W listopadzie to najpewniej Kamala Harris będzie kandydować przeciw Donaldowi Trumpowi. Oznacza to prawdopodobnie największą falą dezinformacji i oszczerstw w historii wyborów prezydenckich w USA.
Fake newsy o Kamali Harris
Preparowano teksty, że jest prostytutką, które miała oferować „swoje usługi” politykom dla kariery. Według niektórych fake newsów w social mediach miała być powiązana ze skazanym przestępcą seksualnym Jeffreyem Epsteinem. Według innych to, że 59-latka nie ma biologicznych dzieci, miało świadczyć o jej transpłciowości.
Inne szeroko rozpowszechniane fake newsy głosiły, że Kamala Harris miała się nie urodzić w USA i dlatego nie może legalnie zostać prezydentem. Albo że nie jest na tyle czarna (jej ojciec to imigrant z Jamajki, a matka – imigrantka z Indii), żeby móc przedstawiać się jako czarna Amerykanka.
Ogromną skalę dezinformacji, czyli celowego rozpowszechniania fałszywych doniesień, w ostatnich latach można wytłumaczyć m.in. szybkim rozwojem sieci społecznościowych. A także technologii takich, jak sztuczna inteligencja, która może być wykorzystywana do preparowania lub manipulowania obrazami, filmami i dźwiękiem.
Fake newsy i dezinformacja: przyczyny
Ponadto w Stanach Zjednoczonych społeczeństwo i politycy są skrajnie spolaryzowani. A wpływ na wynik wyborów w USA chcą mieć inne państwa – Rosja, Chiny oraz Iran. Już podczas poprzednich wyborów uczestniczyły w rozpowszechnianiu fake newsów.
Ale hejt i fake newsy nie uderzają silniej w Kamalę Harris tylko dlatego, że wystartuje w wyborach. Gdyby 59-latka była białym mężczyzną, dezinformacja przeciwko niej wyglądałaby inaczej. To, co krąży na temat Harris w sieci, ma związek z jej płcią, kolorem skóry lub indyjskimi i jamajskimi korzeniami.
Powszechna dezinformacja na temat kobiet
W 2020 roku Centrum Wilsona w Waszyngtonie przeanalizowało badanie dotyczące dezinformacji wobec 13 kobiet-polityków o różnych przynależnościach politycznych i etnicznych oraz różnym stopniu popularności, w tym Harris. Oprócz stwierdzenia, że narracje dezinformacyjne związane z płcią są ogólnie rozpowszechnione, okazało się, że 78 procent znalezionych słów kluczowych dotyczyło ówczesnej senator.
Współautorką tego badania jest Nina Jankowicz, politolożka i ekspertka ds. dezinformacji i była szefowa Disinformation Governance Board, niegdyś organu doradczego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA. W rozmowie z DW wyjaśnia: „Nasze i inne badania wykazały, że kobiety reprezentujące tożsamości przekrojowe, jak kobieta homoseksualna lub czarna, są bardziej narażone na molestowanie i dezinformację. Kamala Harris reprezentuje trzy takie tożsamości: kobieta, czarna kobieta i kobieta pochodząca z Azji Południowej”.
Zastraszanie, zawstydzanie, dyskredytowanie
W sieci można rozróżnić różne typy seksizmu. W badaniu z 2018 roku socjolożka Sarah Sobieraj dostrzega trzy nakładające się strategie, które można zastosować w celu ograniczenia wpływu kobiet w cyfrowej sferze publicznej: zastraszanie, zawstydzanie i dyskredytacja.
Z drugiej strony Nina Jankowicz i jej współpracownicy rozróżniają narracje seksistowskie, transfobiczne i rasistowskie, jeśli chodzi o dezinformację dotyczącą płci. Ekspertka wie, o czym mówi: ona także jest ofiarą seksistowskiego hejtu w sieci, otrzymuje nawet groźby gwałtu i śmierci.
O ile więcej kobiety muszą znieść niż mężczyźni, staje się jasne, jeśli porówna się Kamalę Harris z Joe Bidenem czy Donaldem Trumpem.
Kto kiedykolwiek tak szczegółowo zainteresował się przeszłością randkową tych mężczyzn lub twierdził, że prostytuowali się lub „doszli na szczyt przez łóżko”? Czy Trump, który był skazany za molestowanie seksualne i płacił za milczenie aktorce porno, nie powinien wzbudzać w tym obszarze znacznie większego zainteresowania niż Harris? W ilu postach spekulowano o tym, że Biden lub Trump są transpłciowi? Że nie są obywatelami USA lub tak naprawdę nie są biali?
Zdaniem Niny Jankowicz porównanie to jeszcze wyraźniej pokazuje, w jakim stopniu dezinformacja nt. Harris wiąże się z nienawiścią wobec kobiet. „Kobiety na stanowiskach najwyraźniej nie mogły same się tam dostać. I potajemnie muszą być mężczyznami, co jest absurdem” – drwi ekspertka.
Nie tylko Kamala Harris
Inne porównanie pokazuje, jak powielana jest dezinformacja ze względu na płeć i rasę. Osoby podobne pod tym względem do Kamali Harris, jak Michelle i Barack Obama czy Hillary Clinton, miały do czynienia z podobną dezinformacją. Też np. preparowano fake newsy, że Michelle Obama jest osobą transpłciową.
Ta wroga wobec LGBTQ i kobiet teoria spiskowa już została nazwana w anglojęzycznych mediach „transvestigation”. Także Barack Obama był atakowany z fake newsami o tym, że nie urodził się na terytorium USA. Dało to również początek całemu ruchowi „Birthers”.
Wszystko to pokazuje także, że kobiety częściej są ofiarami seksizmu. Jeśli chodzi o osoby o niebiałym kolorze skóry, większą uwagę zwraca się na ich pochodzenie rodzinne lub wykształcenie. Fake newsy te nie mają nic wspólnego z samymi tymi ludźmi, a z grupami, do których należą.
Te przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej. Niezliczona ilość innych narracji ma charakter seksistowski i rasistowski, jak np. zmanipulowane filmy, które wkładają w usta Harris bzdury lub wypowiedzi wyrwane z kontekstu, przez co przedstawiają ją jako niekompetentną.
Rada: sięgać po rzetelne źródła
Zdaniem Niny Jankowicz fakt, że dezinformacyjne narracje mnożą się tak gwałtownie, ma także związek ze strukturą sieci społecznościowych. Operatorzy wydają się coraz mniej zainteresowani moderowaniem takich treści, co narusza warunki korzystania z nich.
Ale sami użytkownicy mogą też wiele zrobić, jeśli nie chcą być częścią maszynerii powielającej fake newsy.
„Niezależnie od tego, czy chodzi o dezinformację dotyczącą płci, czy o coś innego: jeśli po obejrzeniu treści odczuwasz silne emocje, jak złość lub frustracja, jest duże prawdopodobieństwo, że jesteś ofiarą manipulacji i że coś w tej historii jest nie tak” – przestrzega ekspertka.
Wtedy lepiej poszukać informacji na ten temat z bardziej rzetelnych źródeł niż z posty osób prywatnych. A w razie wątpliwości niczego nie udostępniać.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle