Ceny ropy na światowych rynkach ponownie rosną po gwałtownych spadkach z ubiegłego tygodnia. Na giełdzie paliw w Nowym Jorku baryłka ropy West Texas Intermediate z dostawą na październik kosztuje 62,61 dolara, co oznacza wzrost o 1,20 proc. Ropa Brent z dostawą na listopad na giełdzie ICE wyceniana jest na 66,28 dolara, czyli o 1,19 proc. więcej niż wcześniej.
Podniesienie produkcji
Decyzja o podniesieniu produkcji zapadła w weekend podczas krótkiego, zaledwie 11-minutowego posiedzenia OPEC+. Kierowany przez Arabię Saudyjską sojusz producentów ropy zgodził się zwiększyć wydobycie o 137 tys. baryłek dziennie już w przyszłym miesiącu.
Eksperci wskazują, że komunikat ten od razu wpłynął na notowania. Jak podkreśla strateg Pepperstone Dilin Wu, choć krótkoterminowo ropa drożeje, to rosnąca podaż wciąż stanowi presję dla cen w dłuższej perspektywie.
Od kwietnia 2023 roku OPEC+ zwiększył produkcję o ponad 2,2 mln baryłek dziennie. Tym samym cel, który miał być osiągnięty dopiero w przyszłym roku, został zrealizowany dużo szybciej. Zdaniem analityków oznacza to strategiczną zmianę – organizacja stara się przede wszystkim utrzymać swój udział w rynku, a nie windować ceny.
Dodatkowym czynnikiem kształtującym sytuację są relacje między USA, Rosją i Indiami. Waszyngton od dawna naciska na Indie, aby ograniczyły zakupy rosyjskiej ropy, jednak tamtejsze rafinerie wciąż importują surowiec w stabilnym tempie. Nie bez znaczenia pozostaje także 50-procentowe cło na towary z Indii nałożone przez Stany Zjednoczone, co może odbić się na handlu paliwami.
Rosyjskie rafinerie
Na sytuację wpływa również ograniczony przerób w rosyjskich rafineriach – obecnie najniższy od trzech lat – oraz planowane prace konserwacyjne. Oznacza to, że część rosyjskiej ropy trafi na eksport, co zwiększy podaż na rynku międzynarodowym i dodatkowo osłabi presję na wzrost cen.
Wu zwraca uwagę, że w dłuższym okresie „czas działa na korzyść niedźwiedzi”, jednak OPEC+ wciąż mierzy się z wyzwaniami: cięciami kompensacyjnymi, problemami z przestrzeganiem ustalonych limitów oraz ograniczeniami produkcyjnymi niektórych państw członkowskich.