Pani Mirella ze Świętochłowic
Historię 42-letniej pani Mirelli ze Świętochłowic opisał we wtorek „Fakt”. Z relacji dziennikarzy wynikało, że kobieta przez 27 lat miała być więziona w mieszkaniu przez swoich rodziców. „Kobietę w stanie krytycznym – wychudzoną, z ranami nóg sięgającymi kości – uratowano dopiero po interwencji sąsiadów, którzy wezwali policję i pogotowie. Była w tragicznym stanie. (…) Nigdy nie była u lekarza, dentysty ani fryzjera, nie miała nawet dowodu osobistego. Całe życie spędziła w jednym pokoju, nie miała nawet własnych ubrań” – opisywał dziennik.
Policja: Pani Mirella twierdziła, że nie potrzebuje pomocy
We wtorek oświadczenie w sprawie wydała świętochłowicka policja. Potwierdzono, że 29 lipca doszło do interwencji w mieszkaniu w związku ze zgłoszeniem dotyczącym awantury domowej. Policjant na miejscu zastał dwie kobiety, w tym 42-letnią panią Mirellę. Kobieta, podobnie jak jej 81-letnia matka, twierdziła, że nie doszło do żadnej awantury. Miała też zapewniać, że nie potrzebuje pomocy. „Ze względu na widoczny u niej obrzęk nóg i trudności w poruszaniu się, funkcjonariusz, w trosce o jej zdrowie, wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe. Zespół medyczny zdecydował o przewiezieniu kobiety do szpitala” – czytamy. Policja zaznacza, że nic wówczas nie wskazywało na to, by 42-latka doświadczała przemocy, wcześniej w tym domu nie było żadnych interwencji. Mimo to dzielnicowy zwrócił się do ośrodka pomocy społecznej o przeanalizowanie sytuacji rodziny.
„Nie potwierdzamy medialnych doniesień”
„Wstępne ustalenia przeprowadzone przez funkcjonariuszy nie potwierdzają medialnych doniesień, jakoby kobieta przez 27 lat miała być przetrzymywana w mieszkaniu rodziców wbrew swojej woli. Nie dały również podstaw do wszczęcia procedury Niebieskiej Karty. W celu wyjaśnienia wszelkich okoliczności tej sprawy, w Wydziale Kryminalnym KMP w Świętochłowicach prowadzone jest postępowanie, mające na celu ustalenie, czy wobec 42-latki nie doszło do popełnienia przestępstwa” – podkreśliła policja.
Pani Mirella „wypowiadała się logicznie, składnie”
– Pokrzywdzona została przesłuchana i twierdzi, że po prostu nie chciała wychodzić z domu i to była jej decyzja. Nikt jej nie przytrzymywał, nie więził. Miała cały czas otwarte drzwi, mogła wychodzić. Trudno mi jest odpowiedzieć na pytanie dlaczego, ponieważ ona też do końca nie potrafiła tego wyjaśnić – mówi w rozmowie z Gazeta.pl prok. Sabina Kuśmierska z Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. – Kobieta wypowiadała się logicznie, składnie. Nie ma żadnych podstaw do tego, żeby twierdzić, że nie wie, co mówi. Na pewno będziemy jednak badać jej stan psychiczny, stan rozwoju, zdolność do kierowania swoim postępowaniem – słyszymy.
Prokuratura: Rodzice będą przesłuchani
Kobieta nigdy nie pracowała, nie miała dowodu osobistego. Wiadomo, że miała problemy zdrowotne oraz z nauką – przestała chodzić do szkoły w wieku 15 lat. – Tłumaczy, że potem już wstydziła się wychodzić – relacjonuje prok. Sabina Kuśmierska. – Będziemy uzyskiwać opinie sądowo-psychologiczne, psychiatryczne, sądowo-lekarskie. Musimy uzyskać dokumentację ze szpitala, bo pokrzywdzona była przecież hospitalizowana. Teraz po tej interwencji lipcowej będziemy przesłuchiwać sąsiadki, które tak naprawdę zainicjowały tę sprawę. Będziemy przesłuchiwać rodziców – informuje nas szefowa Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. – Na pewno z rozwagą należy podchodzić do wszystkich informacji medialnych i raczej skupiać się na tym, co przekazują drogą oficjalną organy ścigania – podkreśliła prok. Sabina Kuśmierska.
Czytaj również: Włochy: pobrał ponad milion euro z kasy państwa. Wszystko się wydało
Źródła: „Fakt”, KMP Świętochłowice, Gazeta.pl