Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Kampania prezydencka nabiera tempa. Za nami już trzy telewizyjne debaty prezydenckie, a wkrótce kolejne. W jakim stopniu wpłyną na ostateczną decyzję Polaków?
Prof. Andrzej Rychard: Wielkiej rewolucji się nie spodziewam. Nie sądzę, by znacząco wpłynęły na ostateczny wynik. Było do przewidzenia, że niektórzy kandydaci o mniejszym poparciu w dotychczasowych sondażach, w tym przypadku Szymon Hołownia i Magdalena Biejat, nieco poprawią swój wynik po debatach. Karol Nawrocki również wypadł powyżej oczekiwań. Zobaczymy, czy ten trend się utrzyma.
Natomiast Rafał Trzaskowski, co pokazują ostatnie sondaże, wyraźnie traci.
Mogło być gorzej, gdyby debata była ograniczona do pojedynku Trzaskowski kontra Nawrocki.
To porażka Rafała Trzaskowskiego? Przestrzelił?
Nie przesadzałbym ze słowem porażka. Straty mogły być znacznie większe, gdyby nie doprosił innych kandydatów.
Pomysł organizowania debaty w formule jeden na jeden został skrytykowany przez wszystkich kandydatów, a Szymon Hołownia publicznie wytknął rywalowi: „Rafał, pomysłu na tę debatę nie obronisz”. Czym pana zdaniem kierowali się doradcy kandydata KO, obmyślając tę strategię?
Trudno to racjonalnie wyjaśnić. Ostatecznie wyszła z tego karykatura debaty, wokół której narosło sporo niejasności. Rodzą się pytania o rolę telewizji publicznej w całym zamieszaniu. Komercyjne telewizje mogą sobie organizować debaty, jakie chcą, natomiast telewizja publiczna jest medium publicznym i obowiązują ją inne reguły.
Dlatego największym przegranym tej debaty jest telewizja publiczna.
Sławomir Nitras potwierdził, że debatę w Końskich organizował komitet kandydata KO Rafała Trzaskowskiego.
To już w ogóle pomieszanie z poplątaniem. Sztab jednego z kandydatów nie powinien organizować debaty. Zasada co do debat powinna być prosta: organizatorem są wszystkie telewizje i zapraszają wszystkich kandydatów, albo TVP, która proponuje udział wszystkim kandydatów. Trzecią, najlepszą opcją jest zrezygnowanie z debat przed pierwszą turą.
Dlaczego?