Na 26 stycznia 2025 roku zaplanowano wybory prezydenckie na Białorusi. Od 30 lat państwem niepodzielnie włada Alaksandr Łukaszenka, który nie waha się fałszować głosowań. Pomimo to Mińsk chce usilnie pokazać, że wybory są w pełni demokratyczne i transparentne.
W poniedziałek propagandowa agencja prasowa Biełta podała informację o działaniach Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) w związku z planowanym głosowaniem. Chodzi o rejestrację siedmiu „grup inicjatywnych”. Innymi słowy, siedem osób przeszło „pierwszy etap” na bycie kontrkandydatami Łukaszenki. Na razie nie podano ich imion i nazwisk.
Białoruś. Nowe informacje o wyborach prezydenckich
Przewodniczący białoruskiego CKW Igor Karpenko przekazał, że ogółem złożono 11 wniosków, ale cztery zostały odrzucone ze względów formalnych.
Chodziło o złożenie niekompletnego zestawu dokumentów, niewystarczającą liczbę członków grupy inicjatywnej (takich musi być co najmniej 100 – red.) lub podanie nieprawdziwych informacji.
Kolejny etap stanowi zebranie 100 tys. podpisów poparcia pod kandydaturami. W tej selekcji mogą odpaść kolejni konkurenci białoruskiego satrapy.
Białoruś. Łukaszenka chce przedłużyć swoje panowanie
Od czasu wyborczego zwycięstwa w 1994 roku Alaksandr Łukaszenka nie oddaje władzy w kraju, a każde kolejne wybory są szeroko krytykowane przez międzynarodowych obserwatorów.
Podczas ostatniego głosowania w sierpniu 2020 roku doszło do masowych fałszerstw wyborczych – alarmowali przedstawiciele białoruskiej opozycji. Ich zdaniem bezapelacyjnym zwycięzcą została Swiatłana Cichanouska.
Według oficjalnych danych podawanych przez Mińsk, żona uwięzionego opozycjonisty Siarheja Cichanouskiego zajęła drugie miejsce, uzyskując nieco ponad 10 proc. Z kolei poparcie dla Łukaszenki było rzekomo większe niż 80 proc.