Trwają społeczne konsultacje nad projektem ustawy o reformie Państwowej Inspekcji Pracy przygotowanej przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ma szansę wejść w życie już od stycznia 2026 roku.

Pracodawców czeka nie tylko zmiana prawa, znaczne podwyższenie kar za łamanie kodeksu pracy, ale także zmiana mentalności.

Koniec z niskimi mandatami za cokolwiek. Grzywna urośnie kilkukrotnie

Inspektorzy PIP będą mogli wydawać nakazy przekształcające umowy cywilnoprawne w umowy o pracę. Nie będzie jednak można tego zrobić wbrew osobie, której dotyczy umowa, dlatego PIP szykuje kampanię informacyjną na temat korzyści z umowy o pracę: płatne urlopy, płatne nadgodziny, większe możliwości zaciągnięcia kredytu, ale czasami niższe zarobki netto.

Obecnie PIP może jedynie polecić taką zmianę, a kontrolerzy są proszeni o mandat 1000 zł „za cokolwiek” i szybkie zakończenie kontroli. W pierwszym półroczu 2025 roku inspektorzy pracy skierowali do sądu zaledwie dziewięć powództw o ustalenie istnienia stosunku pracy dla dziewięciu osób. Tylko w jednym przypadku sąd wydał postanowienie o zmianie umowy.

Od 2026 roku pracodawcy muszą się zacząć liczyć z faktem, że historia zatrudnienia pracownika będzie uwzględniana podczas konstruowania nowej umowy. – Sytuacje mają być badane do roku wstecz. Sprawdzane będą nawet umowy, które już się zdążyły zakończyć, bo np. pracownik w międzyczasie się zwolnił – zapowiedział w rozmowie z money.pl Liwiusz Laska, dyrektor generalny w resorcie pracy. W ubiegłym roku dobrowolnie zmieniono 3,2 tys. kontraktów cywilnoprawnych na etaty.

Projekt przewiduje także „co najmniej dwukrotne” zwiększenie maksymalnej wysokości grzywny, jaką PIP może nałożyć w postępowaniu mandatowym. I tak np. jeśli ktoś zawrze umowę cywilnoprawną w warunkach, w których powinna być zawarta umowa o pracę, dziś musi się liczyć z grzywną od 1 tys. do 30 tys. zł, a po zmianach będzie to od 2 tys. do 60 tys. zł. Dziś średnia wysokość mandatu to 1300 złotych, a przed sądem – 2400 zł.

Zdalne kontrole PIP, przesłuchania i przygotowanie protokołu

Od nowego roku PIP zatrudni dodatkowe 360 osób, z tego 190 w przyszłym roku i kolejnych 170 w roku następnym. Obecnie pracuje tam 2,7 tys. osób, z czego 1,5 tysiąca, to kontrolerzy. Po zmianie prawa inspektorzy PIP uzyskają dostęp do danych z ZUS – będą widzieć wszystkie umowy zawierane z daną osobą i ich rodzaje.

– Państwowa Inspekcja Pracy do tej pory nie mogła wchodzić do firmy, gdzie było np. 100 osób na umowę zlecenia. Bo tam nie ma pracodawcy, tylko zleceniodawca. A PIP może kontrolować tylko pracodawców. W ten sposób firmy unikały kontroli. W ZUS widać, że ktoś płaci miesięcznie parę milionów złotych składki, a jednocześnie nie jest pracodawcą. Po reformie PIP będzie mogła sprawdzić, ile składek dany podmiot odprowadza – wyjaśnia Liwiusz Laska.

Inspekcja będzie mogła zostać przeprowadzona zdalnie, protokół również będzie mógł być podpisany zdalnie (elektronicznie), bez potrzeby używania pieczątek. Chodzi o przesłanie dokumentów, akt, ale i o zdalne przesłuchania. Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy będą mogli obejrzeć zakład pracy poprzez streamowane wideo.

Udział
Exit mobile version