembergia oraz Dolna Saksonia. Rzecznik MSW Nadrenii Północnej-Westfalii powiedział, że jego land nie planuje „ośrodka dublińskiego”, ponieważ readmisje kończą się najczęściej fiaskiem z powodu negatywnego stanowiska krajów sąsiednich.
W 2024 r. Włochy zgodziły się na przyjęcie w ramach readmisji z Niemiec ponad 10 tys. migrantów, a w rzeczywistości wpuściły tylko trzy osoby. Bułgaria akceptuje natomiast tylko migrantów odsyłanych lotniczymi liniami rejsowymi – czytamy w „FAS”.