Dotychczas Łukasz Kmita – poseł PiS, szef małopolskich struktur i faworyt Jarosława Kaczyńskiego – aż pięciokrotnie odpadał podczas głosowania na marszałka sejmiku. Z punktu widzenia ugrupowania z Nowogrodzkiej to kompromitujące, bo partia miała dotychczas większość i 21 mandatów radnych. Dlaczego PiS nie mógł dogadać się sam ze sobą?

Kością niezgody okazał się kandydat prezesa PiS wspierany przez Ryszarda Terleckiego i innych małopolskich posłów. Po drugiej stronie małopolskiej barykady stanął z kolei Witold Kozłowski – marszałek sejmiku poprzedniej kadencji utożsamiany z ekipą Beaty Szydło.

Pat trwa już trzy miesiące. Z naszych informacji wynika, że może się skończyć zanim niezbędne okażą się kolejne wybory. Efekt z pewnością nie będzie zadowalający dla ekipy Jarosława Kaczyńskiego. Jedno jest pewne: po wtorkowych głosowaniach KO i jej sojusznicy tylko zacierają ręce.

Małopolska. Prezes PiS nieskuteczny

Do tej pory, chociaż politycy PiS nie byli w stanie się dogadać względem zarządu sejmiku i marszałka, nie było mowy o oddawaniu władzy opozycji tworzonej przez KO i PSL. Jarosław Kaczyński, wszelkimi dostępnymi metodami, próbował wpłynąć na swoich rajców. Nie pomogły ani tryb głośnomówiący w telefonie, ani zawieszenie w prawach członka PiS, ani groźba przedterminowych wyborów.

Przełom nastąpił podczas wtorkowego głosowania. I tym razem w szranki stanął Łukasz Kmita. Jednak obok jego kandydatury jeden z zawieszonych radnych PiS zaproponował na marszałka Piotra Ćwika – zastępcę Szefa Kancelarii Prezydenta RP, sprawującego mandat w sejmiku.

Efekt? Aż 20 rajców oddało nieważne głosy, 13 z nich poparło Łukasza Kmitę, a sześciu zagłosowało za kandydatem buntowników. To bardzo wiele zmienia, bo jeśli w tym samym składzie radni poprą człowieka opozycji, partie Donalda Tuska i Władysława Kosiniaka-Kamysza odbiją sejmik z rąk PiS, który wygrał wybory samorządowe w Małopolsce.

– Wtorkowe głosowanie oznacza, że Jarosław Kaczyński jest nieskuteczny i stracił większość – cieszy się jeden z działaczy sejmikowej opozycji. – Osoby, które tworzą z nami obecnie większość, mają wpływ na kształt przyszłego zarządu. Na pewno nie znajdzie się w nim Witold Kozłowski. Jego frakcję udało się pominąć – podkreśla.

Jeśli taki scenariusz się powiedzie, autorytet Jarosława Kaczyńskiego legnie w gruzach. Nie dość, że radni nie poprą kandydata wskazanego przez prezesa, nie będzie przedterminowych wyborów, a w sejmiku pozostaną „zdrajcy” z PiS. No i, co najgorsze z punktu widzenia polityki, ugrupowanie z Nowogrodzkiej straci sejmik małopolski, chociaż wygrało wybory.

Małopolskie. Opozycja zaciera ręce

Źródła Interii z PiS wskazują, że Witold Kozłowski i zblatowani z nim radni z pewnością nie uzyskają oferty lepszej niż ta, którą na stole położyła partyjna centrala. Jeśli buntownicy poszliby na rękę prezesowi, a marszałkiem zostałby Łukasz Kmita, jego ustępujący poprzednik mógłby zostać pierwszym wicemarszałkiem.

Osoby, które tworzą z nami obecnie większość, mają wpływ na kształt przyszłego zarządu. Na pewno nie znajdzie się w nim Witold Kozłowski. Jego frakcję udało się pominąć

~ Źródło Interii z sejmiku małopolskiego

Niemniej, kiedy PiS był pogrążony w wewnętrznej walce, sejmikowa opozycja nie zasypiała gruszek w popiele. Nie dość, że na miejscu pojawili się ważni politycy z pierwszych stron gazet: wicemarszałek Piotr Zgorzelski i Ireneusz Raś z PSL czy Marek Sowa z KO, to jeszcze zaczęli intensywnie pracować nad polityczną decyzją radnych PiS.

Jeśli brać pod uwagę wyniki ostatniego, tajnego głosowania na marszałka, z pewnością koalicja rządowa dopięła w końcu swego. Z naszych zakulisowych informacji wynika jednak, że politycy KO i PSL przekonali do siebie kogoś z klubu PiS, kto nie należy do żadnej ze zwaśnionych stron. Słowem: udało im się namówić do głosowania radnych, których nie spotkały dotąd żadne partyjne kary od Jarosława Kaczyńskiego.

– Radni PiS, z którymi rozmawia opozycja, są skłonni zagłosować, ale na marszałka z PSL, a nie z KO. Na to na razie nie zgadza się KO. Rozmowy trwają – relacjonuje jedno z naszych źródeł w sejmiku. Co wcale nie oznacza, że opozycja ma już wygraną w kieszeni: – Radni PiS mogą nie chcieć głosować na Kmitę, ale jednocześnie potrzebują kogoś, kogo będą w stanie zaakceptować – słyszymy.

I właśnie na tym mają skupiać się aktualne sejmikowe rozmowy. – Obecnie toczy się dyskusja o kształcie zarządu. Nie wierzę, że będzie spór w tej sprawie. Zapadnie decyzja i pojawi się kandydat – przekonuje nas jeden z członków sejmikowej opozycji.

PiS gotowe na amnestię

Jak wyglądają nastroje w PiS? Najwyraźniej decydenci rozumieją, że są o włos od utraty władzy w Sejmiku Województwa Małopolskiego. W rozmowie z Interią Łukasz Kmita deklaruje, że małopolskie waśnie, znane z polityki lokalnej, mogą jeszcze odejść w zapomnienie.

– Jeśli mielibyśmy większość, jestem przekonany, że dla wszystkich jest miejsce w PiS. Kończymy etap sporów, zaczynamy czas dynamicznej pracy dla Małopolski. Zależy mi na jedności klubu i z pewnością do ostatniej minuty będę walczył o to, aby klub PiS był 21-osobowy – powiedział nam kandydat Jarosława Kaczyńskiego na marszałka sejmiku.

Marek Sowa, krakowski poseł PO, uważa jednak, że nawoływania z Nowogrodzkiej na niewiele się zdadzą. – Ostatnie głosowanie pokazało, ze PiS utracił większość w sejmiku. Mając dwóch „swoich” kandydatów do wyboru, większość, tj. dwadzieścia głosów, było nieważnych. Kto umie liczyć, wie, że tyle głosów wystarczy do skutecznego wyboru marszałka i zarządu województwa – powiedział nam Sowa. – Jestem przekonany, że jutro dokonamy tego wyboru. Odpowiednie decyzję będą przedstawione na sesji – zadeklarował.

Sejmik województwa małopolskiego po raz kolejny spróbuje wybrać marszałka w najbliższy czwartek o godz. 18.

Kamila Baranowska, Jakub Szczepański 

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! 

Udział
Exit mobile version